• Kandydat na celowniku. Najbrudniejsza kampania

    W Fundacja od początku kampanii prowadzimy projekt #OchronaWyborów. Wkrótce Raport podsumowujący, ale już dziś można powiedzieć, że kończąca się kampania była najbrudniejszą i najbardziej brutalną kampanią wyborczą w ostatnich latach.

    Na ten moment w skrócie wygląda to tak:

    • W walkę z Karolem Nawrockim zaangażowano cały aparat państwowy
    • Administracja publiczna pod kontrolą polityków PO zaczęła pełnić rolę sztabu wyborczego
    • Do ataków na Nawrockiego użyto materiałów zgromadzonych w instytucjach państwowych, w tym materiałów objętych ochroną
    • W atakach na Nawrockiego wykorzystano materiały oparte na niewiarygodnych świadkach
    • Działania przeciwko Nawrockiemu mają charakter operacji informacyjno-psychologicznej, której celem jest dyskredytacja
    • Premier i Rząd w ramach walki wyborczej wprowadzili do mainstreamu osoby niewiarygodne, w tym patocelebrytę. Jego rewelacje dot. Nawrockiego osobiście promował Premier
    • Premier w ramach walki w kampanii wyborczej zaatakował podległą sobie ABW, deprecjonując jej działania dot. sprawdzenia Karola Nawrockiego. Nawrocki był sprawdzany także za czasów PO-PSL
    • Premier w ramach walki kampanijnej prowadził operacje manipulacyjne prezentując szokujące tezy dot. ataków na Polskę ze strony rosyjskich służb specjalnych – Premier wbrew faktom wskazywał, że ataki dotyczą PO. Działania te miały na celu promowanie zakłamanego obrazu rządu atakowanego przez Rosję. Przekaz poszedł w świat
    • Niemieckie media, fundacje, a nawet podmioty publiczne wspierają Rafała Trzaskowskiego i stale deprecjonują Nawrockiego. Ich zaangażowanie opiera się na manipulacjach ws. sytuacji w Polsce
    • Rosyjskie służby w ramach operacji dezinformacyjnych koncentrowały się na deprecjonowaniu Nawrockiego, w mniejszym stopniu ośmieszając Trzaskowskiego. Działania rosyjskie z użyciem środków aktywnych dawały przewagę taktyczną rządowi i Trzaskowskiemu. Jedną z prowokacji rosyjskich Szef MSZ wykorzystał bezpośrednio do ataku przeciwko Nawrockiemu
    • W wyniku działań Rządu RP Prawo i Sprawiedliwość zostało pozbawione przynależnych partii środków, co osłabiło możliwości prowadzenia kampanii wyborczej przez K. Nawrockiego
    • W działania dyskredytacyjne, oparte o zmanipulowane źródła, włączyło się większość mediów z liberalno-lewicowego mainstreamu
    • Instytucje rządowe, w tym służby specjalne i NASK, zaniechały działań wobec kampanii manipulującej opinią publiczną, wspierającą R. Trzaskowskiego i atakującą K. Nawrockiego i S. Mentzena. Część tych kampanii organizowały środowiska sprzyjające kandydatowi rządowemu. Do dziś kampanie mają swoje oddziaływanie na Polaków

    Kampania wyborcza jest bardzo jednostronna i trudno tu mówić o uczciwej konkurencji politycznej. Wydaje się, że rządzący postawili wszystko na jedną kartę, licząc na przejęcie pełni władzy w Polsce. Niestety do dziś nie widać, by ich motywacją była chęć realizowania ambitnych projektów modernizacyjnych, czy realizowanie obietnic i założeń programowych. Rząd wciąż skupia się głównie na rewanżyzmie. Szereg pytań budzi fakt tak głębokiego zaangażowania strony niemieckiej, która jawnie wspiera kandydata rządu.

    Stanisław Żaryn

  • Niebezpieczny rząd dla Polski

    W latach 2021-2023 środowisko PO, z ob. Premierem na czele, wspierało operacje hybrydową przeciwko Polsce. Sabotowało działania rządu na rzecz ochrony granicy RP i tworzyło parasol ochronny nad „aktywistami”, którzy wspierali przemyt ludzi przez Polskę na Zachód, a dziś panoszą się w strefie buforowej. PO szła po władze wpisując się w scenariusz naszych wrogów, którzy chcieli wywołać w Polsce ogromny kryzys bezpieczeństwa państwa.

    W operacji przeciwko Polsce nie chodziło tylko o destabilizację granicy, choć sam ten cel był już ogromnym zagrożeniem dla RP. Chodziło o wywołanie dużego kryzysu bezpieczeństwa, który na lata osłabiłby Polskę i poziom bezpieczeństwa w naszym kraju. Od początku kryzysu na granicy z Białorusią informowaliśmy publicznie, że sztuczny szlak migracyjny jest formą operacji wywiadowczej Rosji i Białorusi prowadzonej przeciwko Polsce i całej wschodniej flance NATO. Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę w czasie poprzedniego rządu, że ten proceder zakłada również prowadzenie wojny psychologicznej i informacyjnej oraz prowadzić ma nie tylko do destabilizacji naszej granicy, ale również destabilizacji wewnętrznej.

    Celem Rosji była przede wszystkim próba zalania Polski agresywnymi migrantami, co – w przededniu pełnoskalowego ataku Rosji na Ukrainę – miało zdestabilizować Polskę i w krótkim czasie doprowadzić do drastycznego wzrostu zagrożeń wewnętrznych. Od początku było jasne, że stawka jest bardzo wysoka, a w grę wchodzą zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego, które będą prowadzić do wzrostu zagrożeń terrorystycznych, dywersyjnych oraz większej agresji wywiadowczej. Wywołanie jednocześnie kryzysu bezpieczeństwa w Polsce oraz ataku na Ukrainę spowodować mogło osiągnięcie celów rosyjskich – szybkie zwycięstwo nad Ukrainą oraz głębokie zdestabilizowanie Europy Środkowej, która poddana została operacji z użyciem szlaku migracyjnego.

    Rola polityków Platformy Obywatelskiej i wspierających ją środowisk wraca na tapetę, bowiem TV Republika opisuje materiały śledztwa ws. działalności „aktywistów” zaangażowanych w pomoc przy nielegalnym przekraczaniu granicy. Materiały zgromadzone w tym śledztwie wskazują na ich udział w międzynarodowym procederze przemytu ludzi w ramach opisanej operacji hybrydowej. Jedną z tych osób jest Klementyna Suchanow, która obecnie jest zaangażowana w pracę rządowych komisji – tej dotyczącej wpływów Rosji i Białorusi w Polsce, i tej badającej przejawy działań służb i prokuratury wobec „społeczeństwa obywatelskiego”. Jak wskazuje Republika, materiały śledztwa pokazują jej aktywny i świadomy udział w pomocy dla osób nielegalnie szturmujących granicę.

    Jak widać szkodliwa dla Polski działalność, która połączyła polityków Platformy Obywatelskiej z niektórymi „aktywistami”, jest kontynuowana. Rząd dalej zapewnia ochronę i promuje osoby zaangażowane w destabilizowanie Polski. Jednocześnie budując wobec siebie – w kontrze do poprzedników – wizerunek rządu, dzięki któremu Polska stała się bezpieczna. Coraz lepiej widać skalę manipulacji w tym przekazie.

    Stanisław Żaryn

  • Destabilizacja kampanii. Po polsku

    Kampania wyborcza dobiega końca. W niedzielę 18 maja zagłosujemy w I turze wyborów prezydenckich. Od początku Kampanii Fundacja Instytut Bezpieczeństwa Narodowego prowadzi projekt #OchronaWyborów, analizując i omawiając na bieżąco zagrożenia dla bezpieczeństwa informacyjnego Polski oraz wyborów. Kampania, którą mogliśmy obserwować nie była wolna od manipulacji generujących zagrożenia we wskazanych obszarach. Nasze raporty mówiły o zagrożeniach identyfikowanych w działaniach zewnętrznych aktorów (głównie Rosji, ale i Niemiec). Zwracaliśmy także uwagę na szereg niebezpieczeństw wynikających z działań polskich podmiotów i uczestników debaty publicznej.

    Zagrożenia, identyfikowane jako incydent bezpieczeństwa informacyjnego, były przez nas opisywane w ramach projektu #OchronaWyborów. Ostatni z nich, Raport sytuacyjny nr 11, mówił o najpoważniejszych do tej pory incydentach, które miały wpływ na kampanię wyborczą i rzutują na bezpieczeństwo informacyjne RP.

    Ostatni Raport sytuacyjny (nr 11) wskazywał na:

    – Nakręcanie strachu przez rząd – rządzący kontynuują działania z zakresu komunikacji społecznej, które generują poczucie zagrożenia ze strony służb specjalnych Federacji Rosyjskiej. Działania te mają charakter manipulacji i zarządzania refleksyjnego oraz nie wywołują żadnych reakcji państwa polskiego, które mitygowałyby zagrożenia.

    – Operację dyskredytacji – udział instytucji państwowych w operacji dyskredytacyjnej jednego z kandydatów w wyborach prezydenckich. Według medialnych przekazów oraz komentarzy polityków i publicystów, w tej wieloelementowej operacji angażującej różne instytucje publiczne udział mogły wciąż także służby specjalne. Materiały zgromadzone w ABW mogły zostać wykorzystane do kampanii deprecjonowania jednego z kandydatów – Karola Nawrockiego.

    – Ukryte poparcie – kampanie oficjalnie prowadzone w celach pro-frekwencyjnych oddziałują na konkretnych kandydatów i wyborców oczerniając ich oraz dyskredytując w oczach społeczeństwa. Ich treść w sposób jawny wspiera Rafała Trzaskowskiego i atakuje jego głównych konkurentów: Sławomira Mentzena i Karola Nawrockiego. Jak dziś wiadomo, jedna z kampanii jest prowadzona przez podmiot Akcja Demokracja, której szefem jest człowiek powiązany od lat z Koalicją Obywatelską, zaangażowany w działania tego środowiska, a ostatnio biorący udział w spotkaniach NASK dot. bezpieczeństwa wyborów.

    – Oddziaływanie niemieckie – dominujący przekaz niemieckich mediów wskazuje na znaczenie wygranej kandydata popieranego przez Donalda Tuska dla procesu „demokratyzacji” Polski, sugerując że obecny Prezydent RP blokuje powrót Polski do praworządności i demokracji. Niemcy są narażeni na fałszowanie obrazu stawki polskich wyborów, co wpływa korzystnie dla Trzaskowskiego i szkodliwie dla innych konkurentów. Skutki działań niemieckich będą miały wpływ na reakcje po wyborach.

    – Oddziaływanie rosyjskie – w obszarze wpływania bezpośrednio na kampanię wyborczą rosyjskie służby specjalne podejmują operacje reaktywne, nagłaśniając te tezy, które pojawiają się w debacie publicznej samoistnie i mogą być wykorzystane do działań na rzecz Kremla. Działania struktur rosyjskich koncentrują się na realizowaniu długofalowego oddziaływania na Polskę. Te operacje kontekstowo mogą wpływać na nastroje i decyzje wyborcze Polaków.

    Choć zagrożenia generowane przez obcych aktorów są wciąż poważne i muszą być obserwowane, to najważniejsze incydenty, jak ocenia Fundacja IBN, zostały wytworzone przez polskie podmioty.

    Najwięcej zagrożeń widać w operacji atakowania i oczerniania Karola Nawrockiego. Według doniesień medialnych w tych działaniach dyskredytujących wykorzystane mogły być informacje zgromadzone przez ABW w toku postępowania sprawdzającego Karola Nawrockiego. Medialne doniesienia członków koalicji rządowej, dziennikarzy i komentatorów wskazują, że panuje na ten temat powszechne przekonanie. Jeśli materiały rzeczywiście wypłynęły z ABW do mediów czy do sztabu wyborczego kandydata powiązanego z rządem to jest to rażący przykład manipulacji i nierównowagi w czasie kampanii wyborczej. A także złamanie prawa, które nakazuje bezwzględnie takie materiały chronić. Bez względu jednak na źródła inspiracji tego tematu, widać było wyraźnie zaangażowanie wielu instytucji publicznych do atakowania Nawrockiego. Wykorzystanie aparatu państwa do walki politycznej o najważniejsze stanowiska w Polsce musi budzić poczucie zagrożenia bezpieczeństwa procesów demokratycznych, a w dłuższej perspektywie doprowadzi do zachwiania kolejnego elementu zaufania obywateli do państwa.

    Ale to nie jedyny niepokojący element zidentyfikowany przez naszą Fundację. W ostatnich tygodniach coraz silniejsze staje się oddziaływanie kampanii manipulacyjnych, które mają negatywny wpływ na bezpieczeństwo wyborów oraz manipulują opinią publiczną. Kampanie, oficjalnie stworzone jako materiał profrekwencyjny, wspierają Rafała Trzaskowskiego i atakują Sławomira Mentzena i Karola Nawrockiego. Dopiero pod społecznym naciskiem tym tematem zajął się rządowy NASK, który miał być najważniejszą instytucją w zakresie ochrony wyborów w Polsce. Niestety jednak sam NASK wydał komunikat manipulując w tej sprawie. W treści komunikatu podano w sposób manipulujący informacje o wydźwięku wskazanych działań, nie zaznaczając, że promują one Trzaskowskiego i atakują jego konkurentów. Co więcej, NASK zasugerował, że cała operacja może być prowadzona przeciwko Trzaskowskiemu. Metodologii tego wnioskowania nie poznaliśmy.

    Dzięki naciskowi społecznemu NASK w ogóle zajął się tematem, ale szybko się skompromitował. Raz, omawianym komunikatem, dwa przesądzającym stwierdzeniem, że mamy prawdopodobnie do czynienia z zewnętrzną operacją wpływu. Przedstawiciele NASK zaczęli przesądzająco o tym mówić, wskazali też, że badaniem tego przypadku zajmuje się ABW, a META zablokowała wątpliwe kampanie. Jednak okazało się, że istnieje poważny i kompromitujący spór między METĄ, a NASK, bowiem spółka zarządzająca Facebookiem uznała, że nie ma mowy o obcym wpływie, a kampanie nadal funkcjonują. Kompromitacja strony rządowej stała się tym większa, gdy media zaczęły opisywać w szczegółach kto stoi za jedną z wątpliwych kampanii. Okazuje się, że szefem jednego z podmiotów jest Jakub Kocjan, związany z Platformą Obywatelską, biorący udział w wielu wydarzeniach środowiskowych ludzi z PO, a ostatnio uczestnik spotkań NASK dot. bezpieczeństwa wyborów. Okazuje się, że to właśnie z takich środowisk wyszły kampanie destabilizujące kampanię wyborczą. Analizy dziennikarskie pokazały, że również inne podmioty tworzące podejrzane kampanie mają środowiskowe powiązania z rządem. Co więcej, kolejne szczegółowe ustalenia dziennikarzy dowodzą, że politycy koalicji rządowej, związani z Koalicją Obywatelską, przed podjęciem działań w NASK promowali część filmików publikowanych w ramach kwestionowanych operacji.

    Właśnie te dwie sprawy – zaangażowanie wielu instytucji publicznych i państwowych przeciwko Karolowi Nawrockiemu, oraz kampanie fałszywie profrekwencyjne, traktujemy jako najpoważniejsze przykłady zagrożeń dla przebiegu kampanii wyborczej. Na obecnym etapie widać, że najpoważniejsze incydenty generuje nieuczciwa walka polityczna prowadzona w Polsce, a nie operacje kierowane z zewnątrz.

    Stanisław Żaryn

    Materiał został przygotowany w ramach projektu #OchronaWyborów.

    Wcześniej analizowaliśmy działania informacyjne rodzące zagrożenia dla bezpieczeństwa RP i wyborów:

    #OchronaWyborów. Niemiecka gra wokół Polski;

    Niebezpieczne nakręcanie emocji;

    Raport sytuacyjny nr 11;

    Raport sytuacyjny nr 10;

    Raport sytuacyjny nr 9;

    Raport sytuacyjny nr 8;

    Raport sytuacyjny nr 7;

    Raport sytuacyjny nr 6;

    Raport sytuacyjny nr 5;

    Raport sytuacyjny nr 4;

    Raport sytuacyjny nr 3;

    Raport sytuacyjny nr 2;

    Raport sytuacyjny nr 1.

  • Społeczeństwo szyte na… wojnę

    Trudno zrozumieć, czym dziś jest Rosja, i jakie są realne szanse na sukces w rozmowach „pokojowych”, bez refleksji dotyczącej stanu rosyjskiego społeczeństwa. Analitycy i komentatorzy z zachodnich państw wielokrotnie popełniają błąd przykładając do oceny sytuacji w Rosji miarę zachodnioeuropejską. Tymczasem warunki życia i formowania rosyjskiego społeczeństwa to zupełnie inny świat niż to, co widać w Europie czy USA.

    Przyczynkiem do analizy może być bardzo ciekawy wywiad, jakiego tygodnikowi „Gość Niedziely” udzielił o. Wojciech Ziółek SJ. Posługujący na stałe w Rosji duchowny wyjaśniał i opisywał obrazowo, jak zmienia się społeczeństwo rosyjskie w ostatnich latach.

    Miejscowy młody chłopak ogląda telewizję i myśli, że gdy pójdzie na wojnę, czy jak to oni mówią, na specjalną wojenną operację (propagandowy slogan fałszujący prawdę o inwazji przeciwko Ukrainie), to – nawet jeśli go zabiją – jego nazwisko, jego fotografia zostaną umieszczone na głównym placu wioski, tam, gdzie stoi pomnik poświęcony bohaterom wielkiej wojny ojczyźnianej. I wtedy on też będzie coś znaczył. A jeśli zostanie, to będzie tylko pił, bo tam nie ma żadnych innych perspektyw” – mówi o. Ziółek. Zaznacza, że rosyjska propaganda skupiona wokół przekazu o rosyjskim imperializmie zapewnia społeczeństwu poczucie wspólnoty i sensu życia. „Wszystko wokół brudne, na jakimś starym, rozklekotanym samochodzie przyklejona „zetka”, ale to jest poczucie robienia czegoś wielkiego. Propaganda umiejętnie to podpowiada i uzasadnia” – tłumaczy.

    W innym fragmencie jezuita przywołuje tezy książki Kuby Benedyczaka „Oddział chorych na Rosję. Opowieść o Rosjanach czasów putinizmu”, dodając: „Jej teza jest taka, że Rosja, jako jeden z nielicznych krajów na świecie, ma dostęp do takiego ekskluzywnego narkotyku, jakim jest imperialność. Kiedy ci źle, kiedy wszystko się wali i ty sobie nie radzisz, to wciągasz grubą kreskę tego narkotyku i czujesz, że jesteś wielki. Gdy zaczęła się wojna, to Rosjanie natychmiast tę swoją kreskę wciągnęli i teraz są przekonani, że mogą wszystko wytrzymać: niestraszne im sankcje, widmo głodu ani żaden Zachód. Ważne, że inni znów się boją”.

    Relacja o. Ziółka wynika z jego osobistych doświadczeń, ale ma bardzo ważny walor. Duchowny bowiem posługuje w dalekiej Rosji w parafii, której obszar jest większy niż Polska (ma więc kontakt z wieloma Rosjanami), a dodatkowo – mowa o regionie małych rosyjskich miejscowości, a nie elitarnych wielkich miast. Tu Rosja zupełnie nie przypomina Moskwy czy Petersburga. Na takim obszarze mieszka większość Rosjan i tacy mieszkańcy przede wszystkim są dla Kremla cenni. Relacja jezuity jest bardzo ważna także dlatego, że wynika z kontaktu z tzw. zwykłymi Rosjanami, którzy żyją propagandowym przekazem, i dają się karmić wizją imperialnej Rosji, zagrożonej przez Zachód, ale i rzucającej ten Zachód na kolana. To właśnie zrozumienie tego sposobu spojrzenia na świat jest kluczowe, by ocenić gdzie znajduje się dziś Rosja. I jakie cele jest obecnie przyświecają.

    Przytoczona powyżej relacja, ale i raporty ekspertów oraz ośrodków zajmujących się badaniem realiów rosyjskich są zbieżne – dziś Rosjanie są przesiąknięci ideą imperializmu, wrogością wobec Zachodu, przekonani, że Rosja jest i musi być wielka, musi się bronić, a Kreml ma słuszność podejmując działania przeciwko Ukrainie i Zachodowi. Dziś przekonywanie, że sytuację w rosyjskim społeczeństwie można oceniać przez pryzmat standardów świata zachodniego – to pułapka i absurd, który prowadzić może jedynie na manowce. Rosjanie stali się społeczeństwem barbarzyńskim, które coraz mocniej przypomina cywilizację Zachodu opartą na zupełnie innych wartościach. Ta różnica bazuje oczywiście także na tym, co wynika z relacji przytoczonej powyżej. Rosjanie chcą iść na wojnę, chcą mordować i ginąć, zarówno dla chwały i czci, ale także z powodu braku innych opcji. Na rosyjskiej prowincji młodych ludzi czeka alkoholizm, nuda lub bieda. Tam nie ma perspektyw, o czym świadczą choćby wydarzenia z pierwszej fazy wojny. Wtedy rosyjscy żołnierze atakujący Ukrainę wywozili stamtąd nawet wanny, umywalki i sprzęt z toalet. Bowiem w rosyjskich wioskach często nie ma takiego wyposażenia. Na wojnę nadal Rosjanom opłaca się iść.

    Dzisiejsza rosyjska rzeczywistość przepełniona jest biedą, brakiem perspektyw, ale także wiarą, że Rosja ma dziejową misję do spełnienia, a zagrożenia są dziś porównywalne z tymi z 1941 roku. Przeciętny Rosjanin karmiony propagandowymi przekazami wie, że nie należy zadawać pytań, trzeba ponosić wyrzeczenia i cierpieć dla ojczyzny, a także jednoczyć się wokół Kremla. Ten przekaz sączony od dziecka – pierwsze projekty propagandowe są prowadzone już w rosyjskich przedszkolach – sprawia, że Rosjanie dziś nie tylko nie buntują się wobec biedy i barbarzyństwa rosyjskiej wojny. Oni tę wojnę i władzę popierają. Ten typ kształtowania społeczeństwa rosyjskiego to jeden z aspektów, który pokazuje, że dziś nie ma co robić sobie nadziei na pokojowe zatrzymanie rosyjskiego imperializmu. Rosja jest w fazie rozpalania swoich wrogich zdolności, jest w fazie budowania społecznego poparcia dla agresywnych działań i operacji wymierzonych w kraje Zachodu. I ma stabilną bazę społecznego poparcia. To wszystko buduje obraz kraju realnie zagrażającego NATO przez najbliższe dekady. Próba ugłaskania Rosji i wynegocjowania pokojowego współistnienia to dziś niebezpieczna mrzonka.

    Stanisław Żaryn

    ZACHĘCAMY DO LEKTURY NASZEJ ANALIZY

  • RPO stawia tamę relatywizmowi rządu

    Rzecznik Praw Obywatelskich w ostatnim wywiadzie jednoznacznie odciął się od promowanych przez stronę rządową tez dotyczących Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. „Stan prawny jest taki, jaki jest, i nie istnieją podstawy do tego, aby uznawać, że orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie istnieją” – mówił Marcin Wiącek w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.

    To bardzo ważne słowa w kontekście niepokojącej narracji rządu, który przekonuje, że ta Izba nie jest wiarygodna. Rządowe stanowisko niepokoi, bowiem może mieć związek z wiarygodnością wyborów. Słowa RPO wskazują, że nie widzi on podstaw faktycznych do wywołania chaosu ustrojowego na podstawie kwestionowania IKNiSP Sądu Najwyższego.

    Wraz ze zbliżaniem się I tury wyborów rośnie ryzyko wystąpienia działań i decyzji, które mogą wytworzyć chaos i poważny kryzys ustrojowy. Niepokoje wytwarza rządowa komunikacja społeczna, która zawiera wątek relatywizowania działań Sądu Najwyższego. Gdy jest to wygodne dla Rządu kwestionuje on pozycję i legitymację Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, która – zgodnie z Ustawą – zatwierdza wybory w Polsce. Choć rząd uznał orzeczenia tej Izby w sprawie wyborów parlamentarnych z 2023 roku oraz wyborów z 2024 roku, obecnie kwestionuje prawo podjęcia decyzji ws. wyborów prezydenckich. Koalicja rządowa uznała nawet, że należy zmienić na szybko prawo, by inna Izba SN orzekła o ważności wyborów. Wszystko wskazuje na to, że rząd może – jeśli będzie to dla niego korzystne – kwestionować legalność orzeczeń Izby SN i nie uznać jej decyzji.

    Rządowe tezy komentował w wywiadzie Rzecznik Praw Obywatelskich. W rozmowie z portalem Niezależna.pl Marcin Wiącek odniósł się do wielu prawnych aspektów polskiej rzeczywistości: Trybunału Konstytucyjnego, Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, a także sędziów, których orzeczenia są obecnie kwestionowane. W odpowiedzi na pytanie czy najbliższe wybory mogą być w Polsce zagrożone jasno odpowiada: „Konstytucja mówi o stwierdzeniu ważności wyborów przez Sąd Najwyższy, a ustawa precyzuje, że chodzi o Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. (…) Wybory się odbędą, Sąd Najwyższy orzeknie o ich ważności i to jest tyle, co mogę na ten moment powiedzieć”.

    Jednocześnie Marcin Wiącek zwraca uwagę na bardzo ważny aspekt, uznania już i opublikowania w Dzienniku Ustaw uchwał o wyborach do PE i uzupełniających do Senatu. „Chciałbym zwrócić uwagę, że w grudniu ub.r. w Dzienniku Ustaw zostały opublikowane dwie uchwały Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych: uchwała stwierdzająca ważność wyborów do Parlamentu Europejskiego i uchwała stwierdzająca ważność wyborów uzupełniających do Senatu. Zostały one opublikowane i wywołały skutek prawny. I od tamtej pory, jeśli chodzi o stan prawny, nic się nie zmieniło. Wolno więc sądzić, że taka praktyka będzie kontynuowana” – wyjaśnia Rzecznik.

    Wiącek przyznaje, że nie widzi żadnego merytorycznego uzasadnienia, by kwestionować Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. „Stan prawny jest taki, jaki jest, i nie istnieją podstawy do tego, aby uznawać, że orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie istnieją. Powtórzę, że potwierdzeniem tej tezy jest fakt opublikowania w grudniu ubiegłego roku w Dzienniku Ustaw dwóch uchwał, o których wspomniałem” – tłumaczy Marcin Wiącek, RPO.

    W świetle tez przedstawicieli Rządu RP oraz wydarzeń, takich jak unieważnienie I tury wyborów w Rumunii, słowa Rzecznika Praw Obywatelskich są bardzo ważne. Przypomnijmy jeszcze raz: „Nie istnieją podstawy do tego, aby uznawać, że orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie istniejące”.

    Rzecznik Praw Obywatelskich zabrał głos w bardzo ważnej sprawie. Jego stanowisko wyrażone dziś może być kluczowe za kilka miesięcy. Warto przypomnieć, w jakich okoliczościach Marcin Wiącek został powołany na Rzecznika Praw Obywatelskich – zgłoszony został przez opozycję w 2021 roku, a wybrany ponad podziałami. Uzyskał poparcie zarówno opozycji jak i partii rządzącej. Jego stanowisko nie będzie więc łatwe do zbicia czy zbagatelizowania. Nie da się go zbyć przpisaniem Marcina Wiącka do tego czy innego obozu politycznego. Tym bardziej warto zapamiętać jego słowa. Obyśmy nie musieli do nich wracać…

    Patrycja Bryt

    W związku z zagrożeniami dla wyborów Fundacja Instytut Bezpieczeństwa Narodowego prowadzi projekt #OchronaWyborów. Zachęcamy do monitorowania naszych publikacji i komentarzy.

    Wcześniej analizowaliśmy działania informacyjne rodzące zagrożenia dla bezpieczeństwa RP i wyborów:

    #OchronaWyborów. Niemiecka gra wokół Polski;

    Raport sytuacyjny nr 10;

    Raport sytuacyjny nr 9;

    Raport sytuacyjny nr 8;

    Raport sytuacyjny nr 7;

    Raport sytuacyjny nr 6;

    Raport sytuacyjny nr 5;

    Raport sytuacyjny nr 4;

    Raport sytuacyjny nr 3;

    Raport sytuacyjny nr 2;

    Raport sytuacyjny nr 1.

Instytut Bezpieczeństwa Narodowego

Numer KRS: 0001117730
NIP: 1182288207
REGON: 52923234700000
Adres: Aleja Zjednoczenia 50/U1
01-801 Warszawa

e-mail: kontakt@fibn.pl