• Cyrylicą pisane. Niebezpieczna abdykacja państwa

    Rosyjskie służby wywiadowcze, odpowiedzialne nie tylko za zbieranie informacji, ale również dezinformacje i destabilizowanie RP przy pomocy środków aktywnych, od wielu lat liczą na powstanie w Polsce silnego środowiska politycznego, które będzie dbało o interesy rosyjskie. Moskwa wspiera również te kręgi, które jawnie lub ukrycie kolportują tezy wpisujące się w rosyjskie oddziaływanie propagandowe przeciwko Zachodowi. Niestety środowiska takie od lat rosną w siłę. A dziś, w czasie kampanii wyborczej, zyskują możliwości promocji. Będzie to rzutowało na bezpieczeństwo narodowe, w tym bezpieczeństwo informacyjne RP.

    W 2016 roku dzięki działaniom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego udało się zatrzymać i postawić zarzuty Mateuszowi P. Materiał dowodowy wskazywał, że prowadzi on działalność na rzecz rosyjskiego i chińskiego wywiadu. Zgromadzone przez ABW materiały świadczyły o zaangażowaniu Mateusza P. w działania m.in. związane z dezinformacją i środkami aktywnymi, w tym przypadku m. in. politycznym wsparciem Rosji i jej agresji przeciwko Ukrainie. Jak wynika z ustaleń, był jednak jeszcze cel systemowy i długotrwały – Mateusz P. był liderem formacji politycznej, którą miał w planie wprowadzić do Sejmu. Rosjanie wyczuli we współpracy z nim okazję do promowania i budowania prorosyjskiego środowiska, które miało swoje polityczne cele. Mateusz P. nie był zresztą wyjątkiem, bowiem rosyjski wywiad w jego otoczeniu szukał również innych chętnych do kolaborowania. ABW namierzyła kolejną osobę powiązaną z tym właśnie środowiskiem. Janusz N. został zatrzymany w roku 2021. Materiał polskiego kontrwywiadu świadczył o jego zaangażowaniu i współpracy z rosyjskimi służbami. N. swoją działalność prowadził głównie na arenie międzynarodowej, w tym na forum Parlamentu Europejskiego. Organizował tam działania dezinformacyjne i polityczne wymierzone w Polskę oraz – przede wszystkim – Ukrainę. Jego aktywność należy rozpatrywać przez pryzmat budowy struktur oddziaływania politycznego na Unię Europejską oraz przygotowywanie propagandowe do pełnoskalowej wojny, jaką Rosja rozpętała kilka miesięcy po zatrzymaniu Janusza N. Działania N. były groźne również dlatego, że w ramach pracy na rzecz Rosjan stworzył on strukturę organizacyjną, ukrywając swoje działania pod płaszczykiem organizacji pozarządowej. Podobne historie w ostatnich latach można mnożyć – rosyjskie służby starały się budować w Polsce różne środowiska, które były wspierane i budowane przez rosyjski wywiad. To rodzaj systemowego oddziaływania, które dla Kremla było korzystne. Należy zakładać, że tych prób Rosja nie porzuci, a zagrożenia związane z takimi działaniami będą kontynuowane. Kreml bardzo liczy na powstanie w polskiej polityce jawnie prorosyjskiego środowiska.

    Zagrożenia tworzy jednak również inna działalność – aktywność informacyjna środowisk prorosyjskich. Jest ona mniej uchwytna dla polskich służb, często bowiem jej źródłem nie są mechanizmy związane z działaniami rosyjskich czy białoruskich służb. Mogą wynikać z politycznego czy ideologicznego zauroczenia, przekonań, czy cynicznej kalkulacji biznesowej. Bez względu jednak na motywacje takie działania, z uwagi na oczywiste zagrożenia, są monitorowane przez polskie służby kontrwywiadowcze. Ich zadaniem jest badanie, czy aktywność propagandowa nie wkracza już w obszar przestępczy związany właśnie z działaniem na rzecz obcego wywiadu. Ale tu motywacje bywają różne. Jednak skutki zawsze są szkodliwe i groźne. Bowiem mają one swój wspólny mianownik – prowadzą do rozmywania prawdy o zagrożeniach ze strony Rosji, manipulują obrazem rzeczywistości lub w sposób jawny próbują zachęcać do realizowania agendy korzystnej dla Federacji Rosyjskiej. Analiza aktywności informacyjnej wskazanych środowisk często koresponduje z założeniami dotyczącymi bieżących potrzeb rosyjskiej propagandy. Służby specjalne Rosji, odpowiedzialne za walkę informacyjną przeciwko Zachodowi, nawet jeśli nie inspirują takich zachowań, chętnie z nich korzystają, by osiągać cele w swojej wojnie przeciwko Polsce. Środowiska prorosyjskie są więc dla Moskwy propagandowym prezentem. Rosja promuje je chętnie, a także nagłaśnia w swoich „mediach”, używając ich przedstawicieli do legitymizowania własnych kłamstw używanych przeciwko Polsce.

    Kampania wyborcza zawsze daje duże możliwości promowania osób i środowisk prowadzących polityczną działalność. Od wielu lat w okresach kampanii słyszymy o prorosyjskich środowiskach politycznych, które szykują się do startu w wyborach, czy próbują założyć partię polityczną. Takie działania podejmują od dłuższego czasu ludzie związani ze środowiskiem Leszka Sykulskiego, który od lat prezentuje tezy wpisujące się w założenia rosyjskiej propagandy, czy też agresywne środowiska Kamratów, które kilka już razy próbowały założyć partię polityczną i jasno deklarowały chęć wprowadzenia swoich działaczy do parlamentu. Niestety również obecna kampania wyborcza stała się okazją do promowania osób, których oddziaływanie informacyjne jest korzystne dla Federacji Rosyjskiej. Do tej pory najjaskrawszym przykładem były wypowiedzi Macieja Maciaka, kandydata na Prezydenta RP, który wziął udział w debacie prezydenckiej organizowanej przez sztab Rafała Trzaskowskiego. Maciak w sposób jawny i jasny wypowiadał się w sposób korzystny dla Rosji, atakując także Polskę za jej politykę wobec Kremla. Od wielu lat Maciak prowadzi zresztą działania informacyjne korzystne dla Rosji i Białorusi, w tym występuje w programach tamtejszych „mediów”, które stale prowadzą ataki na Polskę. To działanie szkodliwe, a dzięki kampanii prowadzone z dużym rozmachem, z czego Moskwa może być bardzo zadowolona. Kandydatów, którzy budzą niepokój jest jednak więcej – to także Grzegorz Braun, czy Marcin Woch. Braun, budujący wokół siebie wizerunek buntownika, awanturnika i wywrotowca, wielokrotnie wypowiadał się w sposób powielający działania rosyjskiej propagandy przeciwko Polsce, a jego aktywność polityczna często prowadzona jest w sposób, który kompromituje nasz kraj oraz ważne dla polskich interesów postulaty. Braun jest osobą, która jest często wykorzystywana przez rosyjską propagandę do ośmieszania Polski, deprecjonowania Polski lub legitymizowania rosyjskich ataków na Zachód. Ostatni z tej trójki – Marcin Woch – jest oficjalnie popierany przez Związek Słowiański, niszową partię polityczną, która nie kryje się z prowadzeniem działalności politycznej korzystnej dla Rosji i Białorusi. Od wielu lat ugrupowanie próbowało promować polityków, startujących w wyborach na różnych szczeblach. Dziś popierany przez nie kandydat zyskuje możliwości promocji dzięki realiom kampanii wyborczej.

    Sytuacja jest niepokojąca. Od lat widać presję polityczną środowisk prowadzących działalność polityczną i informacyjną sprzyjającą rosyjskim celom. Powoli budowane są w Polsce środowiska, które kolportują tezy i przekaz ułatwiający rosyjskie operacje dezinformacyjne przeciwko RP i Zachodowi. Ma to swoje bardzo poważne skutki – prowadzi do legitymizowania rosyjskich operacji przeciwko Zachodowi, infekuje debatę publiczną tezami tożsamymi z przekazem rosyjskich służb specjalnych oraz wprowadza zamęt wśród polskiego społeczeństwa poprzez manipulowanie obrazem sytuacji, w sposób korzystny dla Rosji. Takie działania prowadzą do budowy kolejnych przyczółków, które Rosjanie identyfikują jako środowiska przyjazne dla ich interesów, gdzie można prowadzić akcje werbunkowe, inspirować działania dezinformacyjne w interesie Kremla czy też zarzucać sieci kontaktów na bazie choćby wspólnoty ideologicznej. To sytuacja dla Rosjan bardzo korzystna, a dla Polski zagrożenie. Dziś poważniejsze, z uwagi na kampanię wyborczą, która prowadzi do promocji wszystkich kandydatów. Propaganda rosyjska ma jeszcze inne korzyści – środowiska w Polsce zupełnie marginalne będą wykorzystywane przez Rosję jako dowód, że „nawet rusofobiczna Polska” (jak nas prezentuje Rosja) skręca dziś w stronę „racjonalizmu” i szuka możliwości porozumienia z Kremlem. Promocja środowisk prorosyjskich daje Rosji nowe możliwość manipulowania i rozgrywania Zachodu, w tym nas. Niestety Polska nie daje dziś sobie rady z tymi zjawiskami, a rząd zupełnie abdykował w tej sprawie. Jest nawet jeszcze gorzej. Istnieje ryzyko, że start jawnie prorosyjskich kandydatów może być przez obecny rząd oceniany pozytywnie. Z jednej strony może dać w przyszłości pretekst, by podważyć wiarygodność wyborów, a może i unieważnić, jeśli pójdą nie po myśli władz. Z drugiej strony – jawnie prorosyjska linia narracyjna skupia na sobie uwagę, co daje możliwość ukrycia się środowisk, które podejmują działania korzystne dla rosyjskich interesów, ale w sposób skryty i zawoalowany. Obecność kandydatów, których tezy szokują, może być dla obecnych władz korzystna. Trzeba tu tylko przyjąć pokrętną, szkodliwą dla Polski, logikę…

    Stanisław Żaryn

    Materiał został przygotowany w ramach projektu #OchronaWyborów.

    Wcześniej analizowaliśmy działania informacyjne rodzące zagrożenia dla bezpieczeństwa RP i wyborów:

    #OchronaWyborów. Niemiecka gra wokół Polski;

    Raport sytuacyjny nr 10;

    Raport sytuacyjny nr 9;

    Raport sytuacyjny nr 8;

    Raport sytuacyjny nr 7;

    Raport sytuacyjny nr 6;

    Raport sytuacyjny nr 5;

    Raport sytuacyjny nr 4;

    Raport sytuacyjny nr 3;

    Raport sytuacyjny nr 2;

    Raport sytuacyjny nr 1.

  • Koalicja dla Niemiec, migracyjny problem dla Polski

    Według niemieckich mediów do końca tego tygodnia mają zakończyć się rozmowy CDU/CSU i SPD dotyczące umowy koalicyjnej. Jak na razie brak konkretów na temat tego, co już ustalono. Wiadomo jednak, że rozmowy cały czas się toczą i nie są łatwe. W prasie pojawiają się zarzuty wobec przyszłego kanclerza F. Merza, że milczy i nie komunikuje opinii publicznej, na jakim etapie znajdują się rozmowy. Z drugiej strony w jego środowisku politycznym pojawiają się krytyczne głosy mówiące o tym, że jest zbyt uległy wobec partnerów z SPD. Sytuacja stała się jeszcze bardziej nerwowa, gdy ogłoszono wyniki ostatniego sondażu, w którym notowania CDU zrównały się z notowaniami AFD.

    Przy wielu niewiadomych pewne jest to, że jednym z kluczowych tematów omawianych przy negocjacyjnym stole jest kwestia odsyłania migrantów do krajów sąsiadujących z Niemcami, w tym do Polski. Punkt ten został wpisany do dokumentu, który powstał w wyniku pierwszych uzgodnień między CDU/CSU i SPD już na początku marca tego roku i stanowi podłoże do trwających negocjacji. „We współpracy z naszymi europejskimi sąsiadami, będziemy prowadzić odesłania na naszych wspólnych granicach (…). Chcemy podjąć wszelkie prawne środki w celu ograniczenia nielegalnej migracji” – napisano w dokumencie, na bazie którego wykuwa się przyszła umowa koalicyjna.

    W ubiegłym tygodniu na ten temat wypowiedział się w mediach zaangażowany w negocjacje koalicyjne polityk CDU Thorsten Frei. Stwierdził on, że w rozmowach dotyczących przyszłej koalicji rządzącej CDU/CSU i SPD zgodziły się na odsyłanie osób ubiegających się o azyl na granicach Niemiec. Należy to robić „we współpracy” z krajami sąsiadującymi, ale – jak zaznaczył – Niemcy nie mogą uzależnić się od sąsiadów. Lider CDU Friedrich Merz nie wyklucza samodzielnego działania Niemiec w tej sprawie. Jak relacjonował Frei, Merz widzi poparcie dla niemieckich planów „ze strony Polski, Austrii i Francji”. Frei zaznaczył także, że kraje sąsiednie mają „znacznie bardziej restrykcyjną politykę migracyjną niż Niemcy” i z perspektywy tych krajów „Niemcy, ze swoimi licznymi czynnikami przyciągającymi, są magnesem w centrum Europy”. Dlatego – zdaniem cytowanego polityka CDU – czymś pozytywnym jest to, że Niemcy podążają w tym samym kierunku co inni Europejczycy. „Mamy w Niemczech około 240 000 osób, które są prawnie zobowiązane do opuszczenia kraju. I potrzebujemy dla nich rozwiązania” – zapowiedział Thorsten Frei.

    Inny polityk CDU Christoph de Vries, po tym jak opublikowano wyniki sondażu, w którym AfD zrównała się z CDU, zażądał wyciągnięcia z tego wniosków dla toczących się negocjacji i doprowadzenia do rzeczywistego „przełomu migracyjnego”.

    O tym, jak wiele emocji wywołuje w Niemczech temat migracji i jak szybko Niemcy chcą pozbyć się ze swojego terytorium nadmiaru przybyszów poprzez odsyłanie ich do państw sąsiednich, świadczy również list otwarty młodzieżówki CDU skierowany do kierownictwa partii. To także wyraz niezadowolenia z dotychczasowych wyników rozmów. „Podczas kampanii wyborczej wysyłaliśmy ludziom jasne komunikaty. Jeśli nic z tego nie zostanie wdrożone, będziemy postrzegani jako kłamcy” – piszą młodzi działacze w liście opublikowanym przez dziennik Bild.

    Młodzi chadecy stawiają swoim liderom konkretne żądania, wśród których na pierwszym miejscu znalazło się żądanie „migracyjnego przełomu”. „Obiecane odesłania na granicy muszą nastąpić” – apelują. W liście podkreślono, że bez zawarcia w umowie koalicyjnej wskazanych w liście punktów, CDU nie będzie uczestniczyła w rządzeniu.

    Podsumowując, nie ulega wątpliwości, że wynik negocjacji koalicyjnych w Niemczech będzie miał realny wpływ na bezpieczeństwo Polski. Medialne doniesienia potwierdzają, że przyszły rząd RFN priorytetowo będzie traktował sprawę kryzysu migracyjnego, zaś odpowiedzialnością za swoją zbyt liberalną politykę w tym zakresie będzie próbował przerzucić na kraje ościenne. To będzie skutkowało w oczywisty sposób na Polskę i nasze bezpieczeństwo. Rosnące poparcie dla antyimigranckich ugrupowań takich jak AFD skłoni przyszłych koalicjantów, w obawie przed utratą wyborców, do jeszcze bardziej zdecydowanych działań słuzących rozwiązaniu nabrzmiałego problemu nadmiarowej liczby migrantów w Niemczech. I wszysko wskazuje na to, że stanie się to kosztem państw sąsiednich.

    Marcin Lidka

    ŹRÓDŁA:

    https://www.stern.de/news/zurueckweisungen-an-grenzen–frei-geht-von-einigung-mit-nachbarstaaten-aus-35601726.html

    https://www.bild.de/politik/waehrend-koalitionsverhandlungen-junge-union-macht-druck-auf-merz-67efb6785d8d663adcab0f54?t_ref=https%3A%2F%2Fm.bild.de%2Fpolitik%2Fwaehrend-koalitionsverhandlungen-junge-union-macht-druck-auf-merz-67efb6785d8d663adcab0f54%3Ft_ref%3Dandroid-app%253A%252F%252Fcom.google.android.gm%252F

    https://www.cdu.de/app/uploads/2025/03/Sondierungspapier-CDU-CSU-SPD.pdf

    https://www.spiegel.de/politik/deutschland/cdu-chef-die-entscheidende-woche-fuer-friedrich-merz-hat-begonnen-a-b25b4cb6-6506-4751-aa3d-f341abcd7c02

    https://www.zeit.de/politik/deutschland/2025-04/friedrich-merz-kanzlerschaft-koalitionsverhandlung-kommunikation-olaf-scholz

    https://www.sueddeutsche.de/politik/koalitionsverhandlungen-news-spd-cdu-csu-asylwende-forderung-li.3231467

    https://www.spiegel.de/politik/deutschland/cdu-csu-jugend-chef-der-jungen-union-droht-mit-nein-zum-koalitionsvertrag-a-7cebbc3f-833d-4052-bb67-4b63ec9fff09

    https://www.spiegel.de/politik/deutschland/cdu-chef-die-entscheidende-woche-fuer-friedrich-merz-hat-begonnen-a-b25b4cb6-6506-4751-aa3d-f341abcd7c02

  • Komisją w bezpieczeństwo Polski

    Wciąż głośno o Komisji ds. Pegazusa, która od miesięcy działa w warunkach stwierdzonego deliktu konstytucyjnego. Jej prace wywołują emocje i skupiają uwagę opinii publicznej, jednocześnie wciąż wyrządzając szkody w systemie bezpieczeństwa RP. Kontynuowanie tej aktywności jest dowodem przedkładania politycznych zysków ponad interesy RP. Powołanie i działalność Komisji powinny przejść do historii jako symbol podeptania krytycznie ważnych dla państwa interesów. Komisja uderza w bezpieczeństwo naszej Ojczyzny.

    Przypomnijmy – w interesie wąskiego grona osób publicznych, które – jak dziś wiemy – zostały za zgodą sądów objęte legalnymi działaniami z zakresu kontroli operacyjnej, rozpętano w Polsce nagonkę na polskie służby specjalne i poprzedni rząd. W imię obrony wskazanej grupy osób publicznych powiązanych z obecną władzą doprowadzono do złamania tajemnic państwowych i wywleczono szczegóły pracy operacyjnej na światło publiczne. Żadnej inny kraj NATO nie poszedł w tę stronę, choć większość z nich stosuje te same albo analogiczne narzędzia pracy operacyjnej.

    W Polsce, w imię interesu wąskiej grupy osób powiązanych z obecną władzą, doprowadzono do realnych strat w systemie bezpieczeństwa państwa. Czym to będzie skutkowało?

    Żaden kontrahent nie będzie chciał nawet rozmawiać z Polską o sprzedaży do Polski nowoczesnych środków kontroli operacyjnej skoro dziś debatuje się o takich szczegółach publicznie.

    Żaden Szef Służby nie będzie zainteresowany używaniem nowoczesnych środków kontroli operacyjnej skoro może się spodziewać ciągania po prokuraturach, sądach i komisjach śledczych w przyszłości.

    Żaden funkcjonariusz nie będzie chciał się wychylać i prowadzić ofensywnie spraw przeciwko osobom publicznym i politykom skoro dziś widzi, jak tropi się, zatrzymuje i doprowadza siłowo byłych funkcjonariuszy, a nawet byłych szefów służb na przesłuchania.

    Skutki działania władz w tej sprawie są oczywiste – na lata osłabiono potencjał polskich służb specjalnych działających na rzecz bezpieczeństwa Polski i Polaków. Nie tego, czy innego ugrupowania, nie tego czy innego polityka. Polski!

    Będziemy te straty odrabiać bardzo długo. Cieszyć się z tego mogą tylko nasi wrogowie i ci, którzy na niemocy polskich służb zamierzają korzystać.

    Stanisław Żaryn

  • Rycerze nienawiści na rozmowach pokojowych

    Gregorij Karasin i Siergiej Biesieda stanowili rosyjską delegację na rozmowy ze stroną amerykańską. W ostatnich dniach delegacje Rosji i USA spotkały się, by znowu rozmawiać o zawieszeniu broni i zamrożeniu frontu w wojnie przeciwko Ukrainie. Wybór tych osób sugeruje, że Rosja może prowadzić rozmowy w złej wierze, w sposób agresywny oraz konfrontacyjny. Co więcej, wysłani na delegacje przedstawiciele nie mają żadnego wpływu na realną politykę Kremla, co podważa sensowność jakichkolwiek rozmów na tym poziomie. Znaczenie Karasina i Biesiedy w strukturze władzy w Rosji jest niskie. Dali się oni raczej poznać, jako wykonawcy agresywnych operacji wywiadowczych czy propagandowych, a nie realni decydenci.

    Karasin i Biesieda są objęci sankcjami Zachodu, wdrożonymi jako reakcja na wojnę Rosji przeciwko Ukrainie. Nie jest to przypadek. Karasin, oficjalnie senator rosyjski, to członek agresywnego reżimu, który uzasadniał i popierał politykę agresji stosowaną przez Rosję. Na przestrzeni lat wielokrotnie atakował Ukrainę propagandowo, tłumaczył agresję rosyjską po 2014 roku. I przekonywał, że Rosja miała prawo zaatakować Ukrainę. W swoich wypowiedziach Karasin uzasadniał również szokujące praktyki Moskwy, która w czasie wojny porywa masowo dzieci z Ukrainy oraz poddaje je przymusowej rusyfikacji i wynarodowieniu. Karasin wręcz publicznie chwalił się tymi działaniami, kłamliwie stwierdzając, że Rosja „ratuje w ten sposób dzieci przed śmiercią”. Senator-propagandysta był również tym, kto w publicznych przekazach uwiarygadniał kłamliwe „referenda”, jakie przeprowadzono na ukraińskich terenach okupowanych przez Rosję. Działania te miały na celu uwiarygodnienie okupacyjnych sił i decyzji o inwazji przeciwko Ukrainie. Wielokrotnie Karasin naciskał na Ukrainę i władze innych państw, by Kijów poddał się interesom Rosji, a po ataku z 2014 roku konsekwentnie realizował założenia propagandy wojennej. Od lat Karasin jest na froncie wojny propagandowej przeciwko Ukrainie, ale także USA. W ciągu ponad 10 lat wojny Rosji przeciwko Ukrainie Karasin wiele razy atakował Stany Zjednoczone i wskazywał, że to one przyczyniają się do chaosu i zagrożeń na świecie.

    O ile Karasin realizował założenia walki informacyjnej Rosji przeciwko Ukrainie i USA, o tyle drugi delegat – Biesieda – był aktywny na innym polu działań przeciwko Zachodowi. Biesieda to obecnie doradca Szefa rosyjskiej służby – FSB. To najważniejsza obecnie służba specjalna Rosji, która prowadzi swoje działania zarówno w Rosji jak i poza jej granicami. To ona od wielu lat jest zwornikiem władzy Putina. I to jej Putin zleca coraz więcej zadań związanych z ofensywnymi działaniami wywiadowczymi. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie FSB przygotowywała Rosję do ataku na Ukrainę w lutym 2022 roku. Kilka miesięcy po początku inwazji Biesieda, który był wtedy Dyrektorem V Służby FSB, został obarczony winą za fiasko pierwszego etapu wojny. Został odsunięty, a potem nawet wtrącony do aresztu. Oskarżono go bowiem o defraudację. Dziś okazuje się, że mieliśmy do czynienia w pewnym stopniu z szopką propagandową. Biesieda nie tylko nie został skrycie zamordowany (takie praktyki na Kremlu to norma), ale nawet wrócił do FSB na ważne i wpływowe stanowisko. A dziś został wysłany na rozmowy z USA.

    Tak jak w przypadku Karasina, obecność Biesiady w delegacji na rozmowy z USA należy ocenić jako prowokację. Biesiada, jako szef Służby V FSB, brał udział w zagranicznych operacjach wywiadowczych przeciwko Zachodowi, w tym USA. Jego wydział był odpowiedzialny za wiele operacji wywiadowczych prowadzonych przeciwko kolejnym państwom NATO. To Służba V FSB stała także za pracą siatki szpiegowskiej założonej w Polsce i działającej przeciwko interesom RP i NATO. ABW rozbijając tę siatkę wykryła nowe modus operandi Rosji, tj. użycie kanałów telegram do werbunku, opłacanie szpiegów przekazami w kryptowalutach i zlecanie im działań z zakresu wojny asymetrycznej i terroryzmu państwowego. Niedługo po Polsce takie działania i zagrożenia zaczęły być identyfikowane przez naszych zachodnich sojuszników. Te działania koordynowała właśnie grupa nadzorowana – do czasu – przez Biesiadę. Oficjalnie został on odsunięty przez Putina, ale jak widać w jego ukaraniu był element propagandy. Biesiada wrócił do FSB.

    Zarówno Karasin jak i Biesiada od wielu lat zaangażowani byli w walkę z Ukrainą. Karasin na polu polityczno-informacyjnym, a Biesiada również wywiadowczym. Jak donoszą niezależne media rosyjskie to właśnie Biesiada realizował w 2014 roku tajne misje w Kijowie, których celem było utrzymanie Wiktora Janukowycza przy władzy. Biesiada miał przebywać w Kijowie choćby w okresie formowania się Majdanu w 2014 roku. Przekonywał wtedy prorosyjskie władze w Kijowie, że trzeba siłą stłumić protesty społeczeństwa ukraińskiego. Rozlew krwi był elementem tego planu. Miał naciskać na Janukowycza, by był bardziej agresywny, sięgając po groźbę podziału Ukrainy przez Rosję, gdyby działania Janukowycza były zbyt słabe. Zbrodniczy udział Biesiady w wojnie przeciwko Ukrainie spowodował, że ukraińskie media nadały mu przydomek „kuratora z Donbasu”. Był on również opisywany przy okazji analizowania afer gospodarczych prowadzonych przez ludzi rosyjskich służb specjalnych. Walery Korotkow, aresztowany w Londynie w 2021 roku, zeznawał, że właśnie Biesieda był jego „opiekunem” z ramienia FSB. Treść zeznań wskazuje, że Biesiada brał udział z nadania FSB w procederze, za który przed sądem odpowiadał Korotkow, tj. oszukiwaniu inwestorów na gigantyczne środki w kryptowalutach. Media wskazywały wtedy na systemowe zaangażowanie ludzi służb specjalnych Rosji właśnie w tego typu procedery. Żerowanie przez grupy powiązane z rosyjskimi służbami na finansach i gospodarce Zachodu jest normą i ma charakter ustrukturyzowany.

    Biografia Karasina i Biesiady wskazują, że Rosja nie traktuje rozmów z USA poważnie. A raczej jako okazję do dalszego prowokowania Zachodu i być może przeciągania struny. Należy się spodziewać, że Kreml będzie próbował testować USA w czasie negocjacji oraz łamać wszystkie zasady, na które się zgodzi. Ostatecznie może się okazać, że Rosjanie będą próbowali Amerykanów przeczekać licząc, że zyskają czas i doprowadzą do tak dużej zmiany w sytuacji międzynarodowej, że zwłoka im się opłaci. Biografie dwóch „negocjatorów” rosyjskich sugerują, że Moska nie przystąpiła do rozmów w dobrej wierze. To nie budzi optymizmu na przyszłość i jeśli nie zostanie na czas dostrzeżone przez USA będzie rodziło realne zagrożenia i straty dla całego Zachodu.

    Stanisław Żaryn

  • Bezradność zamiast odpowiedzi. Polska na łopatkach

    Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest coraz mocniej pogrążona w sporach wewnętrznych, a kierownictwo i polityczny nadzór nad służbami więcej uwagi poświęcają politycznym rozliczeniom z poprzednikami niż ofensywnym działaniom wymierzonym w rosyjski wywiad. Korzystają na tym bardzo mocno służby rosyjskie i białoruskie, które w Polsce poczynają sobie coraz śmielej. Niestety nie wywołuje to korekty polityki Rządu. Sytuacja jest dramatyczna, skoro dziś Minister Koordynator Służb Specjalnych przyznał, że w 2024 roku zidentyfikowano „kilkanaście sytuacji, które są powiązane z aktami dywersji i z obywatelami innych państw, którzy tego rodzaju akty zlecają”. Wypowiedź ministra w TVN24 pokazuje, że Polska jest dziś na łopatkach. Nie ma żadnej strategii walki z dywersantami, a Rosja otrzymuje kolejne sygnały naszej słabości, co będzie ją tylko napędzało.

    Sytuacja jest zupełnie niezrozumiała. Od ponad trzech lat trwa wojna Rosji przeciwko Ukrainie. Ten okres jest naznaczony również dużo większą intensywnością działań wywiadowczych Rosji przeciwko Polsce. Właśnie dlatego w pierwszej połowie 2022 roku Polska wydaliła 45 oficerów wywiadu Rosji, którzy w Polsce działali jako „dyplomaci”. Udało się w ten sposób zlikwidować całą strukturę wywiadowczą umieszczoną w ambasadzie Rosji w RP. W marcu 2022 roku ABW zatrzymała Pawła Rubcowa, groźnego szpiega, który udając hiszpańskiego dziennikarza prowadził aktywne działania operacyjne i dezinformacje na rzecz Rosjan. Wojna wywiadowcza w 2022 roku jeszcze przyspieszyła, choć już wcześniej było gorąco.

    Zagrożenia stały się kolejny raz poważniejsze w 2023 roku. Wtedy ABW zidentyfikowała i rozbiła niebezpieczną siatkę wywiadowczą, która pracowała dla Rosji. W ramach zadań zlecanych przez rosyjskie służby siatka prowadziła działania wywiadowcze – monitorowała transporty, również militarne, dla Ukrainy i mapowała infrastrukturę krytyczną w Polsce oraz logistykę służącą do pomagania Ukrainie – a także propagandowe związane z atakowaniem poprzedniego rządu (promowano m.in. hasło „J***ć PiS”). Ustalenia ABW wskazały także, że Rosjanie zlecają przeciwko Polsce działania z zakresu wojny terrorystycznej – podpalenia, pobicia, wykolejenia pociągów, zabójstwa na zlecenie. Rok 2023 pokazał, że rosyjska wojna wywiadowcza wchodzi na nowy etap działań i wiążę się z realnymi zagrożeniami destabilizującymi Polskę. W 2023 roku ABW działała szybko i skutecznie. Udało się rozpoznać modus operandi Rosjan i wyciągać z tego wnioski. Udawało się zapobiegać atakom. Sytuacja niestety zmieniła się po zmianach w rządzie oraz w służbach specjalnych. Obecnie ABW brakuje skuteczności, a Rząd RP nie ma pomysłu, jak zabezpieczyć Polskę i Polaków.

    Ten Rząd i obecne kierownictwo Agencji zbagatelizowało sygnały o kolejnej zmianie działań rosyjskich przeciwko RP. Przecież już w styczniu 2024 roku – czym do dziś chwalą się rządzący – doszło do zatrzymania Serhija S., który próbował podpalić fabrykę farb we Wrocławiu. To był sygnał, że rosyjskie aktywa zaczynają być właśnie w ten sposób zadaniowane przez Kreml. Sygnał wysłany w styczniu był jasny – Rosjanie zaczynają zlecać podpalenia dużych obiektów (sprawa Sierhija S.), w tym z materiałami niebezpiecznymi, by destabilizować Polskę. W kwietniu doszło do podpalenia marketu budowlanego na Radzymińskiej. Zarzuty w tej sprawie usłyszał Stefan K. Dziś jest oczywiste, że była to operacja rosyjskiego wywiadu. Jeszcze w kwietniu 2024 roku doszło do innego podpalenia, a w maju wybuchł wielki pożar w hali na Marywilskiej w Warszawie. Zero reakcji po naszej stronie. Rząd nie wyciągnął wniosków, ani z sytuacji ze stycznia 2024 roku, ani z późniejszych wydarzeń, ani z ustaleń ABW z 2023 roku.

    Sytuacja rzutuje na profesjonalizm działań, i kierownictwa ABW, i Rządu. Ani kierownictwo ABW, ani politycy zarządzający służbami nie potrafią jak się okazuje korzystać z prognoz i analiz służb specjalnych. Nie wyciągnięto żadnych wniosków, choć służby specjalne przewidywały możliwość wystąpienia takich zdarzeń już wcześniej. Jednak, jak widać, nikt z rządzących nie podchodził do tego poważnie, przez co podobne pożary trawią Polskę do dziś i w większości są operacjami rosyjskiego wywiadu, poniżej progu wojny. Sytuacja jest bardzo niepokojąca i fatalnie świadczy o aktualnych możliwościach działania ABW, największej służby kontrwywiadowczej.

    Politycy zarządzający służbami mieli aż nadto dowodów, że rozpoznawanie i zwalczanie rosyjskich operacji wywiadowczych musi być priorytetem, bowiem przybierają one coraz to nowe agresywne formy. Niestety mimo tego oczekiwania polityków, ale co dużo gorsze również skonfliktowanego wewnętrznie kierownictwa Agencji, są dziś zupełnie inne – rządzący używają ABW do rozliczeń z poprzednikami, ABW ściga i zatrzymuje obecnie posłów, byłych urzędników, księdza Michała Olszewskiego, czy poszukuje dokumentów w śledztwach o charakterze politycznym. Z wielką uwagą podchodzi się do spraw wpisujących się w partyjne rozliczenia. Zaś kwestia zwalczania obcego wywiadu nie jest dziś kluczowa lub po prostu brakuje na nią czasu. Takie wytyczne otrzymują służby.

    Rząd nie daje odpowiednich sygnałów służbom, a kierownictwo służb specjalnych jest zbyt zaangażowane w wewnętrzną walkę o wpływy w Agencji, ale i choćby w spółkach skarbu państwa, by prowadzić ofensywne działania przeciwko rosyjskiemu wywiadowi. Polityka rządzących, którzy nadzorują służby specjalne, oraz kierownictwa ABW coraz częściej wywołuje oburzenie funkcjonariuszy, którzy chcą działać aktywnie na rzecz bezpieczeństwa RP. Oni czują i widzą, że nie ma dziś zainteresowania zwalczaniem zagrożeń dla Polski. Frustracja w służbach rośnie. Zagrożenia dla Polski też…

    Słowa Ministra Siemoniaka wskazują na zupełną bezradność wobec rosyjskiej wojny wywiadowczej. Mówiąc o aktach dywersji Tomasz Siemoniak wskazał: „Oceniamy to jako działania absolutnie wrogie, to jest coś niedopuszczalnego, że jedno państwo próbuje siać taki terror na terenie drugiego, jako testowanie, jako próbę. Dziś możemy podpalić skład meblowy, jutro możemy podpalić dworzec. To jest testowanie pewnej metody”. Sytuacja jest godna pożałowania. Skoro takie są ustalenia rządu, skoro tak Rosja pogrywa sobie w Polsce, to gdzie jest nasza odpowiedź? Rząd nie stosuje żadnych retorsji wobec kraju prowadzącego wojnę terrorystyczną przeciwko Polsce, a jednocześnie wikła służby w gorszące spory partyjne, osłabiając ich potencjał. W ten sposób Polska jedynie może napędzić Rosję i pokazać, że jesteśmy bezbronni wobec jej agresji. Sytuacja skrajnie niebezpieczna i niepokojąca.

    Stanisław Żaryn

Instytut Bezpieczeństwa Narodowego

Numer KRS: 0001117730
NIP: 1182288207
REGON: 52923234700000
Adres: Aleja Zjednoczenia 50/U1
01-801 Warszawa

e-mail: kontakt@fibn.pl