Trudno zrozumieć, czym dziś jest Rosja, i jakie są realne szanse na sukces w rozmowach „pokojowych”, bez refleksji dotyczącej stanu rosyjskiego społeczeństwa. Analitycy i komentatorzy z zachodnich państw wielokrotnie popełniają błąd przykładając do oceny sytuacji w Rosji miarę zachodnioeuropejską. Tymczasem warunki życia i formowania rosyjskiego społeczeństwa to zupełnie inny świat niż to, co widać w Europie czy USA.

Przyczynkiem do analizy może być bardzo ciekawy wywiad, jakiego tygodnikowi „Gość Niedziely” udzielił o. Wojciech Ziółek SJ. Posługujący na stałe w Rosji duchowny wyjaśniał i opisywał obrazowo, jak zmienia się społeczeństwo rosyjskie w ostatnich latach.
„Miejscowy młody chłopak ogląda telewizję i myśli, że gdy pójdzie na wojnę, czy jak to oni mówią, na specjalną wojenną operację (propagandowy slogan fałszujący prawdę o inwazji przeciwko Ukrainie), to – nawet jeśli go zabiją – jego nazwisko, jego fotografia zostaną umieszczone na głównym placu wioski, tam, gdzie stoi pomnik poświęcony bohaterom wielkiej wojny ojczyźnianej. I wtedy on też będzie coś znaczył. A jeśli zostanie, to będzie tylko pił, bo tam nie ma żadnych innych perspektyw” – mówi o. Ziółek. Zaznacza, że rosyjska propaganda skupiona wokół przekazu o rosyjskim imperializmie zapewnia społeczeństwu poczucie wspólnoty i sensu życia. „Wszystko wokół brudne, na jakimś starym, rozklekotanym samochodzie przyklejona „zetka”, ale to jest poczucie robienia czegoś wielkiego. Propaganda umiejętnie to podpowiada i uzasadnia” – tłumaczy.
W innym fragmencie jezuita przywołuje tezy książki Kuby Benedyczaka „Oddział chorych na Rosję. Opowieść o Rosjanach czasów putinizmu”, dodając: „Jej teza jest taka, że Rosja, jako jeden z nielicznych krajów na świecie, ma dostęp do takiego ekskluzywnego narkotyku, jakim jest imperialność. Kiedy ci źle, kiedy wszystko się wali i ty sobie nie radzisz, to wciągasz grubą kreskę tego narkotyku i czujesz, że jesteś wielki. Gdy zaczęła się wojna, to Rosjanie natychmiast tę swoją kreskę wciągnęli i teraz są przekonani, że mogą wszystko wytrzymać: niestraszne im sankcje, widmo głodu ani żaden Zachód. Ważne, że inni znów się boją”.
Relacja o. Ziółka wynika z jego osobistych doświadczeń, ale ma bardzo ważny walor. Duchowny bowiem posługuje w dalekiej Rosji w parafii, której obszar jest większy niż Polska (ma więc kontakt z wieloma Rosjanami), a dodatkowo – mowa o regionie małych rosyjskich miejscowości, a nie elitarnych wielkich miast. Tu Rosja zupełnie nie przypomina Moskwy czy Petersburga. Na takim obszarze mieszka większość Rosjan i tacy mieszkańcy przede wszystkim są dla Kremla cenni. Relacja jezuity jest bardzo ważna także dlatego, że wynika z kontaktu z tzw. zwykłymi Rosjanami, którzy żyją propagandowym przekazem, i dają się karmić wizją imperialnej Rosji, zagrożonej przez Zachód, ale i rzucającej ten Zachód na kolana. To właśnie zrozumienie tego sposobu spojrzenia na świat jest kluczowe, by ocenić gdzie znajduje się dziś Rosja. I jakie cele jest obecnie przyświecają.
Przytoczona powyżej relacja, ale i raporty ekspertów oraz ośrodków zajmujących się badaniem realiów rosyjskich są zbieżne – dziś Rosjanie są przesiąknięci ideą imperializmu, wrogością wobec Zachodu, przekonani, że Rosja jest i musi być wielka, musi się bronić, a Kreml ma słuszność podejmując działania przeciwko Ukrainie i Zachodowi. Dziś przekonywanie, że sytuację w rosyjskim społeczeństwie można oceniać przez pryzmat standardów świata zachodniego – to pułapka i absurd, który prowadzić może jedynie na manowce. Rosjanie stali się społeczeństwem barbarzyńskim, które coraz mocniej przypomina cywilizację Zachodu opartą na zupełnie innych wartościach. Ta różnica bazuje oczywiście także na tym, co wynika z relacji przytoczonej powyżej. Rosjanie chcą iść na wojnę, chcą mordować i ginąć, zarówno dla chwały i czci, ale także z powodu braku innych opcji. Na rosyjskiej prowincji młodych ludzi czeka alkoholizm, nuda lub bieda. Tam nie ma perspektyw, o czym świadczą choćby wydarzenia z pierwszej fazy wojny. Wtedy rosyjscy żołnierze atakujący Ukrainę wywozili stamtąd nawet wanny, umywalki i sprzęt z toalet. Bowiem w rosyjskich wioskach często nie ma takiego wyposażenia. Na wojnę nadal Rosjanom opłaca się iść.
Dzisiejsza rosyjska rzeczywistość przepełniona jest biedą, brakiem perspektyw, ale także wiarą, że Rosja ma dziejową misję do spełnienia, a zagrożenia są dziś porównywalne z tymi z 1941 roku. Przeciętny Rosjanin karmiony propagandowymi przekazami wie, że nie należy zadawać pytań, trzeba ponosić wyrzeczenia i cierpieć dla ojczyzny, a także jednoczyć się wokół Kremla. Ten przekaz sączony od dziecka – pierwsze projekty propagandowe są prowadzone już w rosyjskich przedszkolach – sprawia, że Rosjanie dziś nie tylko nie buntują się wobec biedy i barbarzyństwa rosyjskiej wojny. Oni tę wojnę i władzę popierają. Ten typ kształtowania społeczeństwa rosyjskiego to jeden z aspektów, który pokazuje, że dziś nie ma co robić sobie nadziei na pokojowe zatrzymanie rosyjskiego imperializmu. Rosja jest w fazie rozpalania swoich wrogich zdolności, jest w fazie budowania społecznego poparcia dla agresywnych działań i operacji wymierzonych w kraje Zachodu. I ma stabilną bazę społecznego poparcia. To wszystko buduje obraz kraju realnie zagrażającego NATO przez najbliższe dekady. Próba ugłaskania Rosji i wynegocjowania pokojowego współistnienia to dziś niebezpieczna mrzonka.
Stanisław Żaryn
ZACHĘCAMY DO LEKTURY NASZEJ ANALIZY
Dodaj komentarz