Parasol nuklearny nad Polską

W ostatnim czasie przez media przetoczyła się dyskusja o nuklearnej ochronie w Europie, ze szczególnym uwzględnieniem amerykańskich możliwości w tym zakresie. Pretekstem do dyskusji była wypowiedź Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który od lat zabiega o możliwość przystąpienia Polski do programu Nuclear Sharing.

Przypomnijmy: w rozmowie z brytyjskim dziennikiem „Financial Times” Prezydent RP powiedział, że Polska nie prowadzi obecnie działań w kierunku zbudowania własnego arsenału nuklearnego, „natomiast jest pytanie, czy powinniśmy być częścią takich amerykańskich programów ochrony nuklearnej jak Nuclear Sharing, czy wspomniany przez Prezydenta Macrona francuski parasol nuklearny”. – I tu, jako Prezydent Polski, mówię: dlaczego nie? – dodał, podkreślając, że nie traktuje obu tych programów jako konkurencyjne, bowiem „oba są warte uwagi”. Prezydent Duda zwrócił uwagę na bardzo istotny w obecnym czasie aspekt zapewniania bezpieczeństwa Polsce przed potencjalnym atakiem militarnym.

Wypowiedź Prezydenta spotkała się z szeregiem krytycznych opinii, a tymczasem ten temat nie jest nowy i był już wcześniej wielokrotnie podnoszony przez Prezydenta Polski, a także poprzedni rząd. W 2023 roku podobnie w sprawie udziału Polski w Nuclear Sharing wyraził się ówczesny Premier Mateusz Morawiecki. – W związku z tym, że Rosja ma zamiar rozmieścić taktyczną broń jądrową na Białorusi, my tym bardziej zwracamy się do całego NATO o wzięcie udziału w programie Nuclear Sharing – mówił Premier Morawiecki.

Dla wzmocnienia poziomu bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO oraz potencjału odstraszania rozmowa o przeniesieniu sojuszniczej broni jądrowej do Polski jest bardzo istotną sprawą. W związku z przenoszeniem tego typu arsenału przez Rosję na Zachód – broń tego typu jest w Obwodzie Królewieckim oraz na Białorusi – wzmocnienie parasola atomowego nad Europą Środkową jest reakcją adekwatną i wymaganą. Rosja coraz częściej próbuje zastraszać kraje naszego regionu oraz rozbudowuje ten typ broni. Powinno spotkać się z reakcją krajów NATO. Wydaje się, że odpowiedź w ramach programu Nuclear Sharing będzie najlepszym rozwiązaniem. Dla Polski kluczowa w tym zakresie pozostaje współpraca a USA.

DLACZEGO STANY?

Amerykańska broń jądrowa jest obecnie przechowywana w bazach lotniczych w kilku krajach członkowskich. Są to bazy: Kleine Brogel w Belgii, Büchel w Niemczech, Aviano i Ghedi we Włoszech, Volkel w Holandii oraz Incirlik w Turcji. Obecność broni jądrowej w tych miejscach jest związana z porozumieniem z czasów zimnej wojny, którego celem było odstraszenie Związku Sowieckiego i przekonanie zaangażowanych krajów, że uruchamianie własnych programów zbrojeń nuklearnych nie jest konieczne. Struktura geograficzna rozmieszczenia amerykańskiej broni atomowej odpowiada więc zagrożeniom z czasów zimnej wojny, które nie przystają do dzisiejszych realiów. Obecnie zagrożenia koncentrują się na wschodniej flance NATO, już same działania Moskwy wskazują, że Europa Środkowa jest poddawana najmocniejszym naciskom. W ostatnim czasie doszło także do wzmocnienia flanki północnej Sojuszu. To wszystko sprawia, że dyskusja o zmianach dotyczących parasola atomowego jest dziś Europie potrzebna. Stan obecny powinien ulec zmianom i aktualizacji. Podstawy przyjęte przy budowie architektury amerykańskiego odstraszania jądrowego wymagają zmian i dopasowania do aktualnych analiz zagrożeń. Sytuacja zmieniła się bardzo mocno w ostatnich latach dlatego dyskusja na ten temat wydaje się wręcz spóźniona.

Drugim dyskutowanym projektem w obszarze budowy potencjału odstraszania atomowego w Europie Środkowej jest oferta francuska. Prezydent Francji wskazał, że jego kraj może podjąć decyzję o przeniesieniu części arsenału jądrowego na terytorium innych państw, by objąć je ochroną jądrową. Francja dysponuje dziś około 300 głowicami jądrowymi, rozmieszczonymi w dwóch głównych filarach swojego arsenału nuklearnego. Pierwszym z nich są pociski balistyczne M51, które znajdują się na czterech atomowych okrętach podwodnych klasy Le Triomphant. Każdy z tych okrętów jest uzbrojony w 16 rakiet balistycznych M51, zdolnych do przenoszenia wielogłowicowych ładunków nuklearnych, co daje łącznie 64 rakiety M51. Drugim filarem są rakiety ASMP-A, wykorzystywane przez samoloty Rafale B sił powietrznych oraz Rafale M marynarki wojennej. Szacuje się, że Francja posiada około 70 sztuk tych pocisków.

Francuski arsenał jądrowy, choć stanowi siłę odstraszania, nie daje tych samych gwarancji, co amerykański. W porównaniu z potencjałem USA, Francja ma bardzo ograniczone możliwości zapewnienia skutecznego parasola nuklearnego nad Europą. Francuski arsenał, deklaratywnie wystarczający do pełnienia funkcji odstraszającej, jest jednak znacząco mniejszy od amerykańskiego i bardziej podatny na różne czynniki polityczne. USA posiadają w tej chwili ok. 3800 sprawnych głowic nuklearnych i mają rozwiniętą pełną triadę jądrową (tzn. mają możliwość przeprowadzenia ataku z wykorzystaniem morskich, lądowych i powietrznych środków przenoszenia). Francja ma ok. 300 głowic i praktycznie dwa środki przenoszenia (okręty podwodne i samoloty).

KWESTIA WIARYGODNOŚCI

Co więcej, inna jest historia amerykańskiego odstraszania atomowego. USA posiadają sięgające już 70 lat doświadczenie w utrzymywaniu parasola nuklearnego poza własnymi granicami i posiadają rozbudowaną infrastrukturę w innych państwach. Doświadczenia Francji w tym zakresie są znacznie mniejsze. Pozostaje także kwestia wiarygodności. Niezależnie od dyskusji wewnątrz sojuszniczych, gwarancje bezpieczeństwa nuklearnego dawane przez USA wciąż są traktowane jako wiarygodne, oparte na sprawdzonych doktrynach i fizycznie istniejące. Tymczasem w przypadku Francji konieczne byłoby stworzenie wszystkiego od podstaw. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Rosja, która gwarancje francuskie traktuje jako znacznie mniej wiarygodne niż amerykańskie. Ten aspekt, w sposób oczywisty, także trzeba brać pod uwagę.

Cieniem na francuskich gwarancjach kładzie się również podatność francuska w zakresie polityki i relacji z Rosją. Kwestia stosunków z Moskwą jest jednym z najważniejszych zagadnień francuskiej polityki zagranicznej i bywa bardzo wrażliwa na sytuację wewnętrzną w tym państwie. Długa historia współpracy, silna pozycja rosyjskiej diaspory oraz dokonane już raz przez Francję wystąpienie ze struktur wojskowych Sojuszu, sprawia, że istnieje ryzyko powstania sytuacji, w której Francja wycofa się z gwarancji wobec państw zagrożonych przez Rosję. Tradycyjna polityka francuska wskazuje to, że polityka zagraniczna Paryża wobec Europy Środkowej może być funkcją relacji z Rosją. Gdyby w momencie zagrożenia czy „resetu” Francja cofa swój atomowy parasol ochronny, byłby to jeszcze bardziej niepokojący sygnał niż brak decyzji o rozszerzeniu mechanizmów ochrony na państwa Europy Środkowej.

W związku z sytuacją strategiczną i poziomem bezpieczeństwa bezspornym pozostaje fakt, że państwa NATO powinny zwiększyć siły nuklearne w Europie, aby odpowiedzieć na presję rosyjską i szantaż bazujące na zagrożeniach nuklearnych, ale też jednoznacznie demonstrować swoją zdolność odpowiedzi na potencjalny atak nuklearny. Włączenie Polski – o co zabiega Prezydent RP Andrzej Duda – do Nuclear Sharing jako członka wschodniej flanki NATO miałoby szczególne znaczenie polityczne i odstraszające dla potencjalnych agresorów. W tej sprawie trzeba prowadzić rozmowy. Przede wszystkim w USA.

Marcin Lidka


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *