Niemiecka Federalna Agencja Sieci dopuściła pierwszego zaufanego sygnalistę, który ma wspomóc walkę z tzw. mową nienawiści, fake newsami czy propagandą terrorystyczną w internecie. Została nim prywatna fundacja, która prowadzi platformę do zgłaszania nielegalnych treści. Część niemieckich środowisk politycznych i medialnych bije na alarm, że rządowa agencja, na której czele stoi były polityk partii Zielonych Klaus Müller, w ten właśnie sposób ogranicza wolność słowa i wprowadza cenzurę.
1 października br. Federalna Agencja ds. Sieci Elektrycznych, Gazowych, Telekomunikacyjnych, Pocztowych i Kolejowych (Bundesnetzagentur) poinformowała o certyfikowaniu pierwszego zaufanego sygnalisty (Trasted Flagger) – została nim młodzieżowa fundacja z Badenii-Wirtembergii prowadząca internetowy punkt zgłoszeniowy „REspect!”. W kolejce do rozpatrzennia czeka kolejne 11 wniosków innych podmiotów ubiegających się o ten status.
Swój krok niemiecki urząd tłumaczy koniecznością wypełnienia unijnych zobowiązań służących zwalczaniu nielegalnych treści w internecie, tj, rozporządzania Digital Services Act, które przewiduje funkcjonowanie zaufanych podmiotów sygnalizujących.
Organizacje ze statusem „Trasted Flagger” mają dysponować szczególną wiedzą i doświadczeniem w rozpoznawaniu i zgłaszaniu treści niezgodnych z prawem, a platformy internetowe są „prawnie zobowiązane do priorytetowego traktowania takich zgłoszeń i niezwłocznego działania, na przykład poprzez usunięcie wskazanych treści” – wskazuje Federalna Agencja Sieci. Organizacje „Trasted Flagger” mają być również niezależne – i właśnie braku spełnienia tego warunku przez certyfikowaną fundację wydaje się dotyczyć większość krytycznych głosów kierowanych w stronę Federalnej Agencji Sieci.
Część niemieckojęzycznych mediów ostro zaprotestowała przeciwko decyzji Federalnej Agencji Sieci, wskazując na konkretne zagrożenia z nią związane. Według krytyków rząd federalny właśnie dopuścił do tego, że jakiś prywatny podmiot według własnego uznania będzie decydował o tym, które treści są zakazane i będzie mógł wykorzystywać uzyskaną pozycję w kontaktach z dostawcami serwisów internetowych. Ich zdaniem jest to sprzeczne z niemiecką konstytucją i funkcjonowaniem państwa prawa. Tylko sądy mają prawo decydować o tym, co jest zakazane i podlega karze, a co nie – wskazują. Zauważają również, że wszelkie podejrzane treści powinny być zgłaszane na policję, a nie do prywatnych osób lub podmiotów.
Szef Federalnej Agencji Sieci to nie jedyny polityk partii Zielonych, który pojawia się w kontekście walki niemieckiego rządu z nielegalnymi treściami w internecie. Fundacja, która właśnie została przez niego certyfikowana jako zaufany sygnalista, jest finansowana m.in. z pieniędzy ministerstwa rodziny, na którego czele stoi również polityk partii Zielonych. Dodatkowo premierem Badenii-Wirtembergii, gdzie działa certyfikowana przez Federalną Agencję ds. Sieci fundacja, także jest polityk parii Zielonych – Winfried Kretschmann. Łatwo więc przewidzieć, jak będą traktowane przypadki „mowy nienawiści” czy „dezinformacji” wymierzone na przykład w polityków tej partii – zauważają dziennikarze.
„Instytut zielonej cenzury” – tak decyzję Federalnej Agencji Sieci podsumował wiceprzewodniczący Bundestagu i prawnik Wolfgang Kubicki z FDP na portalu X.
Przy okazji toczącej się w Niemczech dyskusji warto zwrócić uwagę na kilka aspektów. Po pierwsze, zawsze duże wątpliwości i powody do obaw rodzą sytuacje, gdy prywatne podmioty lub osoby mają zastępować lub wyręczać instytucje państwowe w ich zadaniach i kompetencjach. Tym bardziej jeśli dotyczy to tak kardynalnych i delikatnych kwestii jak bezpieczeństwo czy wolność słowa.
Po drugie, prywatne podmioty działające na innych zasadach, często o niejasnych powiązaniach i sposobach finansowania, z reguły nie cieszą się takim zaufaniem obywateli co urzędy państwowe. Owszem, takie podmioty powinny wspomagać państwo w walce z nielegalnymi treściami, ale nie występować w jego imieniu w kontaktach np. z dostawcami serwisów społecznościowych. Kierują się one bowiem inną logiką działania niż instytucje państwowe i bardzo często jest tak, że – w mniejszym lub większym stopniu – nastawione są, a z pewnością bardziej wyczulone, na interesy tych środowisk, które je finansują. Dlaczego? Głównie dlatego, że od ich promotorów i mecenasów zależy ich istnienie.
Ale abstrahując od niemieckiego podwórka politycznego – unijne przepisy dotyczące zwalczania nielegalnych treści w internecie dotyczą wszystkich członków UE, niewykluczone więc, że podobne pomysły zawitają również do Polski. I pod płaszczykiem „zwalczania nielegalnych treści” w internecie również w naszym kraju dojdzie do wskazania podmiotów nierządowych, które będą „wspierały” te procesy. Będzie to prowadziło do poważnych zagrożeń dla wolności wypowiedzi i wolności słowa.
awa
Źródła:
https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX%3A32022R2065
https://meldestelle-respect.de/#team
https://taz.de/Welt-diffamiert-Behoerde/!6042017/https://www.swr.de/swrkultur/leben-und-gesellschaft/meldestelle-respect-wird-bundesweit-erster-trusted-flagger-bundesnetzagentur-hate-speech-hassrede-100.html
Dodaj komentarz