Niemiecka agresja i kurs na Nord Stream

Decyzja polskiego sądu o odmowie wydania Niemcom Ukraińca podejrzewanego przez nich o udział w ataku na gazociąg Nord Stream we wrześniu 2022 r. wywołała wściekłość za naszą zachodnią granicą. Prym w atakowaniu Polski wiedli przedstawiciele środowisk politycznych starających uchodzić za antysystemowe – partii AFD i BSW. Gdy chodzi o infrastrukturę, przez którą jeszcze do niedawna do Niemiec płynął gaz z Rosji, co pozwoliło Putinowi rosnąć w siłę i atakować kolejne państwa, stanęli oni w jednym szeregu z politycznym mainstreamem, który dopinał ten brudny deal z Moskwą, a więc takimi politykami jak Angela Merkel z CDU czy Gerhard Schröder z SPD.

Jeszcze zanim polski sąd wydał decyzję w sprawie przebywającego w areszcie ukraińskiego nurka, dało się odczuć presję ze strony niemieckich polityków domagających się ekstradycji mężczyzny.

Gdy szef BBN Sławomir Cenckiewicz w wywiadzie dla Financial Times skrytykował niemieckie śledztwo w sprawie wysadzenia gazociągu Nord Stream, lider AfD Tino Chrupalla uznał to za „ingerencję w żywotne interesy” Niemiec. „Bylibyśmy zadowoleni, gdyby nasi europejscy sąsiedzi poparli śledztwo Prokuratora Generalnego. Atak na Nord Stream musi zostać zbadany i osądzony przed Federalnym Trybunałem Sprawiedliwości. Rząd federalny musi opowiedzieć się po stronie niemieckiego prawa karnego i interesów swoich obywateli wobec Polski” – zaapelował Chrupalla.

Na temat konieczności ścigania domniemanych sprawców wysadzenia gazociągu wypowiadali się również politycy partii obecnie rządzących w Niemczech, jak chociażby polityk CDU i ekspert tej partii ds. polityki zagranicznej Jürgen Hardt. Skrytykował on wprawdzie budowę Nord Streamu pomimo ostrzeżeń ze strony Polski, ale podkreślił, że akt sabotażu na gazociągach należy traktować odrębnie. „W demokratycznej Europie decyzje polityczne podejmują wybrani politycy, a nie sabotażyści z materiałami wybuchowymi” – zaznaczył, wyrażając opinię, że organy państwa prawa będą nadal chłodno i bez względu na racje polityczne ścigać sprawców.

Po ogłoszeniu przez polski sąd decyzji blokującej wydanie Ukraińca niemieckim organom ścigania na nasz kraj wylała się fala agresji, krytyki i absurdalnych oskarżeń. „Państwo polskie staje się wspólnikiem terrorystów” – grzmiał na portalu X poseł do Bundestagu z AfD Kay Gottschalk, domagając się konkretnych sankcji wobec Polski: wstrzymania środków europejskich, zabezpieczenia niemieckich granic, rygorystycznych kontroli wiz pracowniczych oraz rozszerzenia dochodzeń celnych w sprawie nielegalnego zatrudnienia. „Jeśli nic się nie zmieni, nasza wizja Europy jutra będzie zagrożona” – napisał polityk AFD.

Inny polityk z tego samego ugrupowania, Hans-Thomas Tillschneider, również w mało dyplomatyczny sposób wyraził dezaprobatę dla decyzji polskiego sądu: „Czy wspominałem już kiedyś, że Polacy od jakiegoś czasu naprawdę działają mi na nerwy? Nie różni się to niczym od Ukrainy”. Postulaty Gottschalka dotyczące wyciągnięcia konsekwencji wobec Polski poparł również inny przedstawiciel AFD Fabian Keubel. „Dopóki Polska będzie nadal tak wrogo nastawiona do Niemiec, nie powinniśmy dłużej traktować jej jako państwa przyjaznego. Te żądania są zatem słuszne i zasadne. Klub parlamentarny AfD powinien poruszyć ten temat w Bundestagu” – skomentował Feubel.

Polskę skrytykował również Tomasz Froelich z AFD: „Państwo nie może ukrywać podejrzanych o dokonanie takiego ataku bez narażania się na poważne napięcia polityczne i dyplomatyczne oraz konsekwencje. Ci, którzy ukrywają sabotażystów, stają się wspólnikami – napisał Froelich. „Obowiązkiem sojusznika byłby udział w wyjaśnieniu wysadzenia Nord Stream 2, nawet jeśli odrzuca ten projekt” – dodał.

W atak na Polskę po odmowie wydania Wołodymira Żurawlewa włączyli się również politycy jawnie prorosyjskiej partii BSW (Sojusz Sahry Wagenknecht). Jeden z nich, europoseł Fabio de Masi, zażądał wprost interwencji „niemieckiej” przewodniczącej Komisji Europejskiej.

„Jeśli polski sąd nie realizuje europejskiego nakazu aresztowania, a polski premier oznajmia, że przestępstwem nie było wysadzenie gazociągu Nord Stream, ale jego budowa, i że terrorysta nie zostanie wydany, to tu chodzi o fundamenty europejskiej współpracy. Uważam, że jest to coś, czego nie może przemilczeć niemiecka przewodnicząca Komisji Europejskiej, niemiecki kanclerz, a także Parlament Europejski”. Wezwał do „pilnej dyskusji” w europarlamencie na temat „tego skandalu”.

Jego partyjna koleżanka Żaklin Nastić stwierdziła z kolei na portalu X, że „Polska osłania domniemany atak terrorystyczny na niemiecką infrastrukturę krytyczną”. Odnosząc się do słów premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że problemem nie jest wysadzenie gazociągu, ale to, że w ogóle został wybudowany, napisała: „Tym samym domniemany akt terroru przeciwko niemieckiej infrastrukturze krytycznej jest kryty politycznie – i staje się jasne, że Polska ma w tym swój interes, żeby sprawa nie została wyjaśniona.” I dalej: „To, że czołowi politycy blokują ściganie przestępstwa lub je relatywizują, stwarza niebezpieczny precedens dla praworządności w Unii Europejskiej. Wyobraźmy sobie, co by się działo, gdyby Niemcy nie chciały wydać podejrzanego o terroryzm, który dokonałby zamachów w Polsce. Jawnie wywarto tutaj polityczny wpływ na sądownictwo – kosztem praw i bezpieczeństwa Niemców. W końcu wysadzenie i nieuruchomienie gazociągu oraz polityczne tuszowanie sprawy spowodowało poważne konsekwencje dla tutejszej ludności: ceny gazu drastycznie rosną, nasz przemysł cierpi z powodu niedoborów energii, łańcuchy produkcyjne urywają się – a to bezpośrednio skutkuje utratą miejsc pracy i szkodami gospodarczymi” – wylicza Nastić.

O to, kto „boi się prawdy” w związku z niewydaniem Niemcom przez Polskę podejrzanego w niemieckim śledztwie zapytuje również publicysta Eric Bonse na łamach skrajnie lewicowego dziennika Tageszeitung. Dziennikarz wypomniał niemieckim władzom brak działań, które byłyby następstwem decyzji sądów w tych dwóch krajach. „Na uwagę zasługuje to, że ani właściwa prokuratura federalna, ani rząd federalny jeszcze się temu nie sprzeciwili. Prokurator generalny jeszcze pod koniec września wyrażał zadowolenie z dokonanego w Warszawie zatrzymania. Od tego czasu – nic. A przy tym politycznie motywowana odmowa ekstradycji stanowi poważne naruszenie wszystkich zasad konstytucyjnych UE. Także europejski nakaz aresztowania traci przez to na wartości” – stwierdził Bonse.

Przytoczone powyżej reakcje z niemieckiego świata polityki i mediów wyrażają rozczarowanie i złość wywołane decyzją polskiego sądu o odmowie wydania ukraińskiego nurka i są elementem prowadzonej od jakiegoś czasu kampanii nacisków na Polskę w tej sprawie. Zawierają one przekazy uderzające w bezpieczeństwo, interesy, wizerunek i wiarygodność państwa polskiego, sugerujące, lub mówiące wprost o tym, że:

– Polska wspiera terrorystów, którzy zaatakowali niemiecką infrastrukturę krytyczną,

– Polska mogła brać udział w ataku, skoro teraz „kryje” sprawców i uczestniczy w tuszowaniu sprawy,

– Polska nie respektuje postanowień i umów międzynarodowych,

– Polska nie jest wiarygodnym sojusznikiem,

– Polska stała się państwem nieprzyjaznym wobec Niemców.

To, na co warto zwrócić szczególną uwagę to to, że ostre, a niekiedy nawet niezwykle agresywne wypowiedzi pod adresem Polski wygłaszane po odmownej decyzji polskiego sądu nie stanowią odosobnionych opinii pochodzących z politycznego marginesu. W najnowszych sondażach AfD bije kolejne rekordy popularności. To oznacza, że dokładnie tak jak cytowani politycy myśli duża część, jeśli nie większość, niemieckiego społeczeństwa. Co więcej, na co słusznie zwraca uwagę wielu komentatorów, politycy AfD są jedynie wyrazicielami poglądów, które podziela reszta uczestników życia politycznego Niemiec, ale ich – z różnych powodów – nie wypowiada. W tym kontekście nie dziwi powściągliwość polityków partii obecnie rządzących w Niemczech. Po tym jak znaczna część opinii międzynarodowej zrozumiała w końcu związek między budową gazociągu Nord Stream a finansowaniem zbrodniczych działań Putina, politycy ci ze względu na możliwe konsekwencje w przyszłości, w tym kwestie wizerunkowe, raczej unikają manifestowania wprost swoich poglądów w tej sprawie, co nie znaczy, że nie myślą dokładnie tak samo jak członkowie AfD. Nie ulega bowiem wątpliwości, że niemiecka scena polityczna w sprawie Nord Stream stanowi jedność – tak jak popierała budowę i eksploatację gazociągu, tak teraz domaga się wydania i ukarania potencjalnych sprawców sabotażu, który unieruchomił tę inwestycję.

Niemcy, gdyby tylko mogły, chętnie powróciłyby do prowadzenia z Rosją interesów, których emanacją stał się gazociąg Nord Stream – symbol lekceważenia interesów i bezpieczeństwa innych państw i uzależnienia Europy od rosyjskiego gazu. W końcu już w momencie zawierania umów pod budowę pierwszej nitki wiadomo było o zbrodniach popełnianych przez Federację Rosyjską i o jej kolejnych imperialnych planach. A jednak nie robiło to wówczas na niemieckich elitach wrażenia. Wówczas mówiły one, że jest to prywatne przedsięwzięcie, niezwiązane z polityką. Można zatem zadać pytanie, obserwując teraz ostre reakcje niemieckich polityków wymierzone w Polskę – co się od tamtego czasu zmieniło? I co się zmieniło, jeśli chodzi o stosunek Niemiec do Rosji? Nie czując bezpośredniego zagrożenia, Niemcy zapewne w dalszym ciągu widzą w Rosji partnera biznesowego, dostarczyciela tanich surowców i szansę na odbicie się od gospodarczego dna. Jedynie pod naciskiem międzynarodowej opinii publicznej, zszokowanej obrazami zbrodniczej wojny prowadzonej przez Putina na Ukrainie, czołowi niemieccy politycy obecnie bardziej lub mniej dystansują się od przedsięwzięcia o nazwie Nord Stream.

Znamiennie brzmiał komunikat Niemieckiej Agencji Prasowej informującej o odmowie wydania przez Polskę podejrzanego w prowadzonym przez niemieckie organy ścigania śledztwie, w którym podano, że do procesu mężczyzny w Niemczech „na razie” nie dojdzie. Można się spodziewać, że Niemcy w tej sprawie nie odpuszczą i tak jak nie brali pod uwagę zdania Polski w sprawie realizacji feralnego projektu, tak teraz nie pogodzą się ze stanowiskiem polskiego sądu dotyczącym obywatela Ukrainy. Należy zatem założyć, że Niemcy w dalszym ciągu będą naciskać na Polskę w tej sprawie, wykorzystując do tego instytucje i narzędzia o charakterze międzynarodowym. Tym bardziej że, gdy już zakończy się wojna na Ukrainie, Niemcy, gdzie coraz większe poparcie zyskują partie o prorosyjskim nastawieniu, będą zapewne znów chciały uczynić z Rosji normalnego partnera biznesowego (nie bacząc na interesy innych państw i konsekwencje, jakie to może przynieść w przyszłości) oraz na wszelkie możliwe sposoby zabezpieczyć wspólne inwestycje, także te przyszłe, przed podobnymi akcjami.

Marcin Lidka

Fot. TV Republika

ŹRÓDŁA:

Tino Chrupalla: Bundesregierung muss für deutsche Interessen gegenüber Polen eintreten

https://www.welt.de/politik/deutschland/article68ed16ff3a9df81c4ad2fc42/nord-stream-pipeline-showdown-um-die-auslieferung-eines-mutmasslichen-saboteurs.html

https://www.dw.com/pl/niemcy-afd-osi%C4%85ga-nowy-rekord-w-sonda%C5%BCach/a-74445693

https://blogs.taz.de/lostineurope/polen-und-italien-behindern-die-deutsche-justiz

https://www.sueddeutsche.de/wirtschaft/anschlaege-auf-gaspipelines-polen-darf-nord-stream-verdaechtigen-nicht-ausliefern-dpa.urn-newsml-dpa-com-20090101-251017-930-174550


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *