Niemiecka wizja dominacji

Podczas ostatniego spotkania z ambasadorami swojego kraju kanclerz Niemiec Friedrich Merz wygłosił przemówienie, w którym nakreślił cele niemieckiej polityki na najbliższe lata. Szczególną uwagę zwracają mocarstwowe aspiracje Niemiec, założenia gospodarcze i przekaz osłabiający pozycję USA na kontynencie europejskim. Skuteczna realizacja tych celów będzie skrajnie niekorzystna z punktu widzenia polskiego bezpieczeństwa i polskich interesów.

Nowa architektura bezpieczeństwa

Swoje przemówienie Friedrich Merz rozpoczął od nakreślenia sytuacji związanej z rosyjską wojną na Ukrainie oraz konsekwencjami, jakie ta wojna niesie dla Europy. „Mamy do czynienia z długotrwałym procesem o prawdziwie globalnych rozmiarach, który już radykalnie zmienił układ sił na świecie i zasady gry. To, co nazwaliśmy liberalnym porządkiem świata, jest obecnie pod presją z wielu stron, w tym wewnątrz politycznego Zachodu. Wybuchł już nowy konflikt systemowy między liberalnymi demokracjami a osią autokracji, która wspiera się nawzajem i praktycznie dąży do otwartej, systemowej konkurencji z naszą demokracją. Pojawiają się nowe sojusze rewizjonistyczne. W ostatnich dniach mogliśmy to śledzić w telewizji. Kryzysy i konflikty nakładają się na siebie. Wojna powróciła do Europy” – podkreślał Merz.

„Stoimy przed fundamentalnym, wręcz historycznym zadaniem stworzenia nowej architektury bezpieczeństwa, która – jeśli wszystko pójdzie dobrze – powinna przetrwać kolejne dekady. W okresie tzw. dywidendy pokoju polityka zagraniczna naszego kraju i polityka bezpieczeństwa Republiki Federalnej Niemiec przez długi czas były obszarami, którymi zdecydowana większość społeczeństwa nie była w pełni zainteresowana. Jednak teraz, w tych czasach, nie możemy już dłużej oddzielać polityki wewnętrznej, gospodarczej, handlowej, obronnej i zagranicznej. Nie możemy już myśleć o nich oddzielnie; nie bez umieszczenia wszystkiego w wymiarze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Nie możemy już dłużej mówić o polityce wewnętrznej i zagranicznej jako o dwóch wyraźnie oddzielonych sferach politycznych” – wskazywał kanclerz Niemiec.

Merz odrzucił stawiany mu zarzut, jakoby zbyt mocno zajmował się polityką zagraniczną i jasno stwierdził, że rząd niemiecki nadal będzie ją wykorzystywał do zapewnienia „wolności, pokoju i dobrobytu”. Zręcznie przy tym powiązał interesy niemieckie z interesami całej Unii Europejskiej. Można wręcz odnieść wrażenie, że postawił między nimi znak równości. Ponadto Unia Europejska została w przemówieniu Merza ukazana jako wzór w czasach toczących się wojen i dążeń silniejszych państw do dominacji nad innymi.

„Niemcy nie są samotną wyspą, nawet jeśli my i nasz kraj jesteśmy otoczeni przyjaciółmi, jak to pięknie mawiamy. Bliskie więzi z naszymi europejskimi przyjaciółmi i sąsiadami pokazują, jak głęboko splecione są decyzje krajowe i zagraniczne. Unia Europejska, nasza polityka bezpieczeństwa i polityka gospodarcza są dobitnym dowodem ścisłego powiązania warunków życia w naszym kraju z warunkami życia naszych sąsiadów. Unia Europejska jest prototypem porządku politycznego opartego na zasadach i porozumieniach. Ten porządek gwarantuje pokój, wolność i dobrobyt narodom Europy od ponad siedmiu dekad, właśnie dlatego, że równoważy interesy, łagodzi konflikty i mocą prawa uniemożliwia wojnę i przemoc. Tak, Unia Europejska bywa bardzo uciążliwa. Ale kiedy weźmiemy pod uwagę wojny w naszym sąsiedztwie i nową żądzę silnych do władzy na całym świecie, możemy słusznie powiedzieć: stać nas na więcej. Mamy Unię Europejską.”

Niemcy przejmują odpowiedzialność

Z treści przemówienia Merza można wysnuć wniosek, że Niemcy są przekonani o swojej nadrzędnej roli w Europie, co ma wynikać z najsilniejszej pozycji gospodarczej i reprezentowanych wartości. Przeświadczenie o tej szczególnej roli przebija szczególnie ze słów o przejmowaniu odpowiedzialności na kontynencie europejskim czy o udziale w kształtowaniu nowego porządku światowego:

„Ten długo oczekiwany sygnał został dobrze przyjęty przez naszych europejskich sąsiadów: Niemcy przejmują odpowiedzialność. Jest to odpowiedzialność, która nie tylko przypada nam jako najsilniejszemu gospodarczo krajowi na tym kontynencie, ale której nie bierzemy z pychy czy arogancji. Jest to raczej odpowiedzialność wynikająca z geostrategicznego położenia naszego kraju, którą musimy wziąć na siebie w naszym własnym interesie, ale także w interesie naszych europejskich sąsiadów i całej Unii Europejskiej. Pokazaliśmy naszym partnerom transatlantyckim i całej społeczności międzynarodowej, że Niemcy są globalnym graczem. Chcemy uczestniczyć w trwającym właśnie procesie kształtowania nowego porządku światowego, w naszym własnym interesie, ale i w interesie naszych europejskich sąsiadów i całej Unii Europejskiej” – podkreślił Friedrich Merz.

Kanclerz Niemiec zadeklarował dalsze wspieranie walczącej Ukrainy i dążenie do zaprowadzenie „sprawiedliwego pokoju”. Przestrzegł przed imperialistycznym planem Putina, w którym podbicie Ukrainy będzie początkiem, a nie końcem.

W tym kontekściezapowiedział realizację w najbliższych latach „wzmacnianie europejskiego filaru NATO”, wyraźnie dystansując się od USA.

„Jest to od dawna oczekiwane i strategicznie bardziej konieczne niż kiedykolwiek. Nie powinniśmy i nie możemy oczekiwać, że Stany Zjednoczone będą nadal ponosić główny ciężar naszego bezpieczeństwa w Europie. Musimy przy tym zmierzyć się z jednym faktem: nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi ulegają zmianie – Stany Zjednoczone również dokonują rewizji swoich interesów, i to nie tylko w ciągu ostatnich kilku dni – dlatego my w Europie również musimy skorygować nasze interesy, bez fałszywej nostalgii. Stany Zjednoczone pozostają naszym najważniejszym partnerem. Dążymy do współpracy. Jesteśmy gotowi na ścisłą koordynację i współpracę. Staje się jednak oczywiste, że to partnerstwo będzie mniej oczywiste. Będzie również formułowane w sposób bardziej zdecydowany w odniesieniu do kwestii i interesów w tym regionie. Oznacza to, że nasza pozycja wobec Stanów Zjednoczonych będzie zależeć od naszej siły jako Europejczyków. To nowość, która oznacza również, że musimy nawiązywać nowe partnerstwa na całym świecie oraz rozwijać i wzmacniać istniejące partnerstwa jeszcze bardziej ofensywnie niż dotychczas” – podkreślał kanclerz Niemiec.

Ofensywa gospodarcza

Merz zapowiedział dążenie do wzmocnienia konkurencyjności i niezależności państwa.

„Ten nowy porządek świata rozwija się jednocześnie w wielu obszarach, przejawiając się w wyścigu o surowce i walce o rynki zbytu. Jako kraj o niewielkich zasobach naturalnych, jako kraj eksportujący, jako kraj uprzemysłowiony w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu, po prostu nie możemy sobie pozwolić na bierność, a dla naszego bezpieczeństwa nie możemy ryzykować ponownego uzależnienia. Uzależnienia czynią nas podatnymi na szantaż” – stwierdził szef niemieckiego rządu.

Co ciekawe – choć w tym momencie na myśl nasuwa się pułapka uzależnienia od rosyjskiego gazu, w którą Niemcy na własne życzenie wpadali budując kolejne nitki Nord Streamu, to Merz – mówiąc o groźnym dla Niemiec uzależnieniu – wspomniał przede wszystkim o Chinach. „Chiny w szczególności zademonstrowały ostatnio gotowość do wykorzystywania słabości polityki handlowej do prowadzenia polityki siły. Dla naszej polityki wobec Chin oznacza to: Dążymy do współpracy wszędzie tam, gdzie to możliwe, na przykład w zakresie polityki klimatycznej, globalnych kryzysów i wielu innych wyzwań. Jednocześnie jednak zdajemy sobie sprawę, że rywalizacja systemowa narasta.”

W swoim przemówieniu Merz chwali umowę z krajami Merosur, przeciwko której protestuje m.in. Polska. Widać, że Niemcy upatrują w niej szansę na odbudowę własnej gospodarki, całkowicie lekceważąc zagrożenia, jakie ta umowa generuje dla innych państw europejskich „Dla naszego bezpieczeństwa i konkurencyjności priorytetem musi być zatem dywersyfikacja naszych surowców i łańcuchów handlowych w duchu strategicznej suwerenności. Aby to osiągnąć, potrzebujemy więcej europejskich umów handlowych, takich jak ta z państwami MERCOSUR, i chcę powiedzieć wyraźnie Komisji Europejskiej: jestem wdzięczny, że w zeszłym tygodniu umieściła tę kwestię w programie ostatecznych decyzji. Potrzebujemy jednak również większej ilości bliższych partnerstw, zwłaszcza – wymienię tutaj tylko jako przykłady – z Indiami, Indonezją, Brazylią, Meksykiem i Argentyną, a także poza krajami G20 z krajami Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji. Nasza współpraca rozwojowa powinna również stanowić dla nas furtkę do tego celu.”

Niemcy – według zapowiedzi Merza – mają również położyć nacisk na Azję Środkową i Afrykę: „Azja Środkowa jest bogata w zasoby naturalne i szuka bliskości z nami. Na kontynencie afrykańskim, najszybciej rozwijającym się kontynencie świata, rozwijają się obecnie obiecujące rynki przyszłości. Nie zostawiajmy ich innym” – zaapelował Merz.

W swoim wystąpieniu kanclerz przypomniał ambasadorom, że celem ich działalności jest przekonywanie o tym, co Niemcy mają swoim partnerom do zaoferowania: „Niezawodne partnerstwo na równych zasadach, polityka zagraniczna ukierunkowana na zachowanie pokoju, wolności i dobrobytu Niemiec oraz dążenie do tego celu wspólnie z innymi” – wymieniał. Podkreślił również konieczność tworzenia nowych rozwiązań w zakresie wolnego handlu – w tym ze Stanami Zjednoczonymi. „Musimy przy tym uznać, że na przykład Światowa Organizacja Handlu stała się dysfunkcyjna i nie jest już w stanie pełnić swojej pierwotnej roli. Teraz potrzebujemy naszej kreatywności i zaangażowania, aby opracować nowy system zasad polityki handlowej i partnerstw”.

Wykorzystanie organizacji międzynarodowych

Kanclerz Merz zapowiedział silniejsze zaangażowanie Niemiec w organizacjach międzynarodowych, których znaczenie – według niego – spadło. „Jak dotąd z komentarzy na temat obecnych wydarzeń przebijało to, że powrót samowoli, przemocy i łamania zasad w polityce międzynarodowej jest nieuniknionym prawem historycznym, któremu musimy się po prostu poddać. Zdecydowanie się z tym nie zgadzam. Od nas zależy przywrócenie niezbędnej wagi normatywnej mocy zasad. Od nas zależy ożywienie multilateralnych struktur poprzez dostosowanie ich do nowej ery. Będziemy musieli przewodzić w tym zakresie w nadchodzących latach. Dlatego popieramy inicjatywę ONZ80; dlatego jesteśmy zaangażowani w reformę Rady Bezpieczeństwa ONZ i dlatego Niemcy ubiegają się o niestałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa w latach 2027 i 2028.”

Friedrich Merz mocno mobilizował słuchających go dyplomatów, mówiąc o obecnych czasach jako przełomowych. „Czasy głębokich przełomów, które przeżywamy, to czasy polityki i dyplomacji. Mówiąc bardziej precyzyjnie: nigdy w ostatnich dekadach Republika Federalna Niemiec nie potrzebowała tak bardzo waszego doświadczenia, szanowni państwo, waszej dalekowzroczności, waszego zaangażowania, waszego doświadczenia, waszej wiedzy, a także – wybaczcie to słowo! – Waszej gotowości do poświęceń. Słowo to może nieco wyszło z mody, ale wszyscy wiecie, że służba dyplomatyczna wielokrotnie wiąże się z ogromnym stresem i osobistym niebezpieczeństwem, co wymaga wiele nie tylko od was, ale także, a może przede wszystkim, od waszych rodzin.”

Prosił, aby podchodzili do swoich zadań „z całą odwagą i kreatywnością”. „Żyjemy w epoce bezprecedensowego dynamizmu. My, osoby na odpowiedzialnych stanowiskach, również mamy możliwość szybkiego wytyczenia kursu, a przynajmniej powstrzymania niepożądanych wydarzeń. Mówimy o punkcie zwrotnym, a właściwie, jak Prezydent Federalny, o przełomie w historii. Czasami mówimy o tym tak, jakby to było zrządzenie losu, które nas spotkało. Jest w tym ziarno prawdy, że zbyt długo przymykaliśmy oczy na zagrożenia na świecie. Teraz widzimy rzeczy dość jasno. W obecnej sytuacji, w Niemczech i Europie, w nadchodzących latach, a może i dekadach musimy liczyć się z wieloma przeciwnościami i wieloma rzeczami nie do przyjęcia, których dziś nawet jeszcze nie znamy. Ale jak w przypadku każdego przełomu w historii otwierają się przez to również szanse. Musimy je wykorzystać – odważnie i z czujnością. Ponieważ możemy tworzyć przyszłość. To musi być fundamentalne przekonanie każdego społeczeństwa żyjącego w wolności. To obietnica i zarazem misja. Pracujmy nad tym razem!” – zaapelował Merz.

KOMENTARZ ANALITYCZNY

Analizując poszczególne punkty przemówienia kanclerza Friedricha Merza nie da się nie zauważyć, że niektóre cele niemieckiej polityki są rażąco sprzeczne z polską racją stanu. Przykładem jest chociażby jawnie sceptyczny stosunek obecnego niemieckiego rządu do administracji USA. Szereg stwierdzeń Merza świadczy o tym, że Niemcy chcą zastąpić USA w roli głównego gracza NATO na kontynencie europejskim. Tymczasem dla Polski to USA, a nie Niemcy są gwarantem bezpieczeństwa. Tylko silny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi stanowi realną przeciwwagę dla zagrożeń obecnie płynących ze Wschodu. O braku wiarygodności Niemiec świadczy chociażby to, że w przeszłości niejednokrotnie dogadywały się z Rosją lekceważąc interesy państw Europy Środkowej – przykład z najnowszej historii to budowa gazociągu Nord Stream. Kreowanie się więc przez Niemcy na alternatywę dla USA oznacza de facto osłabianie bezpieczeństwa Polski.

Niemiecka wizja nowego układu sił oznacza wypychanie Stanów Zjednoczonych, czego skutkiem będzie osłabienie poziomu bezpieczeństwa oraz jasny sygnał dla Rosji w tej sprawie. Kreml zupełnie bowiem inaczej ocenia potencjał odstraszania USA i krajów Europy Zachodniej. Amerykanie mogą być dla Polski wiarygodnym gwarantem, Niemcy – nie. Słowa Merza będą miały swoje przełożenie także na rywalizację gospodarczą, choćby w sektorze zbrojeniowym. Mając na uwadze, że Niemcy stawiają znak równości między swoim interesem narodowym a interesem Unii Europejskiej, należy zakładać, że będą przeć do wprowadzania dalszych regulacji, które będą obligować państwa członkowskie do zaopatrywania się w sprzęt wojskowy na terenie Europy, a więc głównie u niemieckiej zbrojeniówki. To znów skończy się presją na Polskę, by swoje zamówienia dostosowywała do oczekiwań politycznych Berlina. To byłaby bardzo niedobra sytuacja dla Polski.

Przemówienie Merza pokazuje, że Niemcy w dalszym ciągu będą dążyć do zdominowania Unii Europejskiej i narzucenia jej swoich priorytetów bez oglądania się na interesy innych państw. Dla nas skrajnie niebezpieczna jest chociażby tak zachwalana przez kanclerza Niemiec umowa z krajami Mercosur.

Warto również zauważyć, że Polska nie została wymieniona w wystąpieniu Merza ani razu pomimo, że jest ważnym partnerem gospodarczym Niemiec i ważnym członkiem NATO. Rozwijanie relacji z Polską nie jest więc priorytetem polityki niemieckiej. Za to Merz w swoim przemówieniu wielokrotnie podkreślał konieczność dbania o niemiecki dobrobyt. Temu celowi jest podporządkowane obecne zachowanie niemieckiego rządu, co będzie miało swoje przełożenie w dobie coraz bardziej wymagającej sytuacji ekonomicznej oraz bezpieczeństwa w Europie. Takie ustawienie priorytetów będzie miało swoje odzwierciedlenie choćby w sprawie polskich żądań reparacyjnych, które dla obecnego rządu w Berlinie są poważnym zagrożeniem. Kategoryczne odrzucanie tych żądań to nic innego jak właśnie obrona niemieckiego dobrobytu bez patrzenia na inne wartości, takie jak prawda historyczna, sprawiedliwość i należne Polsce – ofierze zbrodni wojennych – adekwatne zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy. Friedrich Merz wyeksponował za to współpracę z Francją, którą porównał do znów silnie bijącej komory serca, co znów trzeba odczytać jako sygnał zapowiadający wzmocnienie unijnego rdzenia i oferta powrotu do silniejszej współpracy niemiecko-francuskiej.

Uwagę w przemówieniu Merza zwróciła również kwestia zwiększenia obecności Niemiec na kontynencie afrykańskim. W tym kontekście nasuwa się pytanie, jak ma wyglądać ta obecność, biorąc pod uwagę umacniające się wpływy Rosji w Afryce – szykuje się zwalczanie rosyjskich wpływów i rywalizacja czy też może współpraca i robienie wspólnych interesów?

W swoim wystąpieniu kanclerz Friedrich Merz jak mantrę powtarzał triadę: „pokój, wolność i dobrobyt”, która przyświeca polityce zagranicznej Niemiec. Problem w tym, że chociaż kreśloną w ten sposób wizję rozciągał na inne kraje Zachodu, to jest to i zawsze będzie niemiecka wizja świata, uwzględniająca przede wszystkim niemieckie interesy. A jeśli tak, to przesłanie płynące z tego przemówienia należy odczytywać nie tak, jak zapewne chciał to przedstawić Merz, czyli jako szansę dla całego zachodniego świata, ale jako zapowiedź jeszcze ostrzejszej niż dotychczas walki o wpływy z wykorzystaniem międzynarodowych instytucji, partnerstw i umów oraz – co jest szczególnie niebezpieczne przy obecnej ekipie rządzącej w Polsce – słabości i uległości tych rządów, które przewodnictwo Niemiec traktują jako coś pożądanego i naturalnego.

Istnieje realna obawa, że wzmocnienie niemieckich ambicji strategicznych i dalsza dominacja nad Unią Europejską będzie oznaczała także powrót do silniejszej współpracy z Rosją, a idea ułożenia Europy Środkowej na potrzeby RFN wzrośnie jeszcze na znaczeniu. To dla Polski bardzo poważne zagrożenie.

Marcin Lidka


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *