Migracyjny szwindel

Nie ustaje w Polsce debata dotycząca niemieckiej operacji odsyłania migrantów do innych krajów, w tym do Polski. To część polityki rządu w Berlinie określana jako „Migrationswende” (przełom w polityce migracyjnej). Z wyjaśnień udzielonych przez rząd federalny na żądanie niemieckich parlamentarzystów wynika, że działania te prowadzone są niezgodnie z prawem, bez należytych uzgodnień z krajami sąsiadującymi, a co więcej – uczestniczący w akcji policjanci obawiają się osobistej odpowiedzialności i żądają od rządu pisemnych gwarancji.

Rozkaz: odsyłać!

Pytania dotyczące odsyłania przez Niemcy migrantów na granicy wystosowała grupa posłów reprezentujących Lewicę. Chronologia zdarzeń opisana przez autorów zapytania pokazuje, że obecna koalicja rządząca jeszcze przed objęciem władzy wyraźnie sygnalizowała, że w celu rozwiązania na swoim terytorium problemu nadmiernej nielegalnej migracji nie zamierza za bardzo liczyć się ani z prawem Unii Europejskiej (które nie pozwala na bezpośrednie odesłanie na granicy osób starających się o ochronę bez wcześniejszego sprawdzenia zasadności wniosku o azyl), ani z interesami krajów sąsiadujących.

W Republice Federalnej Niemiec obowiązywać będzie de facto zakaz wjazdu dla osób bez ważnych dokumentów wjazdowych lub korzystających z europejskiej swobody przemieszczania się. Dotyczy to również osób uprawnionych do ochrony. Przepisy europejskie – Dublin, Schengen, Eurodac – są ewidentnie niefunkcjonalne. Niemcy muszą zatem skorzystać z prawa do pierwszeństwa prawa krajowego” – zapowiadał przyszły kanclerz Friedrich Merz w styczniu 2025 r.

W umowie koalicyjnej między CDU/CSU a SPD plany nowego rządu w tym zakresie ujęto w następujący sposób: „W porozumieniu z naszymi europejskimi sąsiadami będziemy również przeprowadzać odesłania na naszych wspólnych granicach, także w przypadku wniosków o azyl. Chcemy podjąć wszelkie prawne środki w celu ograniczenia nielegalnej migracji”.

Jak wskazują autorzy przywołanego zapytania, po objęciu urzędu nowy minister spraw wewnętrznych Niemiec, Alexander Dobrindt, w piśmie z dnia 7 maja 2025 r. skierowanym do szefa Policji Federalnej wydał następujące zalecenie (anulując tym samym ustne zarządzenie z 13 września 2015 r.): „Stosowanie przepisu z § 18 ust. 2 pkt 1 ustawy o azylu (AsylG) oznacza, że osobom ubiegającym się o ochronę można odmówić wjazdu po wjeździe z bezpiecznego państwa członkowskiego (zwraca uwagę podkreślenie w piśmie słowa „można”- przyp. red.). Osoby z rozpoznawalną potrzebą szczególnej ochrony (np. kobiety w ciąży, dzieci – przyp. red.) mogą być nadal kierowane do właściwych organów lub ośrodków recepcyjnych; w miarę możliwości, przy jednoczesnym zachowaniu fikcji braku wjazdu. Zwracam się do Policji Federalnej o natychmiastowe podjęcie działań zgodnie z tą ustawą” – czytamy w zaleceniu wydanym przez Dobrindta.

Polityczna fikcja vs. brutalna rzeczywistość

Plany i późniejsze działania Niemiec wzbudziły spore kontrowersje w krajach sąsiednich. Szczególnie ostro wybrzmiał głos szwajcarskiej służby granicznej, która na platformie X stwierdziła, że systematyczne odesłania na granicy „z punktu widzenia Szwajcarii naruszają obowiązujące prawo ” i że „Szwajcaria żałuje, że Niemcy podjęły te środki bez konsultacji”.

O wyjaśnienia do Friedricha Merza – jak wskazują niemieccy posłowie, powołując się na doniesienia prasowe – wystąpił nawet wicekanclerz z koalicyjnej partii SPD Lars Klingbeil, tym bardziej, że kwestia ta była omawiana na kilkugodzinnym spotkaniu w małej grupie 7 marca 2025 r., a dyrektor generalny Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (BMI) miał oświadczyć, że odesłania bez konsultacji z krajami sąsiednimi nie są prawnie możliwe – co doprowadziło do wprowadzenia wspomnianego wcześniej sformułowania do umowy koalicyjnej.

Gdy pojawiły się informacje o ogłoszeniu przez niemiecki rząd narodowego stanu wyjątkowego, o czym mieli zostać poinformowani ambasadorowie krajów sąsiednich, i uruchomieniu artykułu 72. Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE), w konsekwencji czego przestałoby obowiązywać porozumienie dublińskie, kanclerz Merz stanowczo temu zaprzyczył: „Nikt w rządzie federalnym, w tym ja osobiście, nie ogłosił stanu wyjątkowego. Obecnie prowadzimy bardziej intensywne kontrole graniczne. Kontrolujemy w podobny sposób, jak podczas zeszłorocznych Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Będziemy kontynuować odesłania, ale to wszystko jest zgodne z prawem europejskim, a nasi europejscy sąsiedzi są o tym w pełni poinformowani. Nie ma tu mowy o jednostronnych działaniach Niemiec” – zapewniał.

Zaprzeczyły temu policyjne związki zawodowe, podkreślając, że zarządzenie nowego szefa MSW z 7 maja 2025 r. obowiązkowo nakazuje odesłania, co nie miało miejsca podczas wspomnianych przez Merza mistrzostw. Dodatkowo przewodniczący jednego z policyjnych związków Andreas Roßkopf (DgP) stwierdził, że odpowiedzialność za odesłania spoczywa „wyłącznie na Ministerstwie Spraw Wewnętrznych”, a funkcjonariusze policji nie mogą być w związku z nimi pociągnięci do odpowiedzialności.

Z kolei sekretarz stanu w niemieckim MSW Rita Schwarzelühr-Sutter w odpowiedzi udzielonej jednej z posłanek potwierdziła, że „bezpośrednie odesłanie osób ubiegających się o azyl w ramach kontroli na granicach wewnętrznych jest prawnie możliwe tylko w kilku sytuacjach” i podała jako przykład odesłania z „równoległym wdrożeniem procedury dublińskiej”, które jednak – zdaniem autorów niniejszego zapytania – nie są bezpośrednimi odesłaniami, ponieważ w takich przypadkach zostaje wcześniej przeprowadzona procedura sprawdzeniowa wynikająca z konwencji dublińskiej, lub są to odesłania oparte na umowach administracyjnych z Grecją i Hiszpanią.

„Uzgodnienia” z krajami sąsiednimi

Jak do tej pory o tym, że kanclerz Merz czynił jakieś ustalenia z premierem Tuskiem w kwestii odesłań, informowała głównie strona niemiecka. Tego rodzaju nieformalny sposób procedowania tak istotnych spraw wzbudził w Polsce sporo kontrowersji i pytania o treść ustaleń. Szczegółowe informacje na ten temat tego, jak przebiegały rozmowy z krajami sąsiadującymi, chcieli wydobyć od niemieckiego rządu również autorzy zapytania. Bezskutecznie. W odpowiedzi rząd federalny wskazał jedynie, że „trwa intensywny dialog na temat tymczasowo przywróconych kontroli na granicach wewnętrznych na różnych szczeblach, prowadzony także przez Federalnego Ministra Spraw Wewnętrznych. Prowadzone są zarówno rozmowy dwustronne z krajami sąsiednimi, jak również przedstawicielami Komisji Europejskiej. Dialog ten odbywa się nie tylko na szczeblu politycznym, ale także na wypróbowanym przez lata, zaufanym szczeblu operacyjnym bezpośrednio na miejscu.”

Przypomniane zostało również spotkanie w niemieckim MSW z ambasadorami krajów sąsiednich i Komisji Europejskiej 17 czerwca 2025 r., będące następstwem narady z 8 maja 2025 r. Oba te spotkania miały być „rozmowami opartymi na wzajemnym zaufaniu, podczas których uzgodniono m.in. dalszy dialog co do tych środków”. „Zaostrzone kontrole na granicach wewnętrznych były również tematem dyskusji Federalnego Ministra Spraw Wewnętrznych z krajami sąsiednimi i Komisją Europejską” – czytamy w odpowiedzi.

Wśród ogólnikowych wyjaśnień w oczy rzuca się fragment mówiący o tym, że „dialog” w sprawie odesłań prowadzony jest również „na szczeblu operacyjnym bezpośrednio na miejscu”. To brzmi niepokojąco, bo może świadczyć o tym, że kwestie odesłań na granicy nie zostały uregulowane przy pomocy formalnych uzgodnień międzyrządowych, ale są one przedmiotem decyzji podejmowanych ad hoc w bieżących kontaktach między niemieckimi i polskimi funkcjonariuszami. Co to jeszcze może oznaczać? Że niemiecka policja działa według jasnych wytycznych i w konkretnym celu, a po polskiej stronie, przynajmniej jeszcze do niedawna, czyli przed wprowadzeniem kontroli granicznych, brak było jakichkolwiek systemowych rozwiązań. A jak jest teraz? Polskie MSWiA winne jest polskiej opinii publicznej odpowiedź na stawiane od jakiegoś czasu pytanie o to, jakie – i czy w ogóle – wytyczne w kwestii odesłań prowadzonych przez Niemców, zaraz po rozpoczęciu tego rodzaju działań przez stronę niemiecką, otrzymali polscy funkcjonariusze Straży Granicznej.

Z informacji niemieckiego rządu wynika , że największa liczba cudzoziemców zawracanych na niemieckich granicach – po Szwajcarii – trafia właśnie do Polski. Od stycznia do kwietnia 2024 r. Niemcy odesłali do Polski 4.711 migrantów. W tym samym przedziale czasowym w 2025 r. było to 2.742 osoby.

Rozmowy z Tuskiem owiane tajemnicą

Posłowie Lewicy chcieli się również dowiedzieć, jakie reakcje w niemieckim rządzie wywołały krytyczne słowa premiera Donalda Tuska w sprawie odesłań i niemieckich kontroli granicznych, wypowiedziane m.in. podczas spotkania z kanclerzem Merzem. Jednak niemiecki rząd odmówił podania szczegółów na ten temat, zasłaniając się poufnością. Rząd Federalny nie udziela żadnych informacji na temat poufnych rozmów Kanclerza Federalnego z przedstawicielami rządów innych państw. Poufność konsultacji politycznych na wysokim szczeblu ma kluczowe znaczenie dla ochrony stosunków zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec, a tym samym również dla dobra państwa. Pozbawiona uprzedzeń wymiana zdań, nawet na poziomie prywatnym, i związany z nią dalszy rozwój polityki zagranicznej byłyby w przeciwnym razie możliwe jedynie w sposób bardziej długotrwały i mniej skuteczny, a w poszczególnych przypadkach byłyby w ogóle niemożliwe. Dotyczy to również konkluzji, które mogłyby pozwolić na wyciągnięcie wniosków na temat omawianych zagadnień.”

Gwarancja bezkarności?

W wystąpieniu posłów pojawia się również pytanie o odpowiedzialność, jaka może czekać niemieckich funkcjonariuszy prowadzących odesłania na granicy zgodnie z dyspozycjami szefa MSWiA, jeśli sądy uznają te praktyki za niezgodne z prawem – na kogo spadnie wtedy główna odpowiedzialność – na MSW czy na Policję Federalną? W odpowiedzi niemiecki rząd przyznał, że Główna Rada Kadrowa Policji Federalnej poprosiła o pisemne potwierdzenie, że funkcjonariusze podczas przeprowadzania na granicy odesłań osób ubiegających się o azyl nie podlegają obowiązkowi wynikającemu z art. 63 ust. 2 federalnej ustawy o urzędnikach publicznych (BBG). Przepis ten mówi o obowiązku niezwłocznego zgłaszania przełożonym wątpliwości co do zgodności poleceń służbowych z prawem.

„Obowiązek ten nie dotyczy funkcjonariuszy Policji Federalnej w przypadku odesłań na granicy. W związku z tym funkcjonariusze nie muszą obawiać się postępowania dyscyplinarnego” – brzmi stanowisko niemieckiego rządu.

Szczyt hipokryzji

Przez pryzmat powyższych wydarzeń należy patrzeć na ostatni szczyt migracyjny zorganizowany przez szefa niemieckiego MSZ. Niemiecki rząd, wprowadzając systemowe odesłania na granicy, był świadomy, że działa poza procedurami i wbrew europejskiemu prawu. Przy tej okazji warto przypomnieć, że jeszcze niedawno zachodnie elity piętnowały Polskę na forum międzynarodowym za stanowczą obronę zewnętrznej granicy Unii Europejskiej przed hybrydową agresją ze strony Putina i Łukaszenki. Ale to nie ta hipokryzja najbardziej razi. Znacznie bardziej oburzające jest odsyłanie nielegalnych migrantów do krajów sąsiednich bez stosownych porozumień, a jedynie na podstawie niejasnych i owianych tajemnicą rozmów, jakie Merz miał rzekomo prowadzić z rządami tych krajów, w tym z Donaldem Tuskiem, a o których – jak wynika z odpowiedzi na zapytanie polityków Lewicy – władze w Berlinie nie mają teraz zbyt wiele do powiedzenia. Rodzi się podstawowe pytanie – jeśli wszystko zostało uzgodnione, jeśli Niemcy nie mają sobie nic do zarzucenia, to dlaczego nie chcą ujawnić, jak przebiegały te rozmowy i czego dokładnie dotyczyły. Zresztą – czy tak ważne kwestie, od których zależy przyszłość i bezpieczeństwo całego kontynentu, powinny być ustalane w tak nieformalny i nieprzejrzysty sposób?

Zwołany przez minstra Dobrindta szczyt jest zatem w dużej mierze piarową sztuczką – próbą ucieczki Niemiec do przodu i narzucenia własnej narracji po tym, jak zostali przyłapani na procederze odsyłania niechcianych migrantów do krajów sąsiadujących, w tym do Polski – wbrew przepisom i z pominięciem wymaganych procedur. Rząd w Berlinie zdał sobie sprawę, że na tę działalność rzucono zbyt wiele światła, że sprzeciw w krajach sąsiadujących jest zbyt duży, że konieczna jest zmiana taktyki i przeniesienie punktu ciężkości na forum ogólnoeuropejskie. Zmiana, która nie tylko umożliwi niemieckiemu rządowi kontynuowanie przyjętej polityki migracyjnej, ale i pozwoli na uratowanie wizerunku, nadszarpniętego przez nową politykę migracyjną. Niestety dzieje się to ze szkodą dla Polski.

Marcin Lidka

Źródło: https://dserver.bundestag.de/btd/21/008/2100820.pdf


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *