• Pod chińską kontrolą

    W ostatnich latach Chiny stały się jednym z globalnych rozgrywających. Pekin przez dekady stawał się potęgą gospodarczą, ale ostatnio sięga również po inne mechanizmy, np. militarne czy technologiczne, by szerzej oddziaływać na arenę międzynarodową. Coraz śmielej wykorzystuje także służby specjalne do szpiegowania oraz oddziaływania na globalnej scenie. W ostatnim czasie doszło od kilku incydentów z udziałem obywateli Chin, które potwierdzają wzrost zagrożeń wywiadowczych ze strony Pekinu.

    Jak wynika z informacji przekazanych przez amerykańskie media, 30 listopada 2024 r. obywatel Chin – Yinpiao Zhou sterował dronem i robił zdjęcia ważnej bazy wojskowej Vandenberg w Kalifornii (Vandenberg Space Force Base). Według śledczych, na zdjęciach zostały ujęte wrażliwe obszary bazy, w tym kompleks wykorzystywany przez SpaceX. Lot drona miał miejsce kilka godzin po tym, jak z bazy wystartowała rakieta SpaceX, która wyniosła na orbitę satelitę. Zhou został zatrzymany i oskarżony o posiadanie niezarejestrowanego drona niespełniającego wymogów transportu oraz o naruszenie przestrzeni powietrznej nad obiektami obrony narodowej. Śledczy poinformowali, że zatrzymany nie tylko wykonał zdjęcia bazy, co jest niezgodne z prawem, ale też wcześniej zhakował oprogramowanie drona w ten sposób by mógł on latać wyżej niż jest to możliwe w przypadku tego typu sprzętu.

    Do podobnych incydentów doszło w innych regionach m.in. na Filipinach, gdzie władze aresztowały obywatela Chin oraz dwóch obywateli Filipin podejrzanych o szpiegostwo oraz gromadzenie i rozpowszechnianie poufnych informacji związanych z obroną narodową przy użyciu zaawansowanej technologii. Jak wynika z informacji przekazanych przez śledczych, skonfiskowany podczas zatrzymania sprzęt zawierał poufne dane, w tym materiały topograficzne i mapy kluczowej infrastruktury.

    W Szwecji z kolei zatrzymano pięciu obywateli Chin, którzy w pobliżu ważnych obiektów państwowych, w tym instalacji radarowej w Västerbotten, portu Umeå czy kopalni w Kirunie, sterowali dronami. Ze względu na ograniczenia w tych obszarach oraz zagrożenie nielegalnym fotografowaniem krytycznej infrastruktury kraju szwedzkie służb podjęły decyzję o cofnięciu wiz zatrzymanych osób. Jak wyjaśniają śledczy, incydent rodzi podejrzenie potencjalnych działań szpiegowskich wymierzonych w krytyczną infrastrukturę Szwecji.  

    W ostatnim czasie również w Norwegii doszło do podobnego incydentu z udziałem obywateli Chin, którzy latali dronem nad centrum Oslo, gdzie obowiązują ograniczenia używania tego typu sprzętu. Jak wynika z informacji medialnych, w grudniu 2024 r. do bardzo podobnej sytuacji doszło w strefie zakazu lotów dronów i tam również dopuścili się tego obywatele Chin. Śledczy po zatrzymaniu i skonfiskowaniu sprzętu, w kilku przypadkach zadecydowali o wydaleniu „pilotów” dronów spoza strefę Schengen. Jednocześnie trwają śledztwa mające wyjaśnić motywy wszystkich zaistniałych incydentów.

    Warto przypomnieć także, że w grudniu ub. r. niemiecka policja wszczęła dochodzenie przeciwko Chińczykowi, który miał robić zdjęcia w bazie marynarki wojennej na wybrzeżu Morza Bałtyckiego. Jak podają media, Państwowy Urząd Policji Kryminalnej (LKA) w Szlezwiku-Holsztynie oraz Federalne Biuro Służby Kontrwywiadu Wojskowego (BAMAD)prowadzą śledztwo w sprawie podejrzenia o szpiegostwo.

    Doniesienia medialne z różnych stron świata układają się w obraz zwiększonej aktywności, ofensywnych już wcześniej, służb wywiadowczych Chin. Wykorzystują one nowoczesną technikę do zbierania danych o ważnych dla państw Zachodu miejscach i infrastrukturze. Działania te sugerują, że chińskie państwo intensyfikuje działania związane z rozpoznaniem interesujących Pekin państw. Wygląda to jak celowe, zaplanowane działanie chińskiego rządu nastawione na zdobycie istotnych, z punktu widzenia bezpieczeństwa czy obronności, informacji. Każdy tego typu incydent to ujawienie nie tylko danych dotyczących konkretnego obiektu, ale także testowanie procedur bezpieczeństwa konkretnych jednostek, baz wojskowych, infrastruktury krytycznej danego państwa. W zeszłym roku na łamach „Wall Street Journal” opublikowany został artykuł, w którym powołując się na jedną z europejskich agencji wywiadowczych podkreślono, że operacje szpiegowskie Pekinu mają bezprecedensową skalę i łączą działania służb wywiadowczych, prywatnych firm i obywateli ChRL, z tym że tych ostatnich zaangażowanych w szpiegowanie może do 600 tys. osób!  zatem, co do jednego można być pewnym, Chiny szpiegują na potęgę.

    Państwa Zachodu, które stają się coraz częściej obiektem zainteresowania chińskich służb, powinny wyciągać z tego wnioski. Możliwość operowania chińskiego wywiadu w państwach Zachodu, popularność chińskich technologii, działaniach instytucji z zakresu chińskiego soft power powinny stać się przedmiotem audytów i analiz z zakresu bezpieczeństwa narodowego. Państwa NATO powinny chińskie wpływy traktować jako zagrożenie dla własnych interesów.

    Marcin Lidka

    Fot. Canva

  • Polska w uścisku „resetu”

    Unia Europejska pracuje nad nowym pakietem sankcji na Rosję w związku z jej agresją przeciwko Ukrainie oraz prowadzoną wojną hybrydową przeciwko Zachodowi. Jak donoszą nieoficjalnie media, liderzy UE nie chcą zgodzić się na propozycję (m. in. Polski), by sankcje dotyczyły rosyjskiego gazu LNG, który wciąż zapewnia Rosji gigantyczne wpływy do budżetu państwa. W tym samym czasie, międzynarodowa prasa informuje, że import rosyjskiego gazu LNG osiąga właśnie rekordowe wyniki. Głównie przez politykę Niemiec. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe miesiące będą okresem mocnej rywalizacji energetycznej, która stanie się częścią walki o strategiczne wpływy w Europie. Dla Polski to nie będzie neutralny spór. Trzeba oczekiwać opowiedzenia się po konkretnej stronie. A to, co dla Polski korzystniejsze i ważniejsze, dla obecnego Rządu może nie być oczywistym wyborem.

    Donald Trump w pierwszych godzinach urzędowania podjął decyzję o zniesieniu limitów na wydobycie amerykańskich surowców energetycznych. Jego strategia zakłada m.in. zwiększenie eksportu amerykańskiego gazu LNG, co wcześniej było blokowane przez administrację Joe Bidena. Pierwsze zapowiedzi nowego prezydenta sugerują, że może on być zainteresowany wykorzystaniem przewagi energetycznej do osłabienia Rosji. Takie podejście sugeruje, i zapowiedź działań na rzecz obniżenia ceny ropy na świecie, i właśnie wyższy eksport amerykańskiego LNG. Wygląda na to, że USA będą te zasoby wykorzystywać do walki o dominację i amerykańskie strategiczne cele.

    Dla Polski to dobra okazja, by zaprezentować USA ofertę włączenia polskiego potencjału do działań, które powinny wypychać interesy rosyjskie z Europy. Oddanie do użytku dodatkowych mocy przeładunkowych terminala LNG w Świnoujściu wzmacnia potencjał Polski w zakresie importu LNG, co stabilizuje polski miks energetyczny, ale również buduje możliwości ulokowania właśnie w naszym kraju silnego punktu wejścia do europejskich sieci gazu. Jeśli prezydent Trump chciałby użyć LNG w ramach strategicznej rywalizacji z Rosją, oferta Polski powinna być dla niego interesująca. Nam dałaby z kolei większą siłę oddziaływania, możliwość wypychania rosyjskiej energetyki z Europy oraz większe wpływy. Polska dzięki terminalowi, systemowi interkonektorów oraz gazociągom ma szanse stać się hubem energetycznym, który pozwoliłby USA na eksport LNG do Europy Środkowej, Zachodniej oraz krajów Bałtyckich. Dodatkowo, Polska mogłaby wnosić o dodatkowe korzyści w postaci udziału USA w ochronie infrastruktury energetycznej na naszym wybrzeżu. Z kolei Waszyngton miałby szanse na większe wpływy z eksportu gazu oraz grę strategiczną w Europie przeciwko rosyjskim interesom. O taką szansę dla Polski warto powalczyć.

    Problem w tym, że – jak wskazują dane statystyczne – decyzja Polski o większej współpracy dot. LNG z USA szłaby w poprzek coraz lepiej widocznym tendencjom w Niemczech oraz Zachodniej Europie. Jak donoszą media międzynarodowe (m.in. Politico) Niemcy sprowadzają do siebie rekordowe ilości gazu LNG… tyle, że z Rosji. Jak wskazuje Politico, Europa kupuje rosyjski gaz na „niespotykaną wcześniej skalę”, co daje Moskwie miliardy dolarów, którymi Kreml może zasilać budżet wojenny. Dane, na które powołuje się artykuł (pochodzące z firmy Kpler), wskazują, że tylko w ciągu pierwszych 15 dni 2025 r. 27 krajów Unii Europejskiej zaimportowało 837 300 ton skroplonego gazu ziemnego z Rosji! Jak tłumaczy autor artykułu, wzrost wolumenów ma związek z faktem, iż Rosja przestała mieć możliwość tłoczenia gazu przez terytorium Ukrainy. To spowodowało silną presję na kraje Europy Zachodniej, by pozyskać większe ilości LNG. Tyle tylko, że Europa nie zaczęła szukać nowych kierunków dostaw, tylko mocno współpracować z Rosją.

    Niestety ten trend może się utrzymywać. W najbliższych miesiącach – przy dominującej na świecie narracji, że czas na rozmowy pokojowe i zamrożenie wojny przeciwko Ukrainie – współpraca energetyczna krajów Zachodniej Europy z Rosją będzie zapewne wzmacniana. Nie jest również wykluczone, że wróci temat współdziałania niemiecko-rosyjskiego nie tylko przy okazji dostaw LNG, ale też… gazu tłoczonego gazociągiem Nord Stream. Jak informują duńskie media, władze Danii wydały pozwolenie stronie rosyjskiej dot. napraw rur w miejscu uszkodzenia (na NS2). Na razie mowa oficjalnie o ich lepszym zabezpieczeniu, ale niestety można mieć obawy, że to pierwszy krok w kierunku odbudowy tego gazociągu. Jeśli to się uda, zapewne tym razem ukończona zostanie certyfikacja w Niemczech, co pozwoli na tłoczenie gazu lub wodoru z Rosji do RFN. Na takie zagrożenia wskazała jeszcze administracja Joe Bidena, która odwiesiła sankcje na podmioty zaangażowane w budowę tego projektu. Tłumaczono to próbami „wskrzeszenia” inicjatywy.

    Wydaje się, że na naszych oczach rysuje się pole rywalizacji strategicznej, które będzie miało wpływ na Polskę, nasze bezpieczeństwo i status w relacjach z USA. Jeśli Amerykanie będą zainteresowani silną współpracą z Europą, by walczyć o swoje wpływy, ale i wykorzystywać energetykę do walki z interesami Rosji i jej osłabienia, a także przymuszenia ws. agresji przeciwko Ukrainie, będą szukali kontrahenta do działań – na szczeblu politycznym, finansowym, ale i strategicznym, tj. choćby militarnym. To oferta dla Polski korzystna i ważna. Ale idąca przeciwko widocznym już coraz lepiej tendencjom powrotu do silnej współpracy między Zachodem a Rosją. Pytanie, jaką drogą pójdzie Polska? Czy zdecyduje się na współpracę z USA kosztem relacji z Niemcami, czy nie – to może być ważny element szerszej układanki, która przesądzi o bezpieczeństwie naszego regionu. Donald Trump od lat wskazuje, że nie będzie akceptował sytuacji, w której Europa Zachodnia napędza budżet agresywnej Rosji, a potem bezradnie apeluje do USA o pomoc wobec rosyjskiego zagrożenia. Zapewne tej sprawy nowa administracja nie odpuści…

    Stanisław Żaryn

    Fot. Kremlin.ru/Wikimedia Commons

  • Rosja atakowała poprzedni rząd

    Rosyjska siatka szpiegowska promowała hasło „j***ć PiS”, które stało się kanwą działalności politycznej opozycji wobec poprzedniego rządu. Rosja płaciła za to swoim współpracownikom…

    Fot. canva
    Fot. Canva

    W 2023 roku polska ABW rozbiła siatkę szpiegowską, która prowadziła w Polsce różnorodne zadania na zlecenie rosyjskiego FSB. Praca współpracowników rosyjskiego wywiadu koncentrowała się na monitorowaniu tras kolejowych, mapowaniu transportów z pomocą dla Ukrainy, w tym z transportem sprzętu wojskowego. Siatka przygotowywała się również do prowadzenia aktów dywersji, terroru i sabotażu. Rosjanie chcieli zmontować w Polsce siatkę szpiegowską, która prowadziłaby także zabójstwa czy pobicia zgodnie z wytycznymi Kremla.

    Wśród zadań były jednak również inne zlecenia – siatka szpiegowska prowadziła działania propagandowe, które wpisywały się w systemową walkę informacyjną przeciwko Polsce. W ramach tych działań rosyjski wywiad zlecał kampanię oddziaływania informacyjno-psychologicznego na Polskę i polskie społeczeństwo. Promowano hasła antyNATOwskie, antyukraińskie i polityczne wymierzone w ówczesną władzę w Polsce. ABW udało się pozyskać jasne dowody, że rosyjski wywiad promował m. in. wulgarne hasło polityczne „j***ć PiS”, które za swoje przyjęła ówczesna opozycja. Zlecenie od rosyjskich służb było jasne – promocja hasła antyrządowego, w realu lub mediach elektronicznych, w zamian za pieniądze. Ewidentne ingerowanie rosyjskich służb specjalnych w debatę i sytuację polityczną w naszym kraju. Na początku 2023 roku ABW udało się rozpoznać nowe modus operandi rosyjskiego wywiadu – dzięki temu sukcesowi polski kontrwywiad do dziś jest w stanie identyfikować kolejne działania rosyjskich służb. Ale, co ciekawe udało się również pozyskać DOWÓD, że Rosja poprzez swoje służby specjalne promowała za pieniądze wulgarne hasło, będące formą walki politycznej przeciwko PiS.

    To nie jest odosobniona sprawa, która pokazuje polityczny kontekst pracy wywiadowczej Rosji przeciwko Polsce. Głośna sprawa Pawła Rubcowa ma również swoje konotacje polityczne, ponieważ ten agent rosyjskiego GRU bardzo aktywnie promował i kolportował tezy polityczne wpisujące się w bieżące ataki na rząd i Polskę. Rubcow wszedł łatwo w środowiska liberalno-lewicowe, bowiem był przykładem lewicującego radykała. W swoich działaniach informacyjnych chętnie promował hasła i treści wpisujące się w bieżącą debatę publiczną (choćby ws. sytuacji na granicy z Białorusią, czy rzekomego niszczenia w Polsce zasad demokracji, dyskryminowania mniejszości seksualnych itp.), a jego narracja była tożsama z działaniami ówczesnej opozycji, która wykorzystywała bardzo podobne treści i tezy do ataków na rząd. Rubcow, opłacany przez rosyjskie GRU, swoją działalnością stymulował ataki na Rząd PiS – zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej.

    Rosjanie wiele razy aktywnie szkodzili wybranym środowiskom politycznym – operacja GhostWriter, prowadzona przez grupę hakerską na usługach służb Rosji i Białorusi, skupiała się na atakach cybernetycznych oraz operacji dezinformacyjnej opracowanej na podstawie ukradzionych materiałów. Służby rosyjskie i białoruskie prowadziły te działania przez wiele lat i w różnych krajach. Ale przez dłuższy czas koncentrowały się właściwie jedynie na Polsce. W RP prowadziła skuteczne ataki przeciwko wielu osobom z różnych ugrupowań. Ale operacje dezinformacyjne i dyfamacyjne wymierzone były głównie w rządzących, czyli PiS.

    To również PiS był ofiarą dywersji informacyjnej jesienią 2023 roku, gdy Polska była ofiarą działań rosyjskiego wywiadu, które miały wywrzeć wpływ na polskie wybory. Rosyjska operacja dezinformacyjna posługiwała się spreparowanym przekazem, który miał kompromitować PiS i ośmieszać w oczach wyborców. Kampania miała miejsce tuż przed ciszą wyborczą w 2023 roku, więc była obliczona na uderzenie właśnie w to ugrupowanie i osłabienie jego szans wyborczych. W sposób oczywisty więc należy wskazać, że przed wyborami rosyjskie służby próbowały osłabić pozycję polityczną ówczesnych władz.

    Przez lata rosyjskie działania destabilizujące były wymierzone w PiS. I realizowane konsekwentnie. Wspomniane działania to jedynie fragment szerszej układanki. Rosja z reguły zainteresowana jest destabilizowaniem kręgów władzy, ale należy wskazać, że PiS był przez rosyjski wywiad systematycznie atakowany. Rosja inspirowała wojnę polityczną przeciwko Polsce w Unii Europejskiej, na co dowodem są także choćby ustalenia ABW dot. zatrzymanego za szpiegostwo Janusza N. Jego działalność skupiała się na infekowaniu elit w Parlamencie Europejskim przekazem przeciwko Ukrainie i Polsce, a także organizowaniu operacji dezinformacyjnych. Znów w tych działaniach widać próbę stymulowania ataków politycznych na RP, które wpisywały się w bieżącą debatę polityczną wokół Polski.

    W świetle tych ustaleń można pokusić się o cztery stwierdzenia – 1. Rosja od wielu lat ingeruje w polską politykę, stymuluje ataki polityczne i podziały, 2. Rosyjskie służby promowały za pomocą swojej siatki szpiegowskiej hasło „j***ć PiS”, które stało się kanwą działalności politycznej opozycji wobec poprzedniego rządu. Rosja płaciła za promocję tego hasła, 3. Rosyjskie służby systematycznie atakowały Rząd RP stworzony przez Zjednoczoną Prawicę, 4. Formułowane ostatnio przez Rząd i osobiście Premiera Tuska oskarżenia pod adresem PiS o agenturalne związki z rosyjskimi służbami są operacją insynuacyjną obliczoną na uzyskanie korzyści politycznych oraz niszczenie oponentów. Ataki ze strony Rosji wskazują, że służby specjalne Federacji Rosyjskiej walczyły z rządem PiS.

    Stanisław Żaryn

  • Realne zagrożenia po cyberataku

    Informacje o ataku hakerskim na firmę EuroCert niepokoją i wymagają odpowiedniej reakcji państwa. Jak pisał Wicepremier, Minister Cyfryzacji firma stała się ofiarą skutecznego ataku hakerskiego, którego naturę badają obecnie uprawnione podmioty. Choć na razie nie znamy skali i szczegółów, ale już widać, że sprawa jest bardzo poważna.

    Minister Gawkowski pisał, że firma informowała „o incydencie cyberbezpieczeństwa dotyczącym naruszenia bezpieczeństwa danych osobowych klientów, kontrahentów i pracowników”. I dodał, że „służby państwa wszczęły odpowiednie procedury mające minimalizować straty wynikające z ataku ransomware”. Z informacji przekazanych przez Ministra wynika, że badaniem sprawy zajmuje się NASK, gdzie „trwa analiza wektora ataku, która ma pomóc wykryć sprawców i zapobiegać podobnym incydentom w przyszłości”.

    Sprawa pokazuje, że Polska jest na gorącej wojnie prowadzonej w cyberprzestrzeni. Żaden kraj obecnie nie jest w stanie skutecznie zabezpieczyć się w 100 procentach przed zagrożeniami w cyberprzestrzeni. Dzięki działaniom podjętym w ostatnich latach mamy w Polsce efektywne rozwiązania prawne i instytucjonalne, które pozwalają monitorować i chronić najważniejsze obszary działań państwa. Jednak nigdy nie można spocząć na laurach, o czym właśnie się przekonujemy.

    Sprawa ataku na spółkę EuroCert to kolejny dowód, że Polska jest dziś w centrum wojny wywiadowczej. Z uwagi na właściwość tej spółki, instytucje państwowe powinny założyć, że mamy do czynienia właśnie z elementami wojny prowadzonej de facto przez obce służby. Jakie? Pytania o aktywność rosyjskich i białoruskich służb jest oczywista. Ale to niejedyne kierunki możliwego ataku. Sprawę należy potraktować bardzo poważnie właśnie z uwagi na wątek potencjalnych działań obcych wywiadów. To oznacza, że do wsparcia badania tego ataku należy skierować siły ABW i SKW. Zespoły CSiRT GOV i CSiRT MON powinny zostać włączone w badanie, przy wsparciu zespołów kontrwywiadowczych.

    Spółka EuroCert zajmuje się w Polsce wrażliwymi usługami dot. dokumentów elektronicznych, w tym wydawaniem elektronicznego podpisu i utrzymywaniem systemu pozwalającego na autoryzowanie działań urzędowych w cyberprzestrzeni. W Polsce te usługi są wciąż ograniczone do wybranej grupy osób, co oznacza, że klientami są kręgi będące w zainteresowaniu obcych służb specjalnych. Wystarczy wskazać, że jedną z instytucji, która chwaliła się podpisaniem umowy właśnie z EuroCert, jest Naczelna Rada Adwokacka. To klient bardzo specyficzny i bardzo ciekawy dla obcego wywiadu. Pytanie czy umowa była kontynuowana i czy wśród ofiar kradzieży danych są polscy adwokaci? Jakie inne priorytetowe grupy społeczno-zawodowe znajdują się wśród klientów spółki? Strona internetowa podmiotu opisuje specyficzne oferty dedykowane m. in. do branży – władz samorządowych, geodezyjnej, placówek edukacyjnych, tłumaczy przysięgłych. To sugeruje, że m.in. w takich obszarach działają klienci spółki. To w wielu miejscach grupy mające dostęp do szczególnych informacji i zasobów, mające realny wpływ na funkcjonowanie państwa polskiego. Pozyskanie materiałów dotyczących osób działających w takich branżach jest dla wywiadu bardzo dużym zyskiem.

    Niepokoi skala wycieku danych, o których już obecnie mówi spółka. Są wśród nich informacje pozwalające na oszustwa finansowe na szkodę ofiary – szczegółowe dane personalne, ale przede wszystkim informacje pozwalające budować bazy danych dot. instytucji, kadr, powiązań osobowych, a także choćby do typowania werbunkowego. Materiały pozyskane mogą posłużyć jako informacje uzupełniające i aktualizujące informację zbierane przez wrogów Polski. Co więcej, atak i pozyskanie danych z tej firmy może pomóc w rozpoznaniu systemów kryptograficznych, co może pozwolić wyprodukować fałszywe podpisy klientów spółki. Jeśli atakujący mógł również pozyskać dane osób, których podpisy są już nieaktywne, może być w stanie dane wykorzystywać w działaniach stricte wywiadowczych przeciwko Polsce, choćby do pomocy przy legendowaniu swoich oficerów. Problemem dla państwa polskiego będzie zidentyfikowanie choć jednego przypadku przełamania zabezpieczeń i nieautoryzowanego użycia podpisu kwalifikowanego jednej z ofiar. Chaos, jaki to spowoduje, będzie ogromny. Szczególnie, jeśli nie będzie natychmiastowej reakcji.

    Sytuacja budzi poważne ryzyka. Należy zaznaczyć, że dane zostały wykradzione i wkrótce zapewne gdzieś wypłyną, albo zostaną sprzedane. To jednak nie przesądza o jakim typie ataku mówimy. Ataki typu ransomware są bowiem często jedynie elementem operacji hakerskiej, która ma de facto inne cele, a użycie ransomware ma głównie mylić tropy. Tak może być tym razem. Tak czy inaczej, służby powinny zbadać kiedy atakujący uzyskał dostęp do systemów, co w nich robił, kiedy je opuścił (czy w ogóle opuścił) i jakie dane pozyskał, czy jakieś wprowadził. Ważne jest również zbadanie, czy w systemach firmy oraz w innych obszarach cyberprzestrzeni istotnej dla państwa miały miejsce jakieś zdarzenia, które mogą świadczyć o próbie wykorzystania danych pozyskanych w ramach omawianego ataku. To kluczowe. Media o ataku dowiedziały się bowiem 17 stycznia, ale – jak podaje spółka – sam atak miał miejsce 12 stycznia. W międzyczasie mogły mieć miejsce zdarzenia, które mogą rzutować na ocenę szkód, strat i zagrożeń.

    Patrząc przez pryzmat zaatakowanego podmiotu, z uwagi na brak szczegółów dotyczących strat i szkód, należy wskazać, że w badanie tego incydentu powinny się włączyć służby kontrwywiadowcze, które mają uprawnienia do analizy tej sprawy na płaszczyznach niedostępnych innym podmiotom Krajowego Systemu Cyberbezpieczeństwa.

    Stanisław Żaryn

  • Pomniki narzędziem imperializmu Rosji

    W ostatnich dniach w ramach prekampanii wyborczej w Polsce niektórzy komentatorzy i politycy zaczęli ponownie przypisywać konkurentom cechy polityków prorosyjskich. Często bez żadnej analizy czy pogłębionej argumentacji. Taki typ ataków politycznych dotknął m. in. Karola Nawrockiego. W ramach tych ataków nie tylko deprecjonowano jego i oskarżano o działania na rzecz W. Putina, to jednak sprawa jego i jego sztabowców, ale co bardziej niepokojące – rozmywano także prawdę o działaniach Rosji z zakresu tzw. „wojny pomnikowej”, która jest częścią operacji wywiadowczych prowadzonych przeciwko Zachodowi z wykorzystaniem środków aktywnych. W związku z tym przypominam, czym dla Federacji Rosyjskiej jest propaganda historyczna i dlaczego politycy Zachodu zajmujący się polityką historyczną są ścigani przez służby rosyjskie.

    Karol Nawrocki, Karol Rabenda i Roman Szełemej zostali wpisani przez rosyjskie MSW na listę osób „poszukiwanych z uwagi na zarzuty karne”. Decyzja Rosji wyszła na jaw dopiero, gdy aktywistom z grup hakerskich udało się wykraść dane z rosyjskiego MSW. Wtedy historię zaczęły opisywać media. Okazało się, że na liście znajdują się osoby z Polski. Powodem wpisania ich na listę osób ściganych jest udział w projekcie demontowania pomników poświęconych sowieckim żołnierzom, które mają charakter gloryfikowania zakazanego w RP totalitaryzmu. W późniejszym okresie na listę ściganych trafił także Piotr Hofmański, polski prawnik z Międzynarodowego Trybunału Karnego, który wydał nakaz aresztowania Putina.

    Warto przypomnieć, że proces demontowania monumentów wychwalających Związek Sowiecki i Armię Czerwoną, prowadzony w Polsce od lat, od samego początku wywołuje wściekłość na Kremlu i agresję propagandową przeciwko Polsce. Gdy proces demontażu przyspieszył, również skala ataków informacyjnych rosyjskich służb specjalnych, zwiększyła się drastycznie. Z uwagi na fakt, iż program ten prowadzi w sposób systemowy IPN, Karol Nawrocki stał się główną postacią w Polsce wziętą na cel przez rosyjskie państwo.

    W Rosji sprawa walki historycznej jest traktowana bardzo poważnie. Symboliczne w tej sprawie jest choćby to, że od wielu lat funkcję Szefa Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji oraz Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego pełni ta sama osoba. Siergiej Naryszkin jest zaangażowany zarówno w agresywne operacje wywiadowcze przeciwko Polsce, jak i ataki propagandowe w zakresie polityki historycznej. Aktywność ta przenika się i wzajemnie uzupełnia, co pokazuje, jak poważnie Rosjanie traktują zagadnienia dotyczące historii i propagandy historycznej. Ma to swoje praktyczne wymiary – do dziś Rosja utrzymuje przekaz o „wyzwoleńczej” naturze działań Związku Sowieckiego, buduje mit „wojny ojczyźnianej”, która ocaliła Rosję i dała Europie „wolność od nazizmu”. Ten typ oddziaływania jest traktowany przez Kreml priorytetowo.

    Polska, rozpoczynając proces likwidowania pomników sowieckich, uderzyła w rosyjskie mity kultywowane od czasów Stalina. To ogromny cios w propagandę Rosji. Z uwagi na pogłębiającą się restalinizację Rosji, te działania są uderzeniem w fundament państwa rosyjskiego. Dowodzi tego oficjalny dokument, który Rosja przyjęła w marcu 2023 roku. „Koncepcja polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej” wskazuje na główne cele i założenia działań Kremla na arenie międzynarodowej. W rozdziale poświęconym aktywności w zakresie współpracy humanitarnej dokument wskazuje, że Rosja prowadzi swoje działania na rzecz „reagowania przeciwko państwom obcym, stowarzyszeniom państw, urzędnikom zagranicznym, organizacjom i obywatelom zaangażowanym w dokonywanie wrogich działań przeciwko rosyjskim miejscom o znaczeniu historycznym i pamiątkowym znajdującym się zagranicą”. W innym miejscu tego dokumentu Rosja wskazuje, że jej priorytetem jest „rozpowszechnianie za granicą informacji o roli i miejscu Rosji w historii świata i kształtowaniu sprawiedliwego porządku świata, w tym o decydującym wkładzie Związku Sowieckiego w zwycięstwo nad nazistowskimi Niemcami”. Kreml zapowiada także „przeciwdziałanie zniekształcaniu informacji o znaczących wydarzeniach w historii świata związanych z interesami Rosji”. Wymienione obszary są wskazane przez Moskwę, jako działanie na rzecz „przeciwdziałania fałszowaniu historii, podżeganiu nienawiści wobec Rosji i szerzeniu ideologii neonazizmu”. Dokument dowodzi jednoznacznie, że Moskwa identyfikuje działania z zakresu polityki historycznej w sposób bardzo pryncypialny – jako zagrożenie dla państwa rosyjskiego i jego interesów, a nawet przejaw wrogości wobec Federacji Rosyjskiej. W praktyce oznacza to, że Rosja w sposób formalny sankcjonuje swoje działania na rzecz propagandy historycznej, którą kontynuuje w ostatnich latach. To działanie jest elementem działań z zakresu tzw. wojny hybrydowej.

    Podsumowując – Karol Nawrocki, Karol Rabenda i Roman Szełemej – zostali uznani przez Rosję za osoby, które godzą w jej interesy i zagrażają rosyjskiej propagandzie historycznej, która leży u podstaw rosyjskiej polityki. Ich działania zostały zidentyfikowane przez Kreml jako zagrożenie dla Federacji Rosyjskiej, jej interesów. Ale także jako działania, które wymuszają agresywną odpowiedź, łącznie z próbą pociągnięcia ich do odpowiedzialności.

    Działania Kremla mają charakter urzędowy, państwowy i są osadzone w logice strategicznych dokumentów przyjętych przez Rosję, których wykonaniem w warunkach Federacji Rosyjskiej zajmują się głównie rosyjskie służby specjalne. To oznacza, że państwo rosyjskie realnie będzie prowadziło działania przeciwko osobom wpisanym na listę osób ściganych. Jeśli będzie miało taką możliwość.

    W debacie publicznej obecnej w Polsce w czasie prekampanii wątek oskarżeń o „prorosyjskość” jest wykorzystywany i będzie się powtarzał. To część debaty publicznej, która w Polsce sprzyja eskalowaniu emocji. Jednak żadne emocje i taktyka walki politycznej nie powinna sięgać po działania z zakresu rozmiękczania prawdy o rosyjskich operacjach wywiadowczych w obszarze polityki historycznej. Działania Kremla przeciwko tym, którzy bronią historii II wojny światowej, są realne i pokazują, jak mocno Rosja boi się prawdy. Polski dyskurs publiczny nie powinien pomagać Rosji w osiąganiu jej celów.

    Stanisław Żaryn

Instytut Bezpieczeństwa Narodowego

Numer KRS: 0001117730
NIP: 1182288207
REGON: 52923234700000
Adres: Aleja Zjednoczenia 50/U1
01-801 Warszawa

e-mail: kontakt@fibn.pl