• Realne zagrożenia po cyberataku

    Informacje o ataku hakerskim na firmę EuroCert niepokoją i wymagają odpowiedniej reakcji państwa. Jak pisał Wicepremier, Minister Cyfryzacji firma stała się ofiarą skutecznego ataku hakerskiego, którego naturę badają obecnie uprawnione podmioty. Choć na razie nie znamy skali i szczegółów, ale już widać, że sprawa jest bardzo poważna.

    Minister Gawkowski pisał, że firma informowała „o incydencie cyberbezpieczeństwa dotyczącym naruszenia bezpieczeństwa danych osobowych klientów, kontrahentów i pracowników”. I dodał, że „służby państwa wszczęły odpowiednie procedury mające minimalizować straty wynikające z ataku ransomware”. Z informacji przekazanych przez Ministra wynika, że badaniem sprawy zajmuje się NASK, gdzie „trwa analiza wektora ataku, która ma pomóc wykryć sprawców i zapobiegać podobnym incydentom w przyszłości”.

    Sprawa pokazuje, że Polska jest na gorącej wojnie prowadzonej w cyberprzestrzeni. Żaden kraj obecnie nie jest w stanie skutecznie zabezpieczyć się w 100 procentach przed zagrożeniami w cyberprzestrzeni. Dzięki działaniom podjętym w ostatnich latach mamy w Polsce efektywne rozwiązania prawne i instytucjonalne, które pozwalają monitorować i chronić najważniejsze obszary działań państwa. Jednak nigdy nie można spocząć na laurach, o czym właśnie się przekonujemy.

    Sprawa ataku na spółkę EuroCert to kolejny dowód, że Polska jest dziś w centrum wojny wywiadowczej. Z uwagi na właściwość tej spółki, instytucje państwowe powinny założyć, że mamy do czynienia właśnie z elementami wojny prowadzonej de facto przez obce służby. Jakie? Pytania o aktywność rosyjskich i białoruskich służb jest oczywista. Ale to niejedyne kierunki możliwego ataku. Sprawę należy potraktować bardzo poważnie właśnie z uwagi na wątek potencjalnych działań obcych wywiadów. To oznacza, że do wsparcia badania tego ataku należy skierować siły ABW i SKW. Zespoły CSiRT GOV i CSiRT MON powinny zostać włączone w badanie, przy wsparciu zespołów kontrwywiadowczych.

    Spółka EuroCert zajmuje się w Polsce wrażliwymi usługami dot. dokumentów elektronicznych, w tym wydawaniem elektronicznego podpisu i utrzymywaniem systemu pozwalającego na autoryzowanie działań urzędowych w cyberprzestrzeni. W Polsce te usługi są wciąż ograniczone do wybranej grupy osób, co oznacza, że klientami są kręgi będące w zainteresowaniu obcych służb specjalnych. Wystarczy wskazać, że jedną z instytucji, która chwaliła się podpisaniem umowy właśnie z EuroCert, jest Naczelna Rada Adwokacka. To klient bardzo specyficzny i bardzo ciekawy dla obcego wywiadu. Pytanie czy umowa była kontynuowana i czy wśród ofiar kradzieży danych są polscy adwokaci? Jakie inne priorytetowe grupy społeczno-zawodowe znajdują się wśród klientów spółki? Strona internetowa podmiotu opisuje specyficzne oferty dedykowane m. in. do branży – władz samorządowych, geodezyjnej, placówek edukacyjnych, tłumaczy przysięgłych. To sugeruje, że m.in. w takich obszarach działają klienci spółki. To w wielu miejscach grupy mające dostęp do szczególnych informacji i zasobów, mające realny wpływ na funkcjonowanie państwa polskiego. Pozyskanie materiałów dotyczących osób działających w takich branżach jest dla wywiadu bardzo dużym zyskiem.

    Niepokoi skala wycieku danych, o których już obecnie mówi spółka. Są wśród nich informacje pozwalające na oszustwa finansowe na szkodę ofiary – szczegółowe dane personalne, ale przede wszystkim informacje pozwalające budować bazy danych dot. instytucji, kadr, powiązań osobowych, a także choćby do typowania werbunkowego. Materiały pozyskane mogą posłużyć jako informacje uzupełniające i aktualizujące informację zbierane przez wrogów Polski. Co więcej, atak i pozyskanie danych z tej firmy może pomóc w rozpoznaniu systemów kryptograficznych, co może pozwolić wyprodukować fałszywe podpisy klientów spółki. Jeśli atakujący mógł również pozyskać dane osób, których podpisy są już nieaktywne, może być w stanie dane wykorzystywać w działaniach stricte wywiadowczych przeciwko Polsce, choćby do pomocy przy legendowaniu swoich oficerów. Problemem dla państwa polskiego będzie zidentyfikowanie choć jednego przypadku przełamania zabezpieczeń i nieautoryzowanego użycia podpisu kwalifikowanego jednej z ofiar. Chaos, jaki to spowoduje, będzie ogromny. Szczególnie, jeśli nie będzie natychmiastowej reakcji.

    Sytuacja budzi poważne ryzyka. Należy zaznaczyć, że dane zostały wykradzione i wkrótce zapewne gdzieś wypłyną, albo zostaną sprzedane. To jednak nie przesądza o jakim typie ataku mówimy. Ataki typu ransomware są bowiem często jedynie elementem operacji hakerskiej, która ma de facto inne cele, a użycie ransomware ma głównie mylić tropy. Tak może być tym razem. Tak czy inaczej, służby powinny zbadać kiedy atakujący uzyskał dostęp do systemów, co w nich robił, kiedy je opuścił (czy w ogóle opuścił) i jakie dane pozyskał, czy jakieś wprowadził. Ważne jest również zbadanie, czy w systemach firmy oraz w innych obszarach cyberprzestrzeni istotnej dla państwa miały miejsce jakieś zdarzenia, które mogą świadczyć o próbie wykorzystania danych pozyskanych w ramach omawianego ataku. To kluczowe. Media o ataku dowiedziały się bowiem 17 stycznia, ale – jak podaje spółka – sam atak miał miejsce 12 stycznia. W międzyczasie mogły mieć miejsce zdarzenia, które mogą rzutować na ocenę szkód, strat i zagrożeń.

    Patrząc przez pryzmat zaatakowanego podmiotu, z uwagi na brak szczegółów dotyczących strat i szkód, należy wskazać, że w badanie tego incydentu powinny się włączyć służby kontrwywiadowcze, które mają uprawnienia do analizy tej sprawy na płaszczyznach niedostępnych innym podmiotom Krajowego Systemu Cyberbezpieczeństwa.

    Stanisław Żaryn

  • Pomniki narzędziem imperializmu Rosji

    W ostatnich dniach w ramach prekampanii wyborczej w Polsce niektórzy komentatorzy i politycy zaczęli ponownie przypisywać konkurentom cechy polityków prorosyjskich. Często bez żadnej analizy czy pogłębionej argumentacji. Taki typ ataków politycznych dotknął m. in. Karola Nawrockiego. W ramach tych ataków nie tylko deprecjonowano jego i oskarżano o działania na rzecz W. Putina, to jednak sprawa jego i jego sztabowców, ale co bardziej niepokojące – rozmywano także prawdę o działaniach Rosji z zakresu tzw. „wojny pomnikowej”, która jest częścią operacji wywiadowczych prowadzonych przeciwko Zachodowi z wykorzystaniem środków aktywnych. W związku z tym przypominam, czym dla Federacji Rosyjskiej jest propaganda historyczna i dlaczego politycy Zachodu zajmujący się polityką historyczną są ścigani przez służby rosyjskie.

    Karol Nawrocki, Karol Rabenda i Roman Szełemej zostali wpisani przez rosyjskie MSW na listę osób „poszukiwanych z uwagi na zarzuty karne”. Decyzja Rosji wyszła na jaw dopiero, gdy aktywistom z grup hakerskich udało się wykraść dane z rosyjskiego MSW. Wtedy historię zaczęły opisywać media. Okazało się, że na liście znajdują się osoby z Polski. Powodem wpisania ich na listę osób ściganych jest udział w projekcie demontowania pomników poświęconych sowieckim żołnierzom, które mają charakter gloryfikowania zakazanego w RP totalitaryzmu. W późniejszym okresie na listę ściganych trafił także Piotr Hofmański, polski prawnik z Międzynarodowego Trybunału Karnego, który wydał nakaz aresztowania Putina.

    Warto przypomnieć, że proces demontowania monumentów wychwalających Związek Sowiecki i Armię Czerwoną, prowadzony w Polsce od lat, od samego początku wywołuje wściekłość na Kremlu i agresję propagandową przeciwko Polsce. Gdy proces demontażu przyspieszył, również skala ataków informacyjnych rosyjskich służb specjalnych, zwiększyła się drastycznie. Z uwagi na fakt, iż program ten prowadzi w sposób systemowy IPN, Karol Nawrocki stał się główną postacią w Polsce wziętą na cel przez rosyjskie państwo.

    W Rosji sprawa walki historycznej jest traktowana bardzo poważnie. Symboliczne w tej sprawie jest choćby to, że od wielu lat funkcję Szefa Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji oraz Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego pełni ta sama osoba. Siergiej Naryszkin jest zaangażowany zarówno w agresywne operacje wywiadowcze przeciwko Polsce, jak i ataki propagandowe w zakresie polityki historycznej. Aktywność ta przenika się i wzajemnie uzupełnia, co pokazuje, jak poważnie Rosjanie traktują zagadnienia dotyczące historii i propagandy historycznej. Ma to swoje praktyczne wymiary – do dziś Rosja utrzymuje przekaz o „wyzwoleńczej” naturze działań Związku Sowieckiego, buduje mit „wojny ojczyźnianej”, która ocaliła Rosję i dała Europie „wolność od nazizmu”. Ten typ oddziaływania jest traktowany przez Kreml priorytetowo.

    Polska, rozpoczynając proces likwidowania pomników sowieckich, uderzyła w rosyjskie mity kultywowane od czasów Stalina. To ogromny cios w propagandę Rosji. Z uwagi na pogłębiającą się restalinizację Rosji, te działania są uderzeniem w fundament państwa rosyjskiego. Dowodzi tego oficjalny dokument, który Rosja przyjęła w marcu 2023 roku. „Koncepcja polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej” wskazuje na główne cele i założenia działań Kremla na arenie międzynarodowej. W rozdziale poświęconym aktywności w zakresie współpracy humanitarnej dokument wskazuje, że Rosja prowadzi swoje działania na rzecz „reagowania przeciwko państwom obcym, stowarzyszeniom państw, urzędnikom zagranicznym, organizacjom i obywatelom zaangażowanym w dokonywanie wrogich działań przeciwko rosyjskim miejscom o znaczeniu historycznym i pamiątkowym znajdującym się zagranicą”. W innym miejscu tego dokumentu Rosja wskazuje, że jej priorytetem jest „rozpowszechnianie za granicą informacji o roli i miejscu Rosji w historii świata i kształtowaniu sprawiedliwego porządku świata, w tym o decydującym wkładzie Związku Sowieckiego w zwycięstwo nad nazistowskimi Niemcami”. Kreml zapowiada także „przeciwdziałanie zniekształcaniu informacji o znaczących wydarzeniach w historii świata związanych z interesami Rosji”. Wymienione obszary są wskazane przez Moskwę, jako działanie na rzecz „przeciwdziałania fałszowaniu historii, podżeganiu nienawiści wobec Rosji i szerzeniu ideologii neonazizmu”. Dokument dowodzi jednoznacznie, że Moskwa identyfikuje działania z zakresu polityki historycznej w sposób bardzo pryncypialny – jako zagrożenie dla państwa rosyjskiego i jego interesów, a nawet przejaw wrogości wobec Federacji Rosyjskiej. W praktyce oznacza to, że Rosja w sposób formalny sankcjonuje swoje działania na rzecz propagandy historycznej, którą kontynuuje w ostatnich latach. To działanie jest elementem działań z zakresu tzw. wojny hybrydowej.

    Podsumowując – Karol Nawrocki, Karol Rabenda i Roman Szełemej – zostali uznani przez Rosję za osoby, które godzą w jej interesy i zagrażają rosyjskiej propagandzie historycznej, która leży u podstaw rosyjskiej polityki. Ich działania zostały zidentyfikowane przez Kreml jako zagrożenie dla Federacji Rosyjskiej, jej interesów. Ale także jako działania, które wymuszają agresywną odpowiedź, łącznie z próbą pociągnięcia ich do odpowiedzialności.

    Działania Kremla mają charakter urzędowy, państwowy i są osadzone w logice strategicznych dokumentów przyjętych przez Rosję, których wykonaniem w warunkach Federacji Rosyjskiej zajmują się głównie rosyjskie służby specjalne. To oznacza, że państwo rosyjskie realnie będzie prowadziło działania przeciwko osobom wpisanym na listę osób ściganych. Jeśli będzie miało taką możliwość.

    W debacie publicznej obecnej w Polsce w czasie prekampanii wątek oskarżeń o „prorosyjskość” jest wykorzystywany i będzie się powtarzał. To część debaty publicznej, która w Polsce sprzyja eskalowaniu emocji. Jednak żadne emocje i taktyka walki politycznej nie powinna sięgać po działania z zakresu rozmiękczania prawdy o rosyjskich operacjach wywiadowczych w obszarze polityki historycznej. Działania Kremla przeciwko tym, którzy bronią historii II wojny światowej, są realne i pokazują, jak mocno Rosja boi się prawdy. Polski dyskurs publiczny nie powinien pomagać Rosji w osiąganiu jej celów.

    Stanisław Żaryn

  • Groźna burza bez reakcji rządu

    Trwa burza w mediach amerykańskich w związku z wypowiedzią wiceministra spraw zagranicznych Władysława Teofila Bartoszewskiego dotyczącą premiera Izraela Benjamina Netanjahu. 20 grudnia 2024 roku w „Rzeczpospolitej” opublikowany został artykuł o tym, że Premier Izraela nie wybiera się do Polski na rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Narracja gazety opierała się na tezie, że ma to związek z wydaniem przez Międzynarodowy Trybunał Karny nakazu aresztowania właśnie wobec szefa izraelskiego rządu. W tekście przytoczono wypowiedź wiceministra Bartoszewskiego, która dokładnie brzmiała tak: „Jesteśmy zobowiązani do respektowania postanowień Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) w Hadze”. Interpretacja tej wypowiedzi, w związku z narracją tekstu, była oczywista – zostało to powszechnie odebrane, jak zapowiedź aresztowania Netanjahu w Polsce. I zrobiła się burza na cały świat.

    Media, głównie w Izraelu, ale też USA, zaczęły masowo pisać o Polsce i jej „zapowiedzi aresztowania Premiera Izraela w Auschwitz”. Bardzo szybko debata w tej sprawie przyjęła niepokojący, a nawet groźny dla Polski, obrót. W sposób zupełnie sztubacki polskiego Ministra Spraw Zagranicznych potraktował autor tekstu w Washington Times, Clifford D. May, pisząc 24 grudnia, list otwarty do Szefa MSZ. Tekst jest utrzymany w tonie bardzo ostrym i przywodzi na myśl przywoływanie podwładnego do porządku. Jeśli ten artykuł miałby pokazywać realną siłę Szefa polskiego MSZ, to mamy najsłabszego Ministra w tym resorcie od wielu już lat. Clifford D. May pozwolił sobie bowiem na wiele wycieczek osobistych, a nawet upokarzających wobec Sikorskiego tez. Dla każdego, kto karmiony był propagandą sukcesu i siły polskiego Ministra Spraw Zagranicznych, ta lektura jest szokiem.

    Jednak w tej sprawie nie o ego Pana Ministra chodzi, ale o interesy Polski. A te zostały bardzo mocno nadwątlone przez całą sytuację. Clifford D. May wprost wskazuje bowiem, że cała sytuacja wokół wypowiedzi Bartoszewskiego może zagrozić relacjom Polski z USA. Słowa wiceministra zostały przez autora tekstu odczytane, jako przejaw braku szacunku do USA, które działania Premiera Izraela odbierają odmiennie od Międzynarodowego Trybunału w Hadze. Autor wprost sugeruje, że wypowiedź Bartoszewskiego może być przyczyną problemów politycznych między Polską a USA.

    Tekst w „Washington Times” był na tyle mocny i silny, że polski MSZ zabrał głos. Bartoszewski w oświadczeniu na stronach MSZ tłumaczy, że nie zapowiadał nigdy, że Premier Izraela zostanie w Polsce zatrzymany: „Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem”. Sytuację jednak wiceminister musiał odebrać jako bardzo poważną, skoro na koniec swojego oświadczenia przytoczył wątek osobisty, w którym odwołał się do historii swojego nieżyjącego ojca „Władysława Bartoszewskiego – byłego więźnia obozu Auschwitz i ministra spraw zagranicznych Polski, honorowego obywatela Izraela, członka Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej i do ostatnich dni przyjaciela premiera Benjamina Netanyahu”.

    Oświadczenie Bartoszewskiego wydaje się być obroną wiceministra przed skutkami pewnej manipulacji, jakiej został poddany. Jednak nie zamknęło to dużo poważniejszej warstwy całego problemu – czyli dalszych uderzeń w interesy Polski. Kolejny tekst w the „Washington Times” już wprost nawołuje USA do ochłodzenia relacji z Polską. Bobby Rechnitz nazywa w nim Polskę i Turcję krajami o „destabilizującym zachowaniu” oraz naciska na nową administrację, by przemyślała stosunki z tymi państwami. „Jest czas, by zrewidować stosunki z niektórymi członkami NATO, w szczególności Turcją i Polską, i ponownie ocenić ich rolę w przyszłej strukturze bezpieczeństwa Zachodu” – pisze autor. Polska została bardzo mocno zaatakowana za stanowisko wobec decyzji MTK ws. Netanjahu. Autor tekstu idzie bardzo daleko w swoich wnioskach, wskazując, wręcz, że Polska idzie wbrew polityce USA i stoi w sprzeczności z tym, czego się należy spodziewać po prezydenturze Trumpa. W tekście zawiera się sugestia, że Polska i Turcja (z racji polityki na Bliskim Wschodzie) powinny zostać wypchnięte poza grono najważniejszych sojuszników USA.

    Burza wokół tematu aresztu dla Netanjahu pokazuje zupełną bezradność i bezsilność polskiego rządu, który do dziś zdaje się nie przeciwdziałać należycie kryzysowi. Media na całym świecie przytaczają wypowiedzi i cytowanego już Bartoszewskiego, ale też wcześniejsze słowa wiceministra sz Andrzeja Szejny, który również w podobny sposób wypowiadał się o nakazie aresztowania dla Netanjahu. Niestety debata w tej sprawie przybrała bardzo poważne i groźne wymiary. Tezy prasy amerykańskiej są de facto wezwaniem, by USA odwróciły się od sojuszu z Polską i szukały nowego strategicznego partnera. To ogromne zagrożenie dla całej wschodniej flanki NATO, z uwagi na działania rosyjskie oraz zagrożenia, jakie właśnie w naszym regionie generuje Rosja. Dla Moskwy sytuacja, w której prasa zachodnia wzywa do Amerykanów do politycznego opuszczenia Polski, jest prezentem, o jakim można było tylko marzyć.

    Awantura w tej sprawie została wywołana przez słowa Bartoszewskiego, które – co trzeba odnotować – zostały nadinterpretowane i zmanipulowane w przekazie medialnym. Być może wielomiesięczna kampania polskiego rządu, a wieloletnia polityków PO, która wymierzona była w Donalda Trumpa, a także Republikanów, spowodowała, że ktoś postanowił „odpłacić” polskim politykom. Warto wskazać, że działania Rządu Donalda Tuska, jego osobiście, dziś mogą sprowadzać na Polskę zagrożenia, a w USA obniżają nasze możliwości neutralizowania takich niebezpiecznych publikacji, jak te przytoczone powyżej. Jednak tu chodzi o interesy RP i bezpieczeństwo naszego kraju. Polski rząd powinien reagować. Niestety bezsilność tej ekipy, w szczególności MSZ, budzi wątpliwości, czy Polska ma dziś jakiś pomysł na przełamanie kryzysu, który jest groźny dla naszych interesów. W takich sytuacjach brak reakcji, też jest reakcją. Korzystać na niej będą nasi wrogowie…

    Stanisław Żaryn

    ŹRÓDŁA:

    https://www.rp.pl/polityka/art41602101-80-rocznica-wyzwolenia-auschwitz-netanjahu-obawia-sie-aresztowania

    https://www.washingtontimes.com/news/2024/dec/24/letter-polish-foreign-minister-radoslaw-sikorski

    https://www.gov.pl/web/dyplomacja/list-do-redakcji-the-washington-times

    https://www.washingtontimes.com/news/2024/dec/31/reassessing-u-alliances-even-within-nato/

  • Chińska ekspansja propagandowa

    Rosja od wielu lat prowadzi działania informacyjne, które są elementem tzw. wojny hybrydowej przeciwko Zachodowi. Operacje dezinformacyjne Kremla stają się obecnie poważnym zagrożeniem i wyzwaniem dla krajów NATO, będących staje na celowniku rosyjskich służb specjalnych. Z doświadczeń tych zdają się korzystać Chiny, które jakiś czas temu rozpoczęły wzmacnianie własnego systemu państwowej propagandy. Dziś również Pekin wykorzystuje ten typ oddziaływania do realizacji strategicznych interesów Chin.

    Jak Komunistyczna Partia Chin buduje międzynarodowe wpływy?

    W ostatnich latach Chiny znacznie przyspieszyły rozwój globalnej infrastruktury propagandowej, tworząc ponad 100 międzynarodowych centrów komunikacji (International Communication Centers, ICC). Te centra, zakładane na poziomie prowincji, miast i powiatów, odgrywają kluczową rolę w dążeniach Komunistycznej Partii Chin (KPCh) do prowadzenia skutecznych kampanii propagandowych skierowanych do zagranicznych odbiorców. Wykorzystują różnorodne kanały – od stron internetowych, przez aplikacje mobilne, po media społecznościowe i współpracę z międzynarodowymi partnerami – by promować chiński punkt widzenia na świat.

    Czym są międzynarodowe centra komunikacji?

    ICC pełnią funkcję centrów koordynacji i zarządzania lokalnymi, narodowymi i międzynarodowymi kampaniami propagandowymi. Ich celem jest nie tylko poprawa wizerunku Chin, ale także budowa długoterminowego zaufania do chińskiej narracji, a w dłuższej perspektywie dominacji informacyjnej Chin. Strategie te obejmują zarówno bezpośrednie działania, takie jak tworzenie treści w mediach społecznościowych, jak i bardziej subtelne formy wpływu, np. współpracę z zagranicznymi influencerami i mediami. Na przykład ICC w prowincji Fujian prowadzi konto na TikToku, które według ekspertów celuje w odbiorców z Tajwanu. Inne centra skupiają się na promocji regionalnych projektów, takich jak Inicjatywa Pasa i Szlaku (Belt and Road Initiative), lub organizowaniu międzynarodowych wydarzeń kulturalnych.

    Rysunek 1.przykładowa struktura ICC

                                        Rysunek 1 przykładowa struktura ICC –źródło: Insikt Group

    Skala i wpływ działalności ICCs

    Od 2018 roku, kiedy powstało pierwsze prowincjonalne centrum ICC w Chongqing, liczba tych ośrodków gwałtownie wzrosła, zwłaszcza po 2023 roku. Dziś centra te działają nie tylko w Chinach, ale także za granicą, w krajach takich jak Rosja, Niemcy, Kanada, Brazylia czy Australia. Wiele z nich współpracuje z mediami, uczelniami i organizacjami pozarządowymi w celu dotarcia do lokalnych społeczności.

    Centra te produkują ogromne ilości treści: jedno z nich twierdzi, że rocznie tworzy ponad 100 filmów, które są tłumaczone na pięć języków. Materiały te mają uzyskiwać nawet ponad 250 milionów odsłon rocznie. Wykorzystują również rozbudowane sieci zagranicznych influencerów, co pozwala im docierać do różnych grup odbiorców w sposób bardziej „autentyczny” i mniej kojarzony z propagandą państwową.

    Rysunek 2. Lokalizacje zagranicznych stacji i ośrodków ICC

                                     Rysunek 2. Lokalizacje zagranicznych stacji i ośrodków ICC- źródło: Insikt Group

    Organizacja i strategie komunikacji międzynarodowych centrów komunikacyjnych w Chinach

    Chiny coraz bardziej inwestują w rozwój międzynarodowych centrów komunikacyjnych (ICC), których celem jest promowanie wizerunku kraju za granicą. ICC różnią się między sobą pod względem organizacji i zakresu działalności. Wiele z nich działa pod nadzorem lokalnych departamentów propagandy i jest zarządzanych przez główne lokalne media. Zazwyczaj centra te prowadzą tzw. “matryce” kont na zagranicznych platformach społecznościowych oraz posiadają anglojęzyczne strony internetowe. Przykłady takich marek to m.in. iLiaoning, HiHainan, Meet Jiangxi, Discover Guizhou, czy HolaFujian.

    Niektóre z bardziej zasobnych ICC, takie jak Guangdong Today International Communication Center, oferują także strony internetowe w innych językach niż angielski oraz aplikacje mobilne. Ponadto centra te często współpracują z mediami międzynarodowymi, tworzą podcentra w swoich regionach i otwierają biura kontaktowe za granicą. Na przykład Fujian International Communication Center (FICC) zarządza ponad 100 kontami w mediach społecznościowych i współpracuje z setkami innych podmiotów.

    Przykłady zaawansowanych centrów ICC

    Western China International Communication Organization (WCICO): Powstało w 2023 roku i koncentruje się na reprezentowaniu zachodnich Chin. WCICO korzysta z platform takich jak iChongqing oraz wspiera działalność kulturalną i medialną, m.in. poprzez współpracę z lokalnymi fundacjami i firmami wydawniczymi.

    JiangsuNow International Communication Center (JNICC): Założone w 2022 roku, centrum to współpracuje z uczelniami i przedsiębiorstwami, aby wspierać ich międzynarodową ekspansję.

    Shandong International Communication Center (SDICC): Uruchomione w 2023 roku, SDICC posiada cztery wewnętrzne działy, które zajmują się zbieraniem wiadomości międzynarodowych, badaniami oraz szkoleniem talentów w dziedzinie komunikacji międzynarodowej.

    Great Wall International Communication Center (GWICC): Działa od 2024 roku i realizuje strategię “1+2+4+N”, łącząc różne kanały komunikacji i współpracując z mediami oraz instytucjami zagranicznymi, np. w Brazylii i Włoszech.

    Miękkie i twarde treści

    ICC koncentrują się głównie na tzw. “miękkich” treściach, takich jak promocja chińskiej kultury, pięknych krajobrazów, kuchni czy innowacji technologicznych. Niektóre ICC, jak Sichuan International Communication Center, prowadzą specjalne kanały, takie jak „Panda Daily Show,” promujące wizerunek Chin za pomocą atrakcyjnych i neutralnych treści. Chińscy badacze uważają, że takie pozytywne materiały mogą skutecznie przeciwdziałać „jednostronnemu przekazowi mediów zachodnich”, albo, regularnie publikują treści o pięknie krajobrazów, lokalnych tradycjach, kulinariach, technologii czy projektach infrastrukturalnych.

    Chociaż większość ICC unika otwartej polityki, niektóre centra publikują „twarde treści” dotyczące aktualnych wydarzeń politycznych i geopolitycznych. Na przykład ShanghaiEye i Straight News często komentują napięcia międzynarodowe, takie jak sytuacja na Tajwanie czy konflikty na Bliskim Wschodzie. ICC, jak SMG International Communication Center, wykorzystują swoje platformy do publikacji analiz i materiałów krytykujących politykę innych państw, jednocześnie wzmacniając chińską narrację.

    Wyzwania i kontrowersje

    Mimo rozbudowanego zaplecza technicznego i organizacyjnego, ICC nie zdołały na razie zbudować szerokiego zaufania zagranicznych odbiorców. Treści tworzone przez te ośrodki często są postrzegane jako zbyt nachalne, jednostronne lub sztucznie promowane. Jednak cele wydają się oczywiste – ICC stają się coraz ważniejszym narzędziem w arsenale chińskiej propagandy, co budzi poważne wątpliwości związane z aktywnością Chin w zakresie walki informacyjnej. Zdolność Pekinu do „astroturfingu” – tworzenia pozorów spontanicznego poparcia dla chińskich narracji – może być wykorzystana w sytuacjach kryzysowych, takich jak konflikty dyplomatyczne czy gospodarcze.

    Jak świat powinien reagować?

    Eksperci zalecają zwiększenie wysiłków w monitorowaniu działań ICC oraz publiczne oznaczanie ich treści jako sponsorowanych przez państwo. Media społecznościowe powinny jasno identyfikować konta powiązane z ICC, aby zapewnić większą przejrzystość. Również organizacje zajmujące się badaniem dezinformacji i propagandy powinny włączyć ICC do swoich analiz, by lepiej rozumieć ich wpływ na globalną opinię publiczną. Działania chińskiej propagandy powinny być kontrowane i neutralizowane dokładnie tak samo, jak rosyjskie oddziaływanie informacyjne.

    Podsumowanie

    ICC są kluczowym elementem międzynarodowej strategii komunikacyjnej Chin, łącząc miękką dyplomację z subtelnymi działaniami politycznymi. Ich struktura i działania ewoluują, aby skutecznie odpowiadać na zmieniające się wyzwania w międzynarodowym środowisku medialnym, umacniając wpływy Chin na globalną opinię publiczną.

    Dzięki rozbudowanej infrastrukturze, współpracy z zagranicznymi mediami oraz elastycznym podejściu do wyboru treści, ICC skutecznie docierają do globalnej publiczności. Jednak ich działalność rodzi oczywiste pytania o ukryte działania propagandowe oraz sposób zarządzania przekazem medialnym na zagranicznych platformach społecznościowych.

    Chiny inwestują ogromne środki w rozwój międzynarodowych centrów komunikacji, co pokazuje ich determinację w walce o globalną dominację informacyjną. Choć skuteczność tych działań wciąż budzi wątpliwości, ICC stają się integralnym elementem chińskiej strategii wpływu na zagraniczne społeczeństwa. Już dziś ta działalność wymusza na Zachodzie wzmocnienie mechanizmów identyfikacji wskazanych działań oraz analizy treści, które są przez Pekin promowane. Nie ma żadnych wątpliwości, że Chiny będą chciały podążać przykładem Rosji, która z mechanizmów walki informacyjnej zrobiła narzędzie realizacji strategicznych celów politycznych. Już dziś Zachód musi więc pracować nad mechanizmami, które ograniczą potencjalnie szkodliwy wpływ chińskich działań na globalny dyskurs.

    Dariusz Nowak,stz

    materiał oparty na analizie badania Insikt Group

    https://www.recordedfuture.com/research/breaking-the-circle-chinese-communist-party-propaganda  ta-cn-2024-1210.pdf

  • Rosyjskie przyspieszenie bez reakcji

    Kolejne incydenty destabilizujące kraje Morza Bałtyckiego są odnotowywane przez media i badane przez służby specjalne z różnych państw. W ostatnich dniach doszło do kolejnego incydentu – tym razem wymierzonego w połączenie telekomunikacyjne między Finlandią a Estonią. To następna tego typu prowokacja. Aktywność ta wpisuje się w modus operandi rosyjskich służb specjalnych. O zagrożeniach związanych z atakami na infrastrukturę podmorską mówi się od dawna. Polskie służby przestrzegały przed tym już kilka lat temu, dzięki czemu Polska wdrożyła nowe mechanizmy ochrony infrastruktury podmorskiej oraz tej na Wybrzeżu. Rząd RP, dzięki rozpoznaniu naszych służb z poprzedniej kadencji parlamentu, był świadomy zagrożeń i wyzwań, które dotykają obecnie rejonu Morza Bałtyckiego. Zagrożenia, o których mówiła ABW, materializują się obecnie, stanowiąc zagrożenie i wyzwanie dla krajów NATO z okolic Bałtyku.

    To już kolejny sygnał, że rosyjska aktywność przeciwko Zachodowi przyspiesza. I to zarówno na poziomie działań kinetycznych, jak i propagandowych. W ostatnich dniach w ramach walki informacyjnej przeciwko Łotwie odnowiono przekaz propagandowy sugerujący, że na Łotwie za chwilę powstanie separatystyczna „republika” prorosyjska, której władze będą dążyły do włączenia do Rosji, albo przynajmniej będą walczyć o autonomię dla regionu. Sprawa wygląda jak margines i byłaby głupim żartem, gdyby nie modus operandi rosyjskich służb specjalnych, które zapewne stoją za tą inicjatywą. Już wielokrotnie wykorzystywały one tego typu scenariusze do prowadzenia de facto wojen przeciwko innym państwom. Ten motyw był też wykorzystany przeciwko Ukrainie. Na razie mowa o wstępnej prowokacji informacyjnej przeciwko Łotwie, ale sprawę trzeba monitorować, bowiem może urosnąć na tym poważna operacja rosyjskich służb, która będzie generowała poważne zagrożenie dla Republik Bałtyckich.

    Rosyjskie operacje z wykorzystaniem środków aktywnych wzmagają się. I widać to na wielu różnych polach. Ostatnie doniesienia medialne wskazują, że to właśnie Rosja jest odpowiedzialna za zestrzelenie azerskiego samolotu pasażerskiego. Nad Kazachstanem maszyna została zestrzelona prawdopodobnie przez systemy obrony przeciwlotniczej albo przeciwrakietowej Rosji. To kolejna zbrodnia, za którą odpowiada Kreml. Bez względu na okoliczności zderzenia i motywacje, z Rosji znów poszedł sygnał, który może oddziaływać paraliżująco na Zachód – Rosja jest krajem niebezpiecznym, więc trzeba się z nią dogadać. Rosyjskie operacje psychologiczne od lat próbują wymusić uległość wobec rosyjskich interesów właśnie poprzez grę strachem i próbę zastraszania opinii publicznej na Zachodzie.

    Rosyjska agresja i presja na kraje Europy jest coraz lepiej widoczna. I niestety dotyka od dawna Polski. Służby specjalne Rosji są coraz aktywniejsze. I skutecznie destabilizują nasz kraj, o czym kilka już razy mówił wprost Premier RP i Minister Koordynator. Wielokrotnie słyszeliśmy o skutecznych operacjach rosyjskich, które kończyły się sabotażem, np. podpaleniami. To niepokojący dowód na skuteczność rosyjskich służb specjalnych, które chcą Polskę destabilizować. Ewidentnie rosyjskie ataki przyspieszają, a Polska zdaje się nieskutecznie odpowiadać na te zmiany. Co więcej, w samej Warszawie doszło do ataku na znanego eksperta od spraw wschodnich prof. Jana Malickiego, który został pobity. Do dziś nie ma jasności przez kogo, a ABW wydaje się nie być wiodącą służbą w tej sprawie. Rząd nie przedstawił ustaleń dotyczących sprawców. Nie ma jasności również, czy Malicki oraz jego otoczenie zostali objęci odpowiednią ochroną przez polski kontrwywiad. Sytuacja wygląda niedobrze. W momencie, gdy rosyjskie służby specjalne przyspieszają operacje przeciwko Zachodowi, w tym Polsce, Rząd RP zdaje się bezradnie rozkładać ręce ogłaszając, że Rosja skutecznie Polskę destabilizuje.

    W ostatnim czasie w systemie zarządzania bezpieczeństwem narodowym doszło do niekorzystnych zmian. Ludzie odpowiedzialni za działania na rzecz bezpieczeństwa RP zajmują się przede wszystkim tropieniem poprzednich władz i działaniami o charakterze politycznej zemsty. Sygnały płynące ze służb specjalnych mówią o marazmie, spowolnieniu działań i – czasem wypowiedzianym wprost – braku zainteresowania realną pracą na rzecz bezpieczeństwa Polski. Dziś priorytety zostały sformułowane w oparciu o logikę wojny partyjnej, a nie merytoryczną ocenę zagrożeń. To sytuacja bardzo niepokojąca, szkodliwa i niebezpieczna. Rządzący takim podejściem wręcz zachęcają naszych wrogów do kontynuowania ataków. Sytuacja będzie narastała. Polska jest bowiem przez Rosję traktowana jako wróg. A na Kremlu takie rzeczy traktują poważnie.

    Stanisław Żaryn

Instytut Bezpieczeństwa Narodowego

Numer KRS: 0001117730
NIP: 1182288207
REGON: 52923234700000
Adres: Aleja Zjednoczenia 50/U1
01-801 Warszawa

e-mail: kontakt@fibn.pl