20 lutego 2025 r. Agnieszka Kwiatkowska-Gurdak przestała być Szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Oficjalnie złożyła, na ręce premiera Donalda Tuska, wniosek o zwolnienie. Wniosek został przyjęty i w ten sposób Kwiatkowska-Gurdak po czternastu miesiącach od powołania na stanowisko Szefa CBA zakończyła swoją misję kierowania służbą antykorupcyjną.

Tyle suchych faktów. Decyzja premiera rodzi jednak szereg pytań i wątpliwości. Po pierwsze, co było rzeczywistym powodem odwołania Szefowej CBA wybranej nieco ponad rok temu na to stanowisko przez premiera Donalda Tuska, tuż po powołaniu jego rządu? Warto w tym miejscu przypomnieć, że odwołanie poprzedniego Szefa tej służby przez premiera nastąpiło przed upływem jego kadencji, i to bez wskazania konkretnej przyczyny odwołania. To poważne uchybienie, ponieważ zgodnie z prawem dokonanie odwołania Szefa CBA przed upływem gwarantowanej ustawowo kadencji może nastąpić jedynie we wskazanych w Ustawie przypadkach. Można tutaj śmiało pokusić się o stwierdzenie, że odwołanie przez premiera Tuska Andrzeja Stróżnego z funkcji Szefa CBA odbyło się z rażącym naruszeniem prawa, stanowiącym przesłankę, w rozumieniu przepisów kodeksu postępowania administracyjnego, do stwierdzenia nieważności decyzji premiera. Nawiasem mówiąc premier Tusk dokonał takiego posunięcia nie po raz pierwszy. W październiku 2009 r podjął decyzję odwołującą pierwszego Szefa CBA Mariusza Kamińskiego, również przez upływem jego kadencji.
Wówczas premier Tusk posłużył się pretekstem – zarzutami, jakie Mariuszowi Kamińskiemu postawiła kilka dni wcześniej prokuratura. Zarzuty te były karą za wykrycie afery korupcyjnej w szeregach Platformy Obywatelskiej, a Tuskowi dały możliwość pozbycia się Kamińskiego. W ustawie o CBA nie było i nie ma wprawdzie możliwości odwołania Szefa CBA z powodu postawienia zarzutów karnych (szczególnie tych, którymi najłatwiej można go zaatakować, czyli przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków), niemniej w treści Ustawy o CBA znajduje się przesłanka możliwości odwołania jej Szefa przed upływem kadencji z powodu utraty przymiotów posiadania nieskazitelnej postawy moralnej, obywatelskiej i patriotycznej. Premier Tusk, uzasadniając swoją decyzję o odwołaniu Mariusza Kamińskiego, wskazał jako przyczynę skrócenia mu kadencji naruszenie tego właśnie punktu, argumentując, że w wyniku postawienia zarzutów w procesie karnym, wiążących się z działaniami CBA, Mariusz Kamiński utracił te przymioty. Pamiętając kontekst i okoliczności tamtej decyzji, trzeba stwierdzić, że było to skrupulatnie zaplanowane pozbycie się niewygodnego szefa służby, który wykrył wcześniej i poinformował o tym premiera, przypadki popełniania poważnych przestępstw korupcyjnych na szkodę państwa, popełnianych w procesie legislacyjnym z udziałem ministra i posłów rządu Donalda Tuska.
Przypomnienie tych zdarzeń z przeszłości jest o tyle ważne, że pokazuje ogromne trudności w sprawowaniu funkcji szefa służby antykorupcyjnej, mającej w swych zadaniach patrzenie na ręce władzy, w zderzeniu z będącym jego formalnym zwierzchnikiem Prezesem Rady Ministrów. Pomimo posiadania przez Szefa CBA ustawowej gwarancji w postaci kadencyjności mającej wzmacniać jego pozycję okazuje się, że premier ma możliwości szybkiego pozbycia się takiej osoby.
Wracając do sytuacji z rezygnacją Agnieszki Kwiatkowskiej-Gurdak, trzeba powiedzieć, że jej powołanie na stanowisko Szefowej CBA przez nowo wybranego premiera w grudniu 2023 r. wiązało się z bardzo dużymi oczekiwaniami, jakie wobec niej zostały wyrażone nie tylko przez premiera, ale całą koalicję rządzącą, sprowadzające się do szybkiego i spektakularnego rozliczenia poprzedniej władzy. Oczywiście, miało się to odbyć przy współdziałaniu z innymi służbami i prokuraturą, jak również z powołanymi do życia komisjami śledczymi. Z pośród powołanych komisji, z punktu widzenia przeszłego funkcjonowania CBA kluczową była komisja o bardzo długiej nazwie i szerokim zakresie przedmiotowym, którą w skrócie można nazwać Komisją ds. nadużyć w działaniach operacyjnych służb, posługujących się oprogramowaniem zwanym Pegasus. Nowo mianowane szefostwo CBA na czele z Agnieszką Kwiatkowską-Gurdak szybko zabrało się do realizacji zadań wynikających z rozliczeniem poprzedniej ekipy rządzącej jak również poprzedniego kierownictwa CBA. Powołany został zespół audytowy, dokonano zmian kadrowych na kluczowych stanowiskach, rozpoczęto cały szereg spraw prowadzonych przy pomocy – działającego w zmienionym składzie i pod zmienionym kierownictwem – Departamentu Ochrony. W efekcie przeprowadzonych działań audytowych oraz postępowań wewnętrznych, złożonych zostało do prokuratury dziewięć zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, ponadto wiele materiałów z prowadzonych przez CBA spraw dostarczono na żądanie prokuratur prowadzących własne śledztwa. Według zeznań złożonych przed komisją śledcza przez Agnieszkę Kwiatkowską-Gurdak, materiały z CBA trafiły również do śledztwa prowadzonego przez tzw. Zespół Śledczy nr 3 prowadzący śledztwo w sprawie nadużyć przy zakupie i używaniu systemu Pegasus.
Szefowa CBA, stawiając się na przesłuchanie w dniu 18 lutego przed tzw. Komisja Śledcza ds. Pegasusa, najprawdopodobniej sądziła, że przekazane przez nią, zeznającą w charakterze świadka, ogólne i statystyczne informacje o intensywnych działaniach CBA w ramach szeroko zakrojonych postępowań audytowych zadowolą przesłuchujących ją członków komisji. Naiwnie sądziła również, że członkowie działającej już od ponad roku komisji śledczej, zdołali w sposób dostateczny zapoznać się i zrozumieć obowiązujące szefów i funkcjonariuszy wszystkich służb specjalnych przepisy prawa, nakładające na nich obowiązek szczególnej ochrony przed ujawnieniem form, metod oraz środków pracy operacyjnej, jakimi posługują się służby specjalne w celu realizacji nałożonych na nie zadań. Dość powiedzieć, że w świetle obowiązujących przepisów prawa, ochrona wymienionych form, metod i środków pracy operacyjnej służb ma charakter bardzo restrykcyjny i ścisły, uniemożliwiający jakiekolwiek jej ujawnianie podmiotom i osobom trzecim – z wyłączeniem – w ściśle określonych przypadkach sądów i prokuratury. Zakazy ujawnienia materiałów operacyjnych dotyczą również sejmowych komisji śledczych. Nie są one bowiem ani sądami ani prokuraturami, a przepisy ustaw kompetencyjnych służb specjalnych oraz ustawy o ochronie informacji niejawnych są w tej materii jednoznaczne i nie przewidują żadnych wyjątków. Sankcją za ujawnienie tajemnic z pracy operacyjnej służb specjalnych jest odpowiedzialność karna osób, które się tego dopuszczą. Odpowiedzialność ta obowiązuje również po ustaniu stosunku służbowego.
Niestety okazało się, ze oczekiwania komisji śledczej wobec Szefowej CBA były zupełnie inne. Posłowie komisji spodziewali się po prostu, że Szefowa CBA objawi im i opinii publicznej „prawdę” o „ogromie zbrodni dokonanych przez zbrojne ramię PiS jaką było pod poprzednimi rządami CBA.” Ku rozczarowaniu śledczych z komisji, nie tylko nic takiego nie miało miejsca, ale nawet Szefowa CBA miała czelność powiedzieć, że nigdy nikt jej podczas ośmiu lat służby w CBA nie mówił, jak i w którym kierunku ma prowadzić postępowania przygotowawcze, oraz że nie jest ona od tego, aby przesadzać zeznając przed komisją śledczą, czy zakup oprogramowania Pegasus był złamaniem prawa przez CBA. Składając przed komisją zeznania o takiej treści, Szefowa CBA nie zrozumiała po prostu „prawdy etapu” tj. roli jaką miała odegrać w teatrze dla mas, jakim było jej jawne przesłuchanie. Nikogo z członków komisji, ani członków rządu z premierem na czele, nie interesują żadne fakty i ustalenia. Oni już dawno wydali wyroki skazujące. Potrzebują tylko aktorów, którzy potwierdzą głoszone przez nich wszem i wobec tezy – o bezprawiu działania „pisowskich służb”. Wobec tego, że Szefowa CBA nie wykazała się dostateczną gorliwością w ujawnianiu i ściganiu „PiS-owskich zbrodni”, a już szczególnie za brak zachowania „obywatelskiej czujności i zaangażowania” w tak ważnym propagandowo momencie, jakim było jawne przesłuchanie przed komisja śledczą, wyrok za takie postępowanie mógł być tylko jeden – dymisja.
Oczywiście tym razem premier Tusk, prawdopodobnie doinformowany przez swoich współpracowników, że są sposoby na odwołanie Szefa CBA bez formalnego łamania prawa, tym razem był łaskaw przekazać za pośrednictwem Ministra Koordynatora swoje oczekiwanie dotyczące dymisji Szefowej, bez uciekania się do jakichkolwiek bardziej drastycznych oświadczeń czy gróźb. Sądzę, że przy tym spotkaniu Szefowa CBA, tym razem – bez trudu zrozumiała – „prawdę etapu”, że jeśli nie złoży z własnej inicjatywy wniosku ze swoją rezygnacją, to będący jej bezpośrednim przełożonym, działający w imieniu premiera Minister Koordynator, najpierw podejmie decyzję o odebraniu jej premii i dodatku specjalnego, które mogą wynosić w sumie sześćdziesiąt procent wynagrodzenia, a następnie premier Tusk, nie zważając na przepisy prawa, tak jak w przeszłości i tak podejmie decyzję o jej odwołaniu. Mając na uwadze fakt, że Agnieszka Kwiatkowska-Gurdak może pochwalić się dwudziestoletnim stażem pracy w policji i służbach specjalnych, przysługują jej już teraz prawa emerytalne po odejściu ze służby. Nie trzeba tłumaczyć, że odebranie sześćdziesięciu procent uposażenia w postaci premii i dodatku specjalnego, w sposób znakomity obniżyłoby podstawę wymiaru świadczenia emerytalnego, przypadającego Agnieszce Kwiatkowskiej-Gurdak. W gruncie rzeczy wybór był zatem oczywisty i jak sadzę, Szefowa CBA, idąc na spotkanie z Ministrem Siemoniakiem, miała najprawdopodobniej przygotowany z góry projekt rezygnacji ze stanowiska.
Po zwolnieniu Szefowej CBA tego samego dnia na stanowisko pełniącego obowiązki Szefa CBA powołany został Tomasz Strzelczyk, dotychczasowy zastępca Szefa CBA. Dokonana zmiana potwierdza tylko tezę, że Centralne Biuro Antykorupcyjne jest traktowane przez obecny rząd jako służba podejrzana i „politycznie skażona”. Wobec powyższego niezależnie od faktów, jedyną słuszną decyzją ma być likwidacja tej służby. Co ciekawe, postulat likwidacji służby, nie stoi dla obecnie rządzących w sprzeczności z tym, iż to właśnie CBA, w oparciu o zgromadzone wcześniej materiały własne Biura, prowadzi choćby jedną z ważniejszych spraw dotyczących rozliczeń poprzedniej ekipy rządzącej, jaką jest sprawa nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Dla obecnego rządu nie ma również znaczenia fakt, że w procedowanym aktualnie na forum Unii Europejskiej projekcie dyrektywy antykorupcyjnej znalazł się zapis o konieczności powołania w każdym kraju członkowskim wyspecjalizowanej, wyodrębnionej organizacyjnie agencji, dedykowanej do zwalczania zjawiska korupcji.
Wydaje się, że wobec CBA na najbliższe miesiące zarysowują się dwa scenariusze. W pierwszym aktualnie powołany pełniący obowiązki Szefa CBA Tomasz Strzelczyk, pozostanie na stanowisku do wyborów prezydenckich, prowadząc powtórne działania audytowe. W drugim scenariuszu, według mnie mniej prawdopodobnym, z uwagi na brak chętnych do podjęcia się takiego zadania, zostanie znaleziona nowa osoba do objęcia stanowiska Szefa CBA, która będzie spoza tej służby. Jej powołanie będzie się wiązać z ponownym przeprowadzaniem procedur audytowych i kontrolnych, kolejnymi szybkimi zmianami kadrowymi, wszystko w celu zwiększenia intensywności i gorliwości w poszukiwaniu „zbrodni” poprzedniej ekipy. Dla służby oznaczać to będzie przechodzenie przez okres kolejnych wstrząsów wewnętrznych, utrudniających realizację jej głównego zadania, jakim jest ściganie zjawiska korupcji oraz przestępstw godzących w interes ekonomiczny państwa.
Niezależnie od scenariusza ostatnie wydarzenia potwierdzają tylko, że obecnemu rządowi nie zależy na skutecznym zwalczaniu zjawiska korupcji w Polsce.
Ernest Bejda
Dodaj komentarz