Rosyjska propaganda wraca do kolportowania treści dezinformacyjnych przeciwko Ukrainie, przekonując, że kraje ten nie ma prawa istnienia jako samodzielne państwo. Ten typ oddziaływania przeciwko Ukrainie widać od wielu lat. Tym razem Kreml osadza własne działania dezinformacyjne w kontekście historycznym, wykorzystując po raz kolejny kłamstwa historyczne do bieżących działań imperialnych. Znów kampania wymierzona jest także w Polskę.

Siergiej Naryszkin, szef rosyjskiego wywiadu cywilnego (Służby Wywiadu Zagranicznego) i jednocześnie Dyrektor Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego, zaprezentował analizę, z której ma wynikać, że Ukraina nie powinna istnieć, a historyczne prawa do jej ziem ma Rosja, Polska, Węgry i Słowacja, które wspólnie powinny Ukrainą się „podzielić”. To kolejny już przekaz dezinformacyjny wymierzony w Ukrainę, ale i Polskę. Nasz kraj po raz kolejny został przedstawiony, jako rzekome zagrożenie dla Ukraińców.
Tego typu treści Rosja kolportuje w sposób przemyślany i zaplanowany. To nie przypadek, że właśnie teraz Naryszkin zaproponował, aby Rosyjskie Towarzystwo Historyczne rozpoczęło dyskusję na temat „praw do ukraińskich ziem z perspektywy historycznej”. Ma to swój oczywisty antypolski kontekst. Już wcześniej pojawiały się kłamliwe insynuacje rosyjskich służb specjalnych, sugerujące, że Polska intensyfikuje przygotowania do przejęcia zachodnich obszarów Ukrainy, a nawet zamierza przeprowadzić referenda na tych terenach w celu uzasadnienia planowanych aneksji. Kampania w tej sprawie toczy się od samego początku pełnoskalowej agresji Rosji przeciwko Ukrainie. Wątek, który pojawiał się wielokrotnie, wraca teraz i ulega intensyfikacji. Trudno nie wiązać tego z wydarzeniami wokół Ukrainy, tj. rozpoczętą fazą wstępną rozmów dot. negocjacji pokojowych między Rosją i Ukrainą.
Wątek kontynuowany przez struktury realizujące walkę informacyjną Rosji ma na celu stymulować napięcia między Ukrainą i sojusznikami, izolować Ukrainę, ale i deprecjonować Polskę i ukazywać nasz jako niewiarygodny i niebezpieczny. To świadomie prowadzona operacja informacyjna, której celem jest rozgrywanie i osłabianie Zachodu. Jednocześnie Rosja kontynuuje w ten sposób działania realizowane od wielu lat, które mają tłumaczyć odbiorcom, że Ukraina nie jest państwem samodzielnym, a inwazja Rosji była uzasadniona.
Temat rzekomego planu udziału Polski w podziale terytorium Ukrainy wraca jak bumerang za każdym razem kiedy Rosja chce Polskę postawić w wygodniej dla siebie pozycji, czyli podzielić się odpowiedzialnością za stosowanie agresji wobec innych państw. Tego typu rosyjskie „propozycje” miały się pojawić nawet w bezpośrednich rozmowach z polskimi politykami. W 2014 roku na łamach amerykańskiego „Politico” ukazał się wywiad z Radosławem Sikorskim, ówczesnym Marszałkiem Sejmu, wcześniej szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w którym zasugerował że propozycja podziału Ukrainy między Polskę a Rosję padła już w 2008 roku podczas spotkania Władimir Putin – Donalda Tusk. Słowa Sikorskiego wywołały w polskiej przestrzeni publicznej burzę, a sam Sikorski wycofał się z nich i stwierdził, że „zawiodła go pamięć”. Ciężko jednak uwierzyć, by tak doświadczony polityk pozwolił sobie na nieprecyzyjne słowa w krytycznej dla Polski sprawie. Debata była bardzo gorąca także dlatego, że nie widać było żadnej reakcji w ówczesnych działaniach Donalda Tuska na słowa Putina. Wydaje się, że nie zidentyfikował on realnych zagrożeń dla państwa polskiego i Europy. Dzisiejsze działania Naryszkina pokazują, że tego typu oddziaływanie i zagrożenia są realne i są kontynuowane w ramach operacji dezinformacyjnych przeciwko Polsce.
Rosyjska propaganda do wątku podziału Ukrainy i rzekomych polskich roszczeń wobec naszego sąsiada wracała już wielokrotnie. I wszystko wskazuje na to, że w okresie trwania negocjacji dot. wojny Rosji przeciwko Ukrainie tego typu „podgrzewanie” emocji z naciskiem na deprecjonowanie Polski będzie w dalszym ciągu wykorzystywane przez Kreml. Choćby po to, by osłabić naszą wiarygodność i zdolność do prowadzenia rozmów dotyczących naszych interesów i perspektyw.
Marcin Lidka
Dodaj komentarz