Reakcje komentatorów i polityków na działania nowego prezydenta USA wobec Rosji i Ukrainy są zdecydowanie przedwczesne. Obecnie administracja Prezydenta USA Donalda Trumpa rozpoczęła próbę otwarcia realnych negocjacji z Rosją ws. wojny przeciwko Ukrainie. Nic nie przesądzono, a działanie Waszyngtonu dla Polski rodzi zagrożenia, ryzyka, ale i szanse. Prezydent USA rozpoczął grę z Rosją. Wnioski przesądzające i ataki na nową administrację USA mogą utrudnić Polsce wykorzystanie szans i neutralizację zagrożeń, jakie mogą się pojawić na horyzoncie.
I. Strategiczne cele Polski
Analiza polityki nowego prezydenta USA powinna bazować na kluczowych dla Polski interesach i założeniach, które są krytyczne dla naszego państwa i regionu. Z punktu widzenia Polski najważniejsze jest takie działanie USA, które mocno zabezpieczy wschodnią flankę NATO, w tym oczywiście Polskę, oraz realne uderzenie w Rosję i jej zdolność do kontynuowania imperialnej polityki. Celem głównym Zachodu powinno być zatem zmuszenie Rosji do porzucenia polityki imperialnej albo trwałe osłabienie jej możliwości działania agresywnego wobec innych państw. Częścią składową tego musi być wzmocnienie potencjału obronnego najbardziej obecnie narażonej wschodniej flanki NATO. Kraje Europy Środkowej muszą systematycznie podnosić zdolności obronne, potencjał odstraszania i potencjalne koszty agresji. Kluczowe więc powinno być wzmocnienie relacji Polski z USA i budowa silniejszego komponentu wojsk amerykańskich w RP. Jest na to szansa, bowiem Polska jest konsekwentnie prezentowana przez nową administrację USA, jako kraj realnie patrzący na bezpieczeństwo i działający na rzecz poprawy potencjału obronnego. Koniec zgody USA na to, by kraje członkowskie NATO z Europy lekceważyły politykę bezpieczeństwa, oczekiwanie że Europa będzie inwestowała mocno w obronność – może Polsce przynieść korzyści. Korzystna jest też dla Polski presja, by kraje NATO z Europy mocniej inwestowały w obronność. Jeśli zaczną więcej wydawać na armię a mniej myśleć o powrocie do biznesu z Rosją, to będzie korzystna zmiana też dla Polski.
W przemówieniach przedstawicieli administracji amerykańskiej widać przekonanie, że Rosja jest zagrożeniem dla Europy. Z tego płynie przecież postulat (chwilami stawiany bardzo stanowczo), żeby kraje NATO wydawały 5% PKB na obronność. Oznacza to, że nowa administracja w USA jest świadoma zagrożeń ze strony Rosji. I sprawę stawia jasno – nie ma zgody na to, by bezpieczeństwo europejskiej części NATO wisiało na potencjale Ameryki. W przekazie, który jest wymierzony w członków NATO lekceważących politykę bezpieczeństwa, Polska powinna widzieć szansę na wzmocnienie swojego sojuszu z USA. Bowiem nasza perspektywa i perspektywa Waszyngtonu jest podobna. Widać to również po zapowiadanych nowych sankcjach na Rosję, którą Waszyngton chce przymusić do zawarcia pokoju i zawieszenia broni. Nowa administracja zapowiedziała wykorzystanie czynnika ekonomicznego, by wymusić na Kremlu odpowiednie decyzje i działania. Gra ryzykowna, ale pokazująca, że USA wcale Rosji nie chcą odpuszczać. Świadczy o tym również polityka energetyczna nowego prezydenta, który wzmocnił wydobycie amerykańskich surowców, które mają umożliwić grę na osłabienie rosyjskiego państwa. Przedstawiciele władz amerykańskich wprost wskazywali, że ten ruch ma związek z polityką osłabiania Rosji. Dotychczasowe wystąpienia amerykańskich przedstawicieli wskazują, że traktują oni Rosję jako zagrożenie.
II. Szanse przed Polską
Nowe podejście USA do NATO to szansa na postawienie przez Polskę postulatu zmian struktury geograficznej sił USA w Europie. Obecnie w Europie mapa amerykańskiej obecności wciąż odzwierciedla warunki zimnowojenne. Choć sporo się zmieniło po 2016 roku, wciąż dużo sił wojskowych i zasobów bezpieczeństwa znajduje się w Europie Zachodniej, dziś znacznie mniej narażonej niż wschodnia flanka NATO.
Jeśli USA chcą oszczędzać i redukować obecność w Europie, powinni swoje wojska, sprzęt, a także arsenał jądrowy przenieść w rejony kluczowe w obecnej sytuacji bezpieczeństwa. Polska jest tu oczywistą lokalizacją, z uwagi na nasze znaczenie dla wschodniej flanki NATO oraz całego Sojuszu. Jest oczywiste, że to właśnie w tym regionie koncentrują się obecnie zagrożenia płynące ze strony Rosji. Jeśli więc USA chcą racjonalizować swoją obecność zagraniczną i obecność wojskową w Europie, Polska powinna wyjść z postulatem nowe mapy obecności amerykańskiej na naszym kontynencie. Obecne działania administracji amerykańskiej sugerują, że jest tu pole do naszej aktywności. Nie ma powodu, by Polska spłacała nie swoje długi. Jeśli państwa Europy Zachodniej są dziś mocno krytykowane przez USA za brak odpowiednich wydatków na obronność, to problem ich, a nie nasz. Polska nie musi więc szukać na siłę solidarności z nimi. Szczególnie, że ich polityka realnie osłabia NATO i naraża również nasz region na zagrożenia. My w tym czasie powinniśmy wręcz próbować zyskiwać na tym, że oceny i potrzeby są dziś stawiane w ramach NATO w sposób bardziej racjonalny i adekwatny. Polska musi więc walczyć o swoje interesy i zmianę rozkładu sił amerykańskich w Europie. To jest gra warta świeczki. Dla Polski byłoby to bardzo korzystne, bowiem wzmocnienie amerykańskiej obecności wojskowo-politycznej w Polsce daje naszemu krajowi wielopoziomowe korzyści w sektorze bezpieczeństwa, odstraszania i rozpoznania zagrożeń.
Polska przez nową administrację jest stawiana za wzór do naśladowania. Z uwagi na wydatki obronne, ale i racjonalne oceny zagrożeń. Wydajemy już około 5 procent PKB na wojsko i obronność, co doceniają partnerzy z USA. A Prezydent RP Andrzej Duda jako pierwszy zaapelował do przywódców NATO o systematyczne zwiększanie nakładów obronnych, wskazując, że Sojusz powinien podnieść limity minimalnych wydatków na te cele. Rozpoznanie zagrożeń i polityka obronna jest dziś dużym zasobem Polski, z którego powinniśmy korzystać. Widać w tej sprawie otwartość w USA.
III. Ryzyka dla Polski
Złą perspektywą dla polskich interesów jest pozostawienie kwestii pomocy militarnej dla Ukrainy tylko krajom Europy. Zostało to ogłoszone przez Sekretarza Obrony USA. Do tej pory zasoby przekazywane przez europejskich partnerów nie stanowiły kluczowego dla Ukrainy wsparcia. Ukraina tymczasem potrzebuje sprzętu. I to na już. Sytuacja może być niebezpieczna również dla nas, jeśli skutkiem nowego podejścia będzie osłabienie Ukrainy i jej zdolności do obrony. Polska jest kolejną w kolejce dla agresywnej Rosji.
Rozmowy Donald Trump rozpoczął bezpośrednio z Rosją. I to na zasadzie transakcyjnej – coś za coś. Z jednej strony daje to Kremlowi korzyści propagandowe, które będą wykorzystywane na bieżąco choćby do pokazywania, że Rosja wraca do globalnej gry. Jednak trudno myśleć o rozpoczęciu negocjacji i rozmów z Moskwą bez takiego kosztu. Problemem będzie, jeśli bezpośrednie kontakty ponad głowami partnerów będą kontynuowane. Polska powinna walczyć o obecność przy stole negocjacyjnym albo realny udział w wypracowaniu warunków zawieszenia broni. Dla Polski ryzykowne mogą być dalsze etapy procesu, który jest właśnie inicjowany. Obecnie Polska powinna zabiegać o posłuch w USA i realny udział w debatach nt. Ukrainy. Bowiem wejście USA i Rosji do rozmów o charakterze transakcyjnym może dotyczyć również budowy nieformalnych stref wpływów, które będą w sposób oczywisty mieć również wpływ na Europę Środkową. Z czasem rozmowy bilateralne tylko między USA i Rosją mogą być więc dla naszego regionu niepokojące, jeśli nie będzie bieżących kontaktów ze Stanami Zjednoczonymi, a polskie interesy nie zostaną wysłuchane przez naszych partnerów.
Niespójne są oczekiwania USA dotyczące trwałości zawieszenia broni. Jeśli Rosja będzie chciała dalej prowadzić wojnę (a to ona jest obecnie siłą przeważającą i nie zrealizowała celów swojej agresji) to jedyną formą trwałego zawieszenia broni byłaby obecność sił amerykańskich na linii styku (ma obecnie ok. 1,5 tys. km długości). Wykluczanie z góry takich możliwości oznacza brak realnych narzędzi do stabilizacji linii styku w momencie zawieszenia broni. Te dwa punkty amerykańskiego planu są rozbieżne. Z drugiej strony w tej sprawie widać także próby rozgrywania Rosji – udział sił USA w stabilizacji Ukrainy wykluczył Sekretarz Obrony USA, a nie wykluczył wiceprezydent USA. Oznacza to, że Stany Zjednoczone stosują obecnie taktykę szachowania Rosji i utrzymywania w niepewności.
IV. Kontekst sytuacyjny
Rosja jest dziś krajem o przewadze strategicznej nad Ukrainą na polu bitwy. Ukraina kontynuuje wysiłek obronny, ale mierzy się z coraz większymi problemami. Rosja od wielu miesięcy kontynuuje ofensywę na froncie i zyskuje powolną przewagę. Ukrainę osłabia w sposób trwały potencjał demograficzny. Ukrainie wyczerpują się możliwości utrzymywania i kontynuowania wysiłku wojennego. W perspektywie brak sprzętu wojskowego wydaje się tylko jednym z poważnych czynników, wskazujących na kryzysową sytuację Ukrainy. Rosja problemów demograficznych nie ma, wręcz stosuje masowo taktykę traktowania żołnierzy na froncie jak „mięsa armatniego”, co oznacza, że nie przejmuje się ludzkim życiem i czynnikiem demograficznym. Analitycy od początku wskazywali, że ta taktyka będzie trudna dla Ukrainy, bowiem różnica potencjałów ludnościowych jest bardzo duża. Rosja przestawiła swoją gospodarkę na tryb wojenny, a jej sytuacja gospodarcza jest lepsza niż wielu się wydaje. Całe państwo pracuje w trybie wojennym, a ubytki związane z sankcjami są uzupełniane w innych obszarach oraz wpływami z innych źródeł. Dodatkowo, Rosja prowadzi od miesięcy proces rozbudowy armii – Moskwa planuje budowę potężnej ponad 1,5-milionowej armii, rozbudowuje swoje zasoby produkcyjne i wzmacnia propagandę nienawiści wobec Zachodu. To wszystko wskazuje, że Rosja jest przygotowana na długofalowe działania przeciwko innym państwom.
Każdy kraj NATO musi brać pod uwagę kontekst. Z jednej strony Ukraina jest obecnie w defensywie strategicznej, wciąż potrzebuje wsparcia i pomocy z Zachodu. Z drugiej strony Rosja buduje swój potencjał agresji, by działania wojenne z czasem rozszerzyć na inne kraje. Albo przynajmniej grać szantażem w tej sprawie. Z tego należy wyciągać wnioski, by realnie zabezpieczyć Europę przed Rosją. Trzeba pamiętać, że Rosja dziś prowadzi wojnę nie tylko z Ukrainą. Ukraina jest poddana pełnoskalowej inwazji o charakterze ludobójczym. Ale jednocześnie Rosja prowadzi wojnę hybrydową, wywiadowczą z użyciem środków aktywnych, by destabilizować i niszczyć Zachód. Celem rosyjskim wobec nas jest zniszczenie NATO w obecnym kształcie i demontaż wschodniej flanki Sojuszu, by stała się ona strefą rosyjskich wpływów zawieszoną między Zachodem a Rosją.
PODSUMOWANIE
Nowa administracja USA prowadzi politykę, którą sygnalizował Prezydent Donald Trump. Podjęcie rozmów z Kremlem nie powinno zaskakiwać, bowiem nowy Prezydent USA zapowiadał to otwarcie. W chwili obecnej Stany Zjednoczone rozpoczęły dopiero proces rozmów i negocjacji. Obecnie widać w tym działaniu zarówno ryzyka i zagrożenia dla polskich interesów, jak i szanse. Polska ma potencjał i mogłaby mieć warunki, by w ramach nowej polityki USA wzmocnić swoją pozycję i poprawić poziom bezpieczeństwa. Obecnie należy wykorzystać nadarzające się okazję, a nie wyciągać pochopne wnioski i wpisywać się w rytualne głosy krytyki.
Stanisław Żaryn
Dodaj komentarz