Unia Europejska pracuje nad nowym pakietem sankcji na Rosję w związku z jej agresją przeciwko Ukrainie oraz prowadzoną wojną hybrydową przeciwko Zachodowi. Jak donoszą nieoficjalnie media, liderzy UE nie chcą zgodzić się na propozycję (m. in. Polski), by sankcje dotyczyły rosyjskiego gazu LNG, który wciąż zapewnia Rosji gigantyczne wpływy do budżetu państwa. W tym samym czasie, międzynarodowa prasa informuje, że import rosyjskiego gazu LNG osiąga właśnie rekordowe wyniki. Głównie przez politykę Niemiec. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe miesiące będą okresem mocnej rywalizacji energetycznej, która stanie się częścią walki o strategiczne wpływy w Europie. Dla Polski to nie będzie neutralny spór. Trzeba oczekiwać opowiedzenia się po konkretnej stronie. A to, co dla Polski korzystniejsze i ważniejsze, dla obecnego Rządu może nie być oczywistym wyborem.
Donald Trump w pierwszych godzinach urzędowania podjął decyzję o zniesieniu limitów na wydobycie amerykańskich surowców energetycznych. Jego strategia zakłada m.in. zwiększenie eksportu amerykańskiego gazu LNG, co wcześniej było blokowane przez administrację Joe Bidena. Pierwsze zapowiedzi nowego prezydenta sugerują, że może on być zainteresowany wykorzystaniem przewagi energetycznej do osłabienia Rosji. Takie podejście sugeruje, i zapowiedź działań na rzecz obniżenia ceny ropy na świecie, i właśnie wyższy eksport amerykańskiego LNG. Wygląda na to, że USA będą te zasoby wykorzystywać do walki o dominację i amerykańskie strategiczne cele.
Dla Polski to dobra okazja, by zaprezentować USA ofertę włączenia polskiego potencjału do działań, które powinny wypychać interesy rosyjskie z Europy. Oddanie do użytku dodatkowych mocy przeładunkowych terminala LNG w Świnoujściu wzmacnia potencjał Polski w zakresie importu LNG, co stabilizuje polski miks energetyczny, ale również buduje możliwości ulokowania właśnie w naszym kraju silnego punktu wejścia do europejskich sieci gazu. Jeśli prezydent Trump chciałby użyć LNG w ramach strategicznej rywalizacji z Rosją, oferta Polski powinna być dla niego interesująca. Nam dałaby z kolei większą siłę oddziaływania, możliwość wypychania rosyjskiej energetyki z Europy oraz większe wpływy. Polska dzięki terminalowi, systemowi interkonektorów oraz gazociągom ma szanse stać się hubem energetycznym, który pozwoliłby USA na eksport LNG do Europy Środkowej, Zachodniej oraz krajów Bałtyckich. Dodatkowo, Polska mogłaby wnosić o dodatkowe korzyści w postaci udziału USA w ochronie infrastruktury energetycznej na naszym wybrzeżu. Z kolei Waszyngton miałby szanse na większe wpływy z eksportu gazu oraz grę strategiczną w Europie przeciwko rosyjskim interesom. O taką szansę dla Polski warto powalczyć.
Problem w tym, że – jak wskazują dane statystyczne – decyzja Polski o większej współpracy dot. LNG z USA szłaby w poprzek coraz lepiej widocznym tendencjom w Niemczech oraz Zachodniej Europie. Jak donoszą media międzynarodowe (m.in. Politico) Niemcy sprowadzają do siebie rekordowe ilości gazu LNG… tyle, że z Rosji. Jak wskazuje Politico, Europa kupuje rosyjski gaz na „niespotykaną wcześniej skalę”, co daje Moskwie miliardy dolarów, którymi Kreml może zasilać budżet wojenny. Dane, na które powołuje się artykuł (pochodzące z firmy Kpler), wskazują, że tylko w ciągu pierwszych 15 dni 2025 r. 27 krajów Unii Europejskiej zaimportowało 837 300 ton skroplonego gazu ziemnego z Rosji! Jak tłumaczy autor artykułu, wzrost wolumenów ma związek z faktem, iż Rosja przestała mieć możliwość tłoczenia gazu przez terytorium Ukrainy. To spowodowało silną presję na kraje Europy Zachodniej, by pozyskać większe ilości LNG. Tyle tylko, że Europa nie zaczęła szukać nowych kierunków dostaw, tylko mocno współpracować z Rosją.
Niestety ten trend może się utrzymywać. W najbliższych miesiącach – przy dominującej na świecie narracji, że czas na rozmowy pokojowe i zamrożenie wojny przeciwko Ukrainie – współpraca energetyczna krajów Zachodniej Europy z Rosją będzie zapewne wzmacniana. Nie jest również wykluczone, że wróci temat współdziałania niemiecko-rosyjskiego nie tylko przy okazji dostaw LNG, ale też… gazu tłoczonego gazociągiem Nord Stream. Jak informują duńskie media, władze Danii wydały pozwolenie stronie rosyjskiej dot. napraw rur w miejscu uszkodzenia (na NS2). Na razie mowa oficjalnie o ich lepszym zabezpieczeniu, ale niestety można mieć obawy, że to pierwszy krok w kierunku odbudowy tego gazociągu. Jeśli to się uda, zapewne tym razem ukończona zostanie certyfikacja w Niemczech, co pozwoli na tłoczenie gazu lub wodoru z Rosji do RFN. Na takie zagrożenia wskazała jeszcze administracja Joe Bidena, która odwiesiła sankcje na podmioty zaangażowane w budowę tego projektu. Tłumaczono to próbami „wskrzeszenia” inicjatywy.
Wydaje się, że na naszych oczach rysuje się pole rywalizacji strategicznej, które będzie miało wpływ na Polskę, nasze bezpieczeństwo i status w relacjach z USA. Jeśli Amerykanie będą zainteresowani silną współpracą z Europą, by walczyć o swoje wpływy, ale i wykorzystywać energetykę do walki z interesami Rosji i jej osłabienia, a także przymuszenia ws. agresji przeciwko Ukrainie, będą szukali kontrahenta do działań – na szczeblu politycznym, finansowym, ale i strategicznym, tj. choćby militarnym. To oferta dla Polski korzystna i ważna. Ale idąca przeciwko widocznym już coraz lepiej tendencjom powrotu do silnej współpracy między Zachodem a Rosją. Pytanie, jaką drogą pójdzie Polska? Czy zdecyduje się na współpracę z USA kosztem relacji z Niemcami, czy nie – to może być ważny element szerszej układanki, która przesądzi o bezpieczeństwie naszego regionu. Donald Trump od lat wskazuje, że nie będzie akceptował sytuacji, w której Europa Zachodnia napędza budżet agresywnej Rosji, a potem bezradnie apeluje do USA o pomoc wobec rosyjskiego zagrożenia. Zapewne tej sprawy nowa administracja nie odpuści…
Stanisław Żaryn
Fot. Kremlin.ru/Wikimedia Commons
Dodaj komentarz