Negocjacje pokojowe oraz zawieszenie broni, które coraz mocniej Zachód próbuje wymusić na Ukrainie, mogą mieć negatywne skutki dla Europy Środkowej. Jeśli kraje NATO podejdą do tej sprawy naiwnie lub nierozważnie, możemy sami napędzić niebezpieczne zjawiska w przyszłości.
Trzeba mieć pewność, że zawarcie „jakiegoś” układu z Rosją i zawieszenie broni będzie bardzo niestabilne. Dziś jest jasne, że Rosja rozpoczęła długofalowe działania o charakterze globalnym, a atak na Ukrainę jest jedynie częścią jej zamierzeń. Moskwa mówi zresztą o tym otwarcie. To oznacza, że wojna będzie prowadzona dopóki Kreml nie uzna, że cele zostały zrealizowane. A te zakładają zdobycie dominującej pozycji na Ukrainie, oderwanie UA od Zachodu i faktyczne wciągnięcie jej do rosyjskiej strefy wpływów. Jeśli zawieszenie broni zostanie wdrożone, to będzie jedynie fasadowe i chwilowe. Wojna się nie zakończy, a front odżyje, gdy będą do tego sprzyjające okoliczności.
Okres zawieszenia broni będzie czasem krytycznie ważnym dla zdolności obronnych i potencjału odstraszania krajów NATO. Pojawią się bowiem pokusy, by o zbrojeniach zapomnieć i przekierować środki na inne cele – skoro wojna „została zakończona”. Do głosu dojdą ci, którzy przebierają nogami, by wrócić do rozmów i układów z Rosją. Działania rosyjskiej propagandy i służb specjalnych będą napędzały takie środowiska. Zachód w tym okresie będzie musiał utrzymać wolę działania i nie dać się nabrać rosyjskim fasadom. Jeśli uwierzymy, że „już można” z Rosją rozmawiać, że „wojna nam nie grozi”, że czas na reset – zagrożenie uderzy w nas ze dwojoną mocą. A gdy się ockniemy, może być za późno.
Widać dziś w niektórych komentarzach bałamutne tezy, jak choćby pomysł – natychmiastowe wejście Ukrainy do NATO w zamian za zrzeczenie się prawa do terenów okupowanych przez Rosję. To niebezpieczny pomysł – i dla Ukrainy, i dla państw NATO. Jeśli tak by się stało, Ukraina i NATO zalegalizowałaby okupację i agresję, jako metodę działania na arenie międzynarodowej. Wojny by to nie zakończyło, a jedynie odłożyło w czasie jej następną fazę. A dodatkowo, Rosja otrzymałaby sygnał, że ten sposób działania jest skuteczny, a Zachód nie wytrzymał presji. Ale, co ważniejsze, ten scenariusz miałby bardzo złe skutki dla krajów Paktu potencjalnie zagrożonych przez Rosję. Jeśli państwa NATO zostałyby zaatakowane, mogłyby się spotkać z podobną „ofertą” – zrzeknijcie się „zaatakowanych terenów” i problemu nie ma. Ten scenariusz prowadziłby de facto do rozmycia gwarancji sojuszniczych NATO. Samobójcze.
W przekazach części komentatorów, szczególnie w USA, słychać również propozycje, by zakończyć szybko działania ofensywne na froncie wojny Rosji przeciwko Ukrainie, bowiem trzeba się skupić na zagrożeniach z Chin. To znów pułapka. Dziś widać wyraźnie próbę budowania nowej osi i sojuszu na linii Pekin-Moskwa-Teheran-Pjongjang, co oznacza, że alternatywa – neutralizacja zagrożeń w Europie albo neutralizacja zagrożeń na Dalekim Wschodzie – staje się ułudą. Nie da się obronić pokoju w świecie Zachodu bez działania na obu tych kierunkach. Eksperci w USA powinni mieć świadomość, że tracąc bezpieczną Europę i wpływy w naszym regionie, stracą szansę również na bezpieczne USA. A zatem konieczność szybkiego zawarcia pokoju przez Ukrainę, żeby USA mogły „skupić się na neutralizowaniu zagrożeń z Chin” to znów fałszywa opowieść, która dla całej wspólnoty Zachodu może mieć groźne konsekwencje.
Jakie zatem opcje zostają na stole? Jeśli chcemy myśleć o bezpieczeństwie w Europie, musimy planować długi marsz. Zachodowi nie pozostaje nic innego, jak dalsza pomoc Ukrainie. Kijów powinien nadal otrzymywać realną pomoc militarną, by bronić się przed rosyjską agresją. Kraje NATO powinny również znieść obostrzenia dot. wykorzystywania broni przez nie przekazywanej. Jeśli Ukraina ma przeważyć szalę w tej wojnie, musi mieć możliwość niszczenia zaplecza rosyjskiego, likwidowania logistyki, ale też przenoszenia działań wojennych na teren Rosji, by zdobywać teren i poprawiać swoją sytuację w relacjach z agresorem. Uderzenia na terenie Rosji powinny być dotkliwe także po to, by prowadzić operacje psychologiczne przeciwko społeczeństwu, a przede wszystkim przeciwko przedstawicielom elit rosyjskich. Oni powinni czuć na sobie skutki wojny, którą rozpętali. Ataki na cele w Rosji, likwidacja elit przywódczych, likwidacja propagandystów prowadzących wojnę na odcinku walki informacyjnej – to wszystko jest potrzebne, by Rosja ponosiła realne koszty działań wojennych, które rozpoczęła. Dodatkowo, Zachód musi urealniać reżim sankcyjny, identyfikować luki, sposoby obchodzenia, by te mechanizmy realnie oddziaływały na Moskwę i jej zdolność prowadzenia wojny. To są elementy kluczowe, by Ukraina miała w tej wojnie szansę, a Rosja zobaczyła, że popełniła błąd. Wymiernym sygnałem, że kraje NATO swoją misję w tej sprawie traktują poważnie będzie także dalsze wzmacnianie realnego potencjału wschodniej flanki NATO. Postawienie na Polskę, jako głównego partnera i sojusznika militarnego w Europie, będzie zrozumiane w sposób oczywisty – wschodnia flanka staje się dziś krytycznie ważna dla całego sojuszu. Rosjanie muszą otrzymać silny sygnał w tej sprawie.
Działania rosyjskie dowodzą, że Kreml swoją agresję planuje na dłużej. Rosja gromadziła zasoby przed wojną, po ataku przekierowała część kontraktów, przestawiła gospodarkę ma model wojenny, zmodernizowała przemysł zbrojeniowy, z powodzeniem szukała nowych możliwości napraw zniszczonego sprzętu. A przy okazji zwiększyła cenzurę i wprowadziła jeszcze mocniejszy system manipulowania społeczeństwem. Na naszych oczach rośnie w Rosji społeczeństwo barbarzyńców, którzy Zachodu nienawidzą i uznają za wroga. Sami będą szukać możliwości zniszczenia tego, co rzekomo im zagraża. A stała rozbudowa armii wskazuje, że być może Rosja da im taką „możliwość”. To wszystko wskazuje, że rosyjskie zagrożenia będą nad Zachodem wisieć przez pokolenia. O żadnym resecie dziś nie powinniśmy myśleć. To byłoby dla Zachodu ogromnym zagrożeniem.
Stanisław Żaryn
Prezes Fundacji Instytut Bezpieczeństwa Narodowego
Tekst w języku angielskim został opublikowany na stronie StopFake!
Dodaj komentarz