Szpieg, który łamie rządową narrację

O historii Pawła Rubcowa vel Pablo Gonzalesa powiedziano w Polsce już sporo. Ale warto zwrócić uwagę na kontekst, który dotyczy bieżących sporów politycznych w naszym kraju. Działalność Rubcowa stoi bowiem w sprzeczności wobec fałszywej narracji, jaką przez kilka miesięcy próbował zaszczepić w Polsce obecny rząd.

Gdy z Polski na Białoruś uciekł zdrajca Tomasz Szmydt polska debata publiczna została na chwile zdominowana przez tematykę dotyczącą zagrożeń szpiegostwem. Narracja szybko przeistoczyła się w rzucanie oskarżeń o to, z kim był bardziej powiązany Szmydt, a premier Donald Tuska przy pomocy tej historii próbował przypiąć łatkę partii agenturalnej oponentom politycznym z PiS. Polska polityka pogrążyła się w oskarżeniach, które – nota bene – Platforma Obywatelska kolportowała również w ostatnich latach, oskarżając poprzedni rząd o prowadzenie polityki korzystnej dla Kremla. Absurdalne teorie wróciły z nową mocą, gdy Szmydt uciekł na Białoruś.

Reakcją na zdradę Szmydta była kampania oskarżeń i insynuacji, co przełożyło się również na decyzje formalne. Premier powołał Komisję badającą wpływy rosyjskie i białoruskie w Polsce. Na jej czele postawił Jarosława Stróżyka, obecnego Szefa SKW. Słowa premiera, które towarzyszyły powołaniu Komisji, rzutowały od początku na jej wiarygodność. Szef Rządu bowiem przesądzająco sugerował, że przedmiotem prac Komisji mają być przede wszystkim powiązania PiS z Rosją, a Komisja zająć się ma ich wskazaniem i udowodnieniem. Efekty pracy nie są znane, bowiem do dziś nie pojawił się żaden raport. Nie są również publicznie znane szczegóły dotyczące agendy, ani nawet eksperci zajmujący się tymi tematami. W związku ze słabym umocowaniem Komisji oraz brakiem informacji o ludziach, mających realny wpływ na prace Komisji, można mieć podejrzenia, że Komisja będzie realizowała naznaczoną politycznie linię działań.

W tym kontekście historia Pawła Rubcowa miesza plany rządowej rozgrywki z oponentami. Okazuje się, że najważniejsza sprawa szpiegowska realizowana przez polski kontrwywiad w ostatnich latach dotyczy człowieka, który wymyka się podziałowi i ramom, które chce sprawie nadać rząd. Paweł Rubcow uderza w zero-jedynkową opowieść polityków rządzących i burzy wizję zagrożeń szpiegowskich, którą promuje obecna koalicja w ramach walki partyjnej. Rubcow był człowiekiem prezentującym typowe lewicowe, a nawet lewackie tezy. Prowadził on swoje działania informacyjne związane z promowaniem środowisk LGBT, atakował Polskę na rzekome łamanie praw mniejszości. W sposób przychylny dla środowisk liberalno-lewicowych odnosił się do tzw. protestów aborcyjnych, jakie wybuchły w Polsce kilka lat temu. Co więcej, wpisywał się w nagonkę na Polskę prowadzoną właśnie z pozycji liberalno-lewicowych. Promował insynuacje pod adresem Polski w związku z kryzysem przy naszej granicy z Białorusią. Angażował się w nagłaśnianie tez, które w poprzednich latach dla opozycji stanowiły paliwo polityczne w walce o władze. Paweł Rubcow był człowiekiem, który infiltrował środowiska lewicowo-liberalne. I infekował je tezami, co stanowiło realizację założeń rosyjskiej walki informacyjnej.

Rubcow starał się docierać do różnych środowisk, co jest naturalne dla osób prowadzących działalność agenturalną. Jednak jego operacje inspiracyjno-dezinformacyjne dotyczyły przede wszystkim kręgów liberalnych i lewicowych oraz opierały się na szerzeniu haseł promowanych właśnie przez takie kręgi. To również z tych stron płynęły po jego zatrzymaniu głosy oburzenia i naciski na Rząd RP, by Rubcowa uwolnić.

Debata o Rubcowie pokazuje aktywność rosyjskich służb wywiadowczych w środowiskach prezentujących stanowiska bliskie obecnej koalicji, a jego tezy były wielokrotnie takie same, jak tezy opozycji działającej przed 2022 rokiem w Polsce. Wbrew taktyce obecnego Rząd nie traktuję tej zbieżności, jako dowodu agenturalnych działań obecnej koalicji. To pokazuje raczej brak skrupułów politycznych oraz granic w walce partyjnej w Polsce. Ale też dowodzi, że Rosja do dziś stara się wpływać na debatę publiczną w Polsce i inspirować różne środowiska do działań polityczno-informacyjnych. Opinia publiczna w Polsce powinna z tego wyciągać wnioski. Również wtedy, gdy rządzący wrócą do używania kwestii zagrożeń wywiadowczych do bieżącej walki politycznej i partyjnej.

Stanisław Żaryn




Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *